Witajcie
odcinam wszystko co stare grubą kreską, zakładam nowy wątek, wątek gdzie planuję mieć sukces w temacie odchudzania, w końcu sukces!!! Bo juz nie mogę na siebie patrzeć
Moja historia jest przykra...
trafiłam tu na forum blisko 10 lat temu, ważylam ok 92 kg. Schudłam do 73 kg i czułam, że mam skrzydła. To mój największy sukces, odchudzałam się przed ślubem. Wchodzilam w rozmiar 40 i myślałam - nigdy więcej 90 kg! Nigdy do tego nie wrócę, nigdy juz nie przytyję...
W ciągu roku przytyłam jednak 10 kg..potem bujałam się między 85 a 95.. ciąża, po ktorej zeszłam co prawda do 91 kg, ale potem znów + 10, druga ciąża i .. znów + 10. I tak po drugiej ciazy bujam sie w wadze powyzej 110 kg juz ok 3 lata..
W zeszłym roku mialam sukces, zjechalam do 101-102 kg, ale zaprzepaściłam to.
W sobotę pogadałam ze sobą szczerze, zwazyłam sie i obmierzyłam. Załamałam się, ale i próbowałam wskrzesić motywację, wspomnienia ze szczuplejszych czasów.. i coś tam w głowie zmieniam, mam nadzieję..
Waga w sobotę powiedziała 114,5 kg, krytyczny wynik.
Wymiary takie, jakich nigdy jeszcze nie mialam
Koniec z głupim jedzeniem, z jedzeniem slodyczy w niekontrolowanych ilościach, z jedzeniem na noc. Muszę sie ogarnąć, bo sama się krzywdzę.
Tak naprawdę to aż mi ciężko sie przyznać, ale mam do zgubienia 40 kg!
Dziś mialam 113,6 kg.
W weekend bylam 2 razy na kijach (dystans 6 km, ok godzina marszu), jadłam mniej. Na dziś mam zaplanowane menu, powoli sie ogarnę!
Będę tu pisać jak mi idzie, chwalić sie i przyznawac do zlych dni. Muszę się ogarnąć. A sama nie dam rady..