Witam wszystkich, jestem tu z wami od miesiąca,czytam, czytam wasze wątki i to wy mnie zmobilozowaliście do pracy na sobą
Mam na imie Monika, lat 28 szcześliwa żona i mam dwóch chłopców (3,9),ale gdzieś mi czegoś brakuje...
Od zawsze byłam niejadkiem(nie pije mleka, nie jem bananów, pomidorów,mijonezu itp) ha....wiec gdzie jest problem
Przed pierwszą ciążą ważyłam 47 kg....ach to były czasy...w cąży przybyło 27=74 i tak zostało...druga ciąża problemy hormonalne,2-letnie starania o dzidziusia+7=81 ,pózniej coś tam spadło ale co spadło to dojadłam...i tak jakoś leciało. Nienormowany czas pracy, robił swoje,wracałam o 19 głodna strasznie wieć kolacyjki ok 20-21 i z talerzykiem do łóżeczka...
Ale pewnego dnia (04.12.11) powiedziałam DOŚĆ!!!...co oczywiście zostało skrytykowane przez mojego M i usłyszałam "ciekawe jak długo"...ale to mi dało jeszcze wieszego kopa i powiedziałam ja Ci jeszcze pokaże.To jest moja pierwsza walka z nadmierem i mam nadzieję że ostatnia bo jestem dosć silna i zaparta więc myśle że dam radę, ale wiedomo że każdy ma czasem gorsze dni...i wtedy liczę na Wasze wsparcie...
W marcu mam imprezę rodzinną w sierpniu ide na wesele wiec nie ukrywam że to też mnie mobilizuje, ale przedewszystkim robie to dla siebie i o tym trzeba pamiętać, chce wkońcu spojrzeć w lustro i nie widziec podwójnej brody, duużego brzuszka jak kobieta w cąży i poprostu poczuć sie lekko...
Mam nadzieje że mnie wspomożecie bo czasmi mam takie doły i totalnego lenia że nic mie sie nie chce...
Ale zawsze sobie powtarzam głoa do góry i będzie dobrze...skoro inni moga to ja też.