Hej.
Szczerze to nie znam dokładniej mechanizmów, które powodują, ze najlepiej by 1 posiłek zjadać do 2h po przebudzeniu. Przypuszczam, ze ma to związek z funkcjonowaniem trzustki i sprawą z insuliną. Poza tym na chłopski rozum, wydaje się, ze im dłużej zwlekamy z jedzeniem 1go posiłku, tym bardziej organizm się "niepokoi", jest przegładzany, tu wymaga się od niego pracy pełną par a, a on nie ma skąd wziąć energii. "Myśli", że nadeszły ciężkie czasy, więc będzie chciał oszczędzać. - Zwolni metabolizm (?)
Można pomyśleć, no jak to skąd, z zapasów tkanki tłuszczowej. Tylko ze nasz organizm jest sprytny, a zapasy tkanki tłuszczowej to rzecz do której sięga najmniej chętnie i z dużymi oporami. Bo paradoksalnie, dużo magazynuje, ale nie chce do tego później sięgać. W sytuacji o którą pytasz, nie sięgnie do zapasow TT tylko zacznie zjadać białko (czyli mięśnie), a jak już wreszcie coś dostanie, to pierwsze co zrobi, to zmagazynuje. Wracając jednak do wątku głównego: później wiec nie mogąc normalnie funkcjonować domaga się dużej dawki energii, (to stąd ierze się ochota na słodycze, mączne produkty) najlepiej z takich produktów z których będzie mógł ją szybko uzyskać, a to niestety te od których tyjemy, czyli węgle proste (bo one szybko się wchłaniają, powodując szybki wzrost insuliny we krwi, pamiętajmy, że przecież ma za zadanie transportować wartości odżywcze, a im jej więcej tym szybciej dostarczy energii). Co zrobi jak dostanie wreszcie posiłek? - zmagazynuje, i to bardzo szybko, bo najprawdopodobniej, to co w końcu (z opoźnieniem) zjemy będzie właśnie węglami prostymi (w najgorszym układzie z tłuszczami!), czym ułatwiamy organizmowi magazynowanie. Odradza się wiec przegładzanie. Nawet na sportowym forum dyskusyjnym, coraz częściej karci się nawet treningi na czczo.
Organizm ma czuć się bezpiecznie, trzeba go podejść, nie może wyczuwać kryzysów - małych dawek, jedząc częściej, oszukujemy go trochę. Energia ma być dostarczana mu ciągle w małych dawkach (trzeba jednak dbać o limit kaloryczny), po to, żeby nie powodować nagłych i gwałtownych wzrostów insuliny we krwi. To jest jednocześnie odpowiedz na drugie pytanie. Dlaczego 5-6 a nie tylko 3. Właśnie dlatego. By nie przegładzać organizmu, a jednocześnie utrzymać ujemny bilans energetyczny. Nasz organizm ma działać jak cały czas żarzące się ognisko. Żar ma być podtrzymywany cały czas, na podobnym poziomie. Przygaszanie, a co gorsza zagaśnięcie, a później rozpalanie wielkiego ogniska przynosi tylko szkody.
Celem jest dbanie o to by w naszym organizmie cały czas byl niski poziom insuliny.
Jakimi produktami to juz wiadomo. Jak: właśnie odpowiednimi porami posiłków i odpowiednimi (2-3h) przerwami między nimi.
Co do popijania posiłków. Podobno chodzi o kwasy żołądkowe. Twierdzi się, ze powinno się unikać ich rozcieńczania. Produkty sa wtedy gorzej i dużej trawione - efekt, mimo pełnego żołądka, organizm nie jest dokarmiany... - wydaje mu się, że "ognisko przygasza" lądujemy wiec w siebie więcej jedzenia... którego już nie potrzebujemy. ładujmey bo organizm zaniepokojony domaga się dostarczenia większej dawki energii - ta ze zjedzonego posiłku jest za długo "przerabiana" na energie, więc mózg pobudza łaknienie na... np słodycze - szybka dawka energii. (zaznaczam, że używam dużych skrótów myślowych)
Zaleca się picie 20-30 min po posiłku. Najwcześniej. Mniej więcej tez, tyle czasu potrzebuje nasz mozg żeby zorientować się, ze jest już syty.
Wszystko to o co pytasz, ma w sumie 2 cele.
Po 1 - nie przegładzać się
po 2 - otrzymywać "stały" poziom poczucia sytości - czyli nie przejadać się.
Pozdrawiam.
Emila
