Witaj na forum Zycze Ci duzo wytrwałosci to klucz do sukcesu
Zreszta sama wiesz ze jak sie naprawde chce to sie uda ..pewnie juz nie raz to przerabialas
Najwazniejszy pierwszy krok
Witaj na forum Zycze Ci duzo wytrwałosci to klucz do sukcesu
Zreszta sama wiesz ze jak sie naprawde chce to sie uda ..pewnie juz nie raz to przerabialas
Najwazniejszy pierwszy krok
witam,witam i dziękuje za wsparcie. Uhuhu ja już po bieżni, moja kondycja masakra:chodziłam w tempie 5,5 przez 27 minut, spaliłam 180 kcal,spociłam się jak dzik i omdlała wylądowałam w ramionach małża Chyba przedobrzyłam na początek, doczytałam,ze nie mogę się doprowadzić do takiego stanu,że mi słabo,muszę chodzić wolniej,wtedy czas ćwiczenia pewnie się wydłuży,a tłuszcz zaczyna się przecież spalać po 20-30 minutach.Porywy mam na chodzenie po 1,5 godz. dziennie,ale widzę,że tak łatwo nie będzie. Jutro postaram się chodzić wolniej a dłużej Ale bieżnia odpalona po 2 miesiącach od dnia zakupu ha ha.
Co do jadłospisu,to nie jest najgorzej jeśli chodzi o kaloryczność bo 1500 (miało być 1200, ale jak na pierwszy dzień i oczyszczanie lodówki z zapasów to w normie)
Jadłam:
śniadanie:
- kawa (bez cukru,śmietanki,bo nie lubię)
- 3 kromki chleba z delmą, wędzonym schabem własnej roboty,ćwikła
i tu grzech,bo kromek miało być tylko 2!
II śniadanie:
-czekoladowy cukierek,
- jabłko
Obiad:
- mały talerz bigosu
- kromka chleba z szynką,musztarda
podwieczorek:
- banan
Kolacja:
- kromka chleba z delmą, schabem i ćwikłą
Tak wiem chleba za dużo,ale nie dam rady zrezygnować całkiem, kiedyś pól roku żyłam na wasie,teraz patrzeć na nią nie mogę. Musze tylko wymienić ten chleb na razowy i nie wcinać go na obiad :/
Mięso mięsem u mnie pogania... bo ja jestem uzależniona od mięcha jak niektórzy od słodyczy. Postaram się nieco ograniczyć na rzecz nabiału,ryb,warzyw itp.
No wiec tak zobaczymy co jutro waga pokaże
Adka ja na bierzni często chodzę po 90 a nawet więcej minut, tempo nie jest zawrotne, pilnuje pulsu żeby było między 120 a 130 tak mi kiedyś radził trener na siłowni, czasem zwiększam szybkość później zmniejszam, ogólnie to jest dość szybki marsz. W każdym bądx razie trenr mi mówił ze im dłużej tym lepiej i wcale tu nie chodzi o szaleńczy bieg.
Chlebka rzeczywiście sporawo u Ciebie, ale masz rację że z niego nie rezygnujesz, zmień go koniecznie na razowy i unikaj go na kolację a będzie ok, ja jem chlebek tylko na śnbiadanie ewentualnie biorę kanapki do pracy i jest to chleb który sama piekę( zdrowy i ma o wiele mniej kcal i kroję cieniutkie kromeczki)
Pierwszy dzień zaliczony, gratuluję.
Pufetko,dzięki za rade,właśnie się doczytałam o tym pulsie. Właśnie tez czytałam,ze chodzenie daje lepsze efekty niż bieganie jeżeli chodzi o spalanie tłuszczu. Tylko mnie martwi to,ze wysiadłam tak szybko,po 27 minutach chodziłam w tempie 5,5 więc marsz,ale bez biegu a byłam wykończona,słabo mi się robiło. Jak u Ciebie było na początku z tym chodzeniem? Od razu tyle minut dawałaś rade ,czy zwiększałaś co jakiś czas? Wyrobi mi się ta kondycja mam nadzieje,bo faktycznie jak ochłonęłam,to jakoś tak fajniej się czuje,więc nie poddam się tak łatwo.
Ada nie martw sie kondycja Ci sie wyrobi, ja tez na początku miałam duze problemy z jakim kolwiek ruchem, meczyłam sie okropnie, na biezni dawałam rade jakies 30 minut, a teraz smigam bez problemu i prawie sie nie męczę, jeszcze na poczatku stycznia jak wchodziłam do domu po schodach a mieszkam wysoko to sapałam a teraz wbiegam i mogłabym biec jeszcze kilka pieter. Pomalutku z dnia na dzień bedzie coraz lepiej, nie mozesz doprowadzac do stanu że jest Ci słabo, podczas chodzenia pij koniecznie wode i nigdy nie wchodx na bieznię głodna, ja przed siłownia zawsze jem, wtedy mam wiecej siły i nie robi mi sie słabo. Pozdrawiam
Dziękuję a u mnie dziś pierwsze koty za płoty i suwaczek zmieniony Wprawdzie to tylko woda i to co zalegało w brzuchu,ale motywacja jest
Gratuluję spadku i nie ważne, że może być to woda, najważniejsze, że jest spadek wagi, bo jest to szalenie motywujące
jeśli chodzi o ćwiczenia zgadzam się w pełni z dziewczynami, by nie przeginać z wysiłkiem dopóki nie nabierzesz kondycji małymi kroczkami codziennie zwiększaj dynstans i za tydzień, dwa nie będziesz padała tak szybko ze zmęczenia.
Hejka dzisiaj dzień nawet 1400 kcal wpadło,mam nadzieje,że z czasem zjadę do 1200,ale spokojnie No na bieżni dziś o wiele lepiej,zmniejszyłam nieco tempo i chodziłam dłużej i już nie ostatkiem sił,ale z przyjemnością
A to jadłam:
śniadanie:
- 2 kromki chleba z wędzonym schabem i ćwikłą z chrzanem, 3 plasterki kiełbasy podwawelskiej zachachmęconej synowi z jajecznicy:P
II śniadanie:
- jabłko
Obiad:
- 2 ziemniaki bez tłuszczu i sosu, kotlet schabowy panierowany, surówka z białej kapusty i marchewki
Kolacja:
- surówka z kapusty z marchewką
bieżnia: 45 minut + 12 minut rozgrzewki
miłego wieczorku
Fajnie , ze masz bieznie w domu i mozesz na nia wskoczyc jak masz ochote Ja niestety jestem straszny len , nie potrafie sie zmobilizowac Ale wykupilam sobie karnet i od marca bede miala wiecej ruchu
Gratuluje spadku