Dziś powiedziałam kolejny raz dość.
Tak, tak... stanęłam na wadze po długim czasie. Nie sądziłam, że narzuciłam z powrotem 5 kilo, które z takim trudem udało mi się stracić w wakacje. Waga nie kłamie niestety.
Może trochę o mnie. Jestem mężatką, spełnioną mamą niemal 2 letniego synka.
Odkąd pamiętam - odchudzałam się. Z mniejszym bądź większym skutkiem udawało mi się gubić kilogramy... i znów je dojadać. Są dni, kiedy nie potrafię przestać ruszać buzią, a to płatek kukurydziany, a to ciasteczko, a to kiełbaska i tak w kółko!!! Dziś to przerywam! Tym razem się uda.
Przed ciążą schudłam na dukanie do 67 kg (spadek 12 kg) ale skończyło się zapaleniem trzustki w szpitalu... odłożyłam dietę i niebawem zaszłam w ciążę. Nie chciałam się odchudzać w ciąży, więc zaczęłam jeść normalnie (na początku) i z marszu wskoczyło 5 kg....a później dobiłam do niemal 30 kg pod koniec ciąży. "brałam się za siebie" ale z motywacją nie bardzo ostatnio u mnie... i najmniejszy wynik to 79 kg...
Teraz znów dobiłam do 84... i mówię koniec!
Szukam grupy, która wesprze mnie i która pozwoli mi wspierać jej członków w tej wojnie, gdzie każdy dzień to bitwa, a każdy wieczór to prawdziwy pojedynek nie koniecznie równego z równym...
jeśli chcesz mi pomóc, być czasem złym porucznikiem i ciocią dobrą radą... to proszę, napisz...wesprzyj i zaglądnij od czasu do czasu dobra duszo
słodkich snów dla Was czytających
M