JestMoc: dokladnie takie same negatywne doswiadczenia mialam z dietetyczkami! Zadnej porzadnej porady, zadnego dostosowania diety do moich potrzeb czy przyzwyczajen, zazwyczaj polecenia typu MZ i wiecej ruchu, bardzo pomocne jak sie wazy ponad 100 kilo i kompulsywnie zajada smutki...
Do mojej pani D(ja naprawde mysle o niej z wielgachnym usmiechem i bardzo cieplo!) poszlam na wyrazne zalecenie mojej pani Doktor (ktorej tez sie olbrzymie
nalezy!), do ktorej trafilam w zeszlym roku w listopadzie, z objawami wykonczenia, wymeczenia, depresji i z olbrzymim "RATUNKU" wypisanym na czole... A babeczka nie kazala mi sie za siebie wziasc, SCHUDNAC, przestac marudzic, ino najpierw przegadala ze mna poltorej godziny, wypytala o wszystko, zarzadzila porzadne kompleksowe badania, poradzila mi, zebym sie na spokojnie i powoli ze wszelkimi problemami po kolei poradzila (prywatne, praca, doktorat), stwierdzila, ze przy takim poziomie stresu, z jakim musialam sobie rade dac, to kazdy mialby problemy, jak nie z waga, to z innymi uzywkami... Mialam szczescie olbrzymie spotkac dwie wspaniale babki, specialistki w swoim fachu, ktore natchnely mnie takim spokojem, obie powtorzyly to samo, nie da sie unormowac wagi, jezeli sie zyje w duzym stresie, obie podkreslily tez zeby sie z niczym nie spieszyc, male etapy, krok po kroku, zeb pospiechu.
No i tak po kolei staram sie wszystko pozalatwiac. W pracy sie unormowalo, w domu troche gorzej (mama chora), doktorat troche pod gorke, ale ogolnie od poczatku roku wszystko sie jakos powoli wyjasnia i nie mam powodow do zbytniego narzekania. Dlatego tez mam wrazenie, ze to teraz wlasciwy czas, zeby schudnac. I pewnie dlatego tez od poniedzialku tak sobie chudne, nie mam checi na slodkie (dzisiaj przesiedzialam trzy godziny przy stole z czterema ciastami i zjadlam ... kiszonego ogorka). Na obiad mialam zapiekanke z ziemniakow i miesa mielonego, jako warzywko ogorek kiszony (no, nie popisalam sie tu zbytnio
), na podwieczorek i kolacje zupe ogorkowa (na piersi z kurczaka, 3 wielgachne marchewki, duza cebula, zabek czosnku, pol malego selera, dwa srednie ziemniaki i pol sloika przecieru ogorkowego, zjadlam polwe garnka, reszte mam na sobote - jutro dzien bezmiesny).
Wieczorem bylam na spotkaniu dyskusyjnym w moim nowym mieszkaniu, w ktorym jeszcze poprzedni lokatorzy mieszkaja. Po raz pierwszy udalo mi sie przejsc cala droge do nich bez przystankow (dobre 18-20 minut pod gorke, niezle cwiczenie kardio), normalnie musialam raz albo dwa razy po drodze przystawac, co by oddechu nabrac. To pewnie zasluga rowerku stacjonarnego (dzisiaj tez 40 minut przejechalam) i zgubionych 2 kilogramow, od razu latwiej! To bedzie moja codzienna droga do domu, moze byc ciezko po calym dniu pracy, ale mam nadzieje, ze
a) za 10 tygodni bede 10 kilo lzejsza, wiec bedzie mniej do dzwigania pod gorke!
b) po kilku tygodniach takiego kardio organizm sie przyzwyczai i nie bede juz dyszec jak karpik czy inna rybka wyciagnieta z wody!
I jak powiedzial przyjaciel z ktorym pracuje: najwazniejsze ze droge do pracy bede miala z gorki, bo inaczej bylabym od rana niezle wkurzonaA tak pomecze sie wracajac do domu i bede sie mogla wieczorem kieliszkiem wina wynagrodzic (tez mi nagroda, skoro ja prawie w ogole nie pije
).
Spijcie dobrze laseczki i milego dnia jutro! U mnie znow pobudka o 5 rano (zieeeeew) i caly dzien w szkolce! I juz sie na ten dzien ciesze! (nie ma to jak sobie porzadnie wmowic, ze jest sie z byle drobiazgu szczesliwym).