Witajcie!
Od kilku dni czytam sobie Wasze pamiętniki i w końcu zdecydowałam się na stworzenie swojego wątku.
13 lipca 2013 urodziłam swoje pierwsze dziecko - synka Stasia. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży ważyłam 78 kg. W dniu porodu waga pokazała 113 kg! Po wyjściu za szpitala waga stanęła na 105. W ciągu pół roku udało mi się schudnąć 30 kg. Karmiłam piersią, ale wcale nie uważam, że to jakoś szczególnie mi pomogło. Stawiałam na zdrowe odżywianie i ruch (spacery z dzieckiem plus steper w domu godzina dziennie) Nigdy w życiu nie byłam szczupłą osobą. Od gimnazjum moja waga bujała się to w górę to w dół między 68 a 80 kilo. Pod koniec kwietnia bierzemy z mężem ślub kościelny i do tego czasu, a nawet zdecydowanie wcześniej (muszę dobrać sukienkę) chcę ważyć koło 70 kilogramów. Docelowo marzy mi się waga koło 60, ale to zweryfikuje w praniu, bo przy 70 wyglądam już bardzo ładnie. Od zeszłej soboty jestem na diecie oczyszczającej, piję rano i wieczorem koktajl, na obiad zupę warzywną. W ten sposób wypłukałam z siebie jeszcze 3 kilogramy. Od niedzieli chcę zacząć normalne zdrowe niskokaloryczne odżywianie. Jestem zafascynowana książką "Dieta bez pszenicy" Williama Davisa. Przed przeczytaniem książki również byłam zwolenniczką wykluczania z diety zbóż i już od pół roku nie jem chleba. Także moja dieta od przyszłego tygodnia będzie wykluczała zboże (od czasu do czasu jeśli już to żyto). Marzy mi się dieta bez glutenowa, ale za bardzo kocham jeść, a ta paskudna toksyna jest niemal we wszystkim. Natomiast produkty tak zwane "bezglutenowe" są robione ze skrobi kukurydzianej, która jest bardzo kaloryczna i jest beznadziejnym zamiennikiem.
Co do ruchu to mam ograniczone możliwości zwłaszcza w taką pogodę jak teraz. Staram się ćwiczyć w domu godzinę na steperze. Jak będzie cieplej i dzidziuś podrośnie zacznę basen.
Proszę życzcie mi powodzenia. Jeszcze dzisiaj mam mega motywację, ale ciekawe na ile wystarczy mi sił. To moja setna dieta w życiu...