Meta, prawie w całości się z Tobą zgadzam. Ogólnie masz rację, ale moim zdaniem są pewne wyjątki. Jasne, że moi rodzice czy znajomi nie będą karmić mnie niczym niezdrowym, ani na to namawiać, ponieważ umiałam postawić sprawę jasno i asertywnie. Tego typu problemów absolutnie nie mam. Natomiast jeśli babcia z okazji swojego święta zaprasza na kawę i jest tylko i wyłącznie ciasto, to przecież nie będę zachowywać się niekulturalnie, jakby to ciasto miało mnie otruć. Tym bardziej, że babcia też nie wciskała mi kolejnych kawałków. To już starsza osoba i nie bardzo rozumie lub chce rozumieć, że czegoś nie powinno się jeść (sama też nie powinna, a raz na jakiś czas zje). Jeśli kupiła ciasto specjalnie dla wnuków, no to poczułam się do wzięcia tego symbolicznego kawałka. Co nie zmienia faktu, że wszystko ma swoje granice i na pewno inaczej podchodziłabym do sprawy, gdybym odwiedzała babcię raz w tygodniu i musiałabym jeść wtedy ciasto.
Kurczę, od kilku tygodniu ładnie jem i nie mam nawet najmniejszych wpadek (poza tym sernikiem), waga niby spada, a mimo tego czuję się jak balon. W sumie to nim jestem, ale spodziewałam się jakiejś poprawy i że te 10 kg będzie choć trochę widoczne. Już nawet nie wchodzę codziennie na wagę, bo wolę tego nie widzieć. Trzeba dalej robić swoje. W końcu od powietrza nie przytyję. Pewnie to tylko woda.