WITAJ.JAK DOBRZE ,ZE JESTES. ZNOWU ZACZYNAM ALE CZY SIE UDA?
ZYCZĘ MIŁEGO DZIŚ DNIA I CAŁEGO WEEKENDU
WITAJ.JAK DOBRZE ,ZE JESTES. ZNOWU ZACZYNAM ALE CZY SIE UDA?
ZYCZĘ MIŁEGO DZIŚ DNIA I CAŁEGO WEEKENDU
Poległam... dziś ledwo się zwlekłam z łóżka.Nie wiem co to było , ale odwieczora mogłabym zamieszkać w toalecie .Domownicy jedli prawie to samo co ja i nic im nie jest/ja w okrojonej ilości i jakości/.Przypuszczam ,że to reakcja na lek przeciwzapalny na stawy -dostałam receptę na spuchniętą kość w stawie skokowym.Wcześniej śmiała się z tej ulotki, bo więcej szkody niż pożytku, aż mnie dopadło
.No nic , odstawiam lek i zobaczymy.
Dziś więc oszczędzam żołądek i chyba zjem sobie suchą bułeczkę.
Korci mnie aby się zważyć, ale chyba poczekam do poniedziałku.
W nocy między przerwami w odwiedzaniu taolety ponadrabiałam większość Waszych wątków i bardzo się cieszę z tego powodu
Przeczytałam też wątek karo27 i jestem pełna podziwu.Ten wiatr w żagle coś mi przypomina , jakieś kilka lat temu .....
buziaki
psociu ja też bardzo się cieszę ,że jesteś.Czytałam na starym forum jak Ci było ciężko ostatnio , a teraz jesteś tu z nowymi siłami.No nie będę się rozpisywać o tym piwku i żarełku, bo dziś miały być pomiarki i co? Uda się , tylko musimy w to uwierzyć!
emkr jestem i byłam dobrej myśli właściwie na każdy temat z wyjątkiem mnie samej.... próbuję wrócić na właściwe tory , ale musi jeszcze minąć jakiś czas, zanim będę z siebie zadowolona
A życie? Wierzyłam ,że Bóg nie opuszcza ludzi chorych i w potrzebie ; często też sama się realizowałam znajdując takich ludzi , uznając to za swój obowiązek.Teraz wiem ,że ze mną jest coś nie tak i stąd to wszystko.
To ja na poprawe humorku wkleje Ci jedno z moich ulubionych fotek mojego kotulka nr 1Fotka z jednym ząbkiem
![]()
Martuś, musisz być dobrej myśli!
Ja na nowo uwierzyłam że zawalczę i zobacz co się dzieje! Waga leci w dół jak oszalała, az sie boję że za szybko, ale przeciez nie jem za mało....
Zobaczysz Tobie tez wyrosną skrzydła!!!
Buziaki
Cieszę się bardzo, że znowu jesteś z nami!
Warto o siebie walczyć
Buziaczki Martuś, pozdrawiam piątkowo i życzę spokojnego dnia bez żadnych sensacji żołądkowych
![]()
Może warto wybrać się do lekarza?
Przecież możesz się odwodnić i
kolejny kłopot gotowy.
A co to za kara z tym nie zabraniem Cię nad wodę?
To Twój wybór, czy rodzinki?
miłej niedzieli
Tu byłam Tu jestem
PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...
Czasem są sytuacje , które mocno przerastają moje siły i zakłócają wszysttko w co wierzę , ale po kolei....
z kłopotów żołądkowych wyszłam cało , oczywiście była konsultacja lekarza .Nie mogę więc brać tego lekarstwa i chyba na razie nie będę brać żadnego , w przyszłym tyg mam kontrolną wizytę z nogą.
Dietkowo różnie , nie liczyłam kalorii ,ale też się nie objadałam.
A później , niedzielnym popołudniem znów wrócił koszmar.Powtarza się z reguły latem i trwa kilka dni, chodzi oczywiście o małego.To są dni kiedy on to nie on i nie wiem nawet kim on jest , albo kto w nim wtedy jest...Ostatnio miał wyniki eeg gorsze i nasilały się pewne objawy , co mi się bardzo nie podoba , zmieniono mu leki , ale wystąpiła alergia , znów leczenie i nowy lek.Miał być spokojniejszy , mieć mniej zapowiedzi ataków.Konsultowaliśmy z lekarzem i kazał przeczekać ,że to minie bo organizm reaguje na nowy lek .I znów te dni.To bardzo dla nas ciężkie bo musimy uczestniczyć w czymś co zabiera nam syna a my robimy wszystko aby wrócił.To jest zmiana wyrazu twarzy , w ogóle brak wyrazu , tylko lęk i niepokój ; cofają się niektóre funkcje , nie umie sam jeść , nie czuje potrzeb fizjologicznych.
Ale znów wrócił.Powoli , prawie ten sam.Jest i się bardzo cieszę! To dla mnie najtrudniejsze momenty , bo wtedy czuję największą bezradność i już nie wiem co robić.
Ja też wracam na dietkowe tory , powoli ,muszę znów dużo obserwować , a w nocy czuwamy .Ponad to komisji nadal nie ma , nie wiemy już co robić. Starszy syn też bardzo wszystko przeżył i teraz odreagowuje , więc musimy pracować podwójnie : ja z małym , zaczynamy powtarzać podstawy od nowa a tata ze starszym.Jakoś to wszystko powoli idzie , ale czuję jak jestem o krok przed wielkim dołem , chyba tylko trzyma to wyzwanie - choroba .Boję się , jak to się rozwinie.Miało być lepiej , a wcale tak nie jest.Koniec.Nie będę już smucić.Chciałam tylko napisać ,że nie zrezygnowałam.Jutro Wam podopisuję i w miarę czasu zaglądnę na zaprzyjaźnione wątki .Bardzo się stęskniłam.
Cokolwiek teraz napiszę,nie wyrazi tego co czujęTeraz muszę isc...postaram sie jutro odezwać.Trzymaj się
![]()