oj tam Martuś nie przejmuj się tą wagą. Spróbuj ważyć się raz w tygodniu, wiem że to trudne, ale przynajmniej nie będzie dolinek
oj tam Martuś nie przejmuj się tą wagą. Spróbuj ważyć się raz w tygodniu, wiem że to trudne, ale przynajmniej nie będzie dolinek
Witam cieplutko
Martuś jak się trzymasz??
P.s. a wagą aż tak się nie przejmuj te +0,6 szybko Ci spadnie jak ze dwa razy odwiedzisz kibelek
Buziaki kochana:*
Witam
Nie było mnie przez chwilę bo miałam urwanie małe urwanie głowy, ale już jestem.
Właśnie oglądam "klinikę leczenia otyłości" to taka forma motywacji myślę sobie -tak skończysz jak się za siebie poważnie nie weźmiesz -
U mnie znowu spadek -0,8. Niedziela minęła bez większych grzechów, ale i nie bez pokus, przyszli znajomi z sałatką MAKARONOWĄ która podobno była pyszna a ja się jej oparłam byłam bardzo z siebie dumna.
Dziś też nie było źle, choć oczywiście nie idealnie, ale chyba już tak będzie, zdaję sobie sprawę z tego ze jeśli przestrzegałabym zaleceń diety w 100% efekty byłyby lepsze, ale ja po prostu tak nie dam rady, szczególnie że czeka mnie wiele miesięcy zmagań.
Dzielnie ćwiczę (dziś stepper, motylek i brzuszki) i jestem pozytywnie nastawiona, jutro zaczyna drugi etap, już nie mogę się doczekać, bo 7 dni praktycznie samych białek to dla mnie naprawdę dużo, jutro rano sprawdzę jaki jest bilans pierwszych 7 dni. Mam nadzieję że dojdzie do 3. Od jutra też zacznę się ważyć i mierzyć raz w tygodniu żeby się nie dołować codziennymi wahaniami i żeby widzieć efekty.
Idę sobie spać bo jutro zapewne córka zerwie mnie z łóżka bladym świtem lub jak to było dziś nawet przed nim
Życzę dobrej nocki
Witam
Tak jak mówiłam wczoraj moje dieta nie jest idealna, więc i wyniki nie są, nie udało mi się osiągnąć zamierzonego -3, ale jest -2,9 tez nieźle.
Generalnie jestem zadowolona z tego tygodnia bo dieta plus ćwiczenia dały faje efekty jeśli chodzi o wymiary, pogubiłam trochę cm: biodra -2, pod biustem -5, talia -1, udo -5, na wysokości pępka (czyli tam gdzie mam najwięcej do stracenia) -5, łydka -1, ramię -1.
Od dziś obiecałam sobie ważyć i mierzyć się raz w tygodniu.
Zaczynam drugą fazę jestem nastawiona na powolny spadek w okolicach kilogram na 7-10 dni, wiem ze im wolniej się traci wagę tym bardziej trwałe są efekty, no i nie będę mieć, mam nadzieję, kłopotów z nadmiarem skóry, bo organizm będzie miał czas żeby sobie z tym poradzić, niestety chwilowo nie stać mnie na operację plastyczna więc muszę chudnąć wolno. To będzie dla mnie bardzo trudne bo jestem strasznie niecierpliwa i wszystkiego co robię lubię widzieć efekty natychmiast. Moim małym celem jest osiągnięcie wagi 85, czyli sprzed ciąży, następnym kupno wymarzonej sukienki na wesele na które idziemy pod koniec lata, a jest tak skrojona że będę w niej dobrze wyglądać tylko jak się pozbędę wielkiego brzucha, mam więc motywację na długa walkę.
Cieszę się bardzo z powrotu warzyw do mojego menu ugotuję sobie na obiadek brokuła i zrobię sałatkę z ogórków pomidorów Mała rzecz a cieszy
Życzę dobrego dnia
Witam!
Fiu fiu ale świetnie Ci pouciekały centymetry i ćwiczenia rewelacja
Trzymam kciuki za dalsze takie efekty!
Witam dziś
Dzięki za słowa wsparcie.
Madzie Tobie idzie super, a powiedz mi proszę od kiedy zaczęłaś ??
Zgonie z postanowieniem nie ważę się aż do wtorku więc nie wiem jak tam moje kilogramy nadprogramowe się mają. Wczoraj miałam super dzień bo mogłam zjeść warzywa, i uwierzcie mi jeszcze nigdy, ogórek, rzodkiewka czy pomidory mi tak nie smakowały. Jestem bardzo szczęśliwa że zaczęłam drugą fazę, bo mi się już nudziło na samych proteinach, a od monotonnej diety do kryzysu tylko jeden krok. Stosuję system 1/1 bo nawet jeśli utrata kg będzie trochę dłużej trwać to myślę że w takim systemie łatwiej mi będzie wytrwać. Wczoraj dzielnie ćwiczyłam (pół godziny stepper + motylek + brzuszki) i powiem Wam ze o ile nie byłam wcześniej jakoś bardzo ruchliwa to codzienny ruch wciąga . Trochę mnie dziś bolą mięśnie brzucha, ale to oznacza że je mam . Niestety w poniedziałek będę musiała oddać stepper, ale namówiłam męża żeby mi zrobił step do ćwiczeń, chwilowo nie mam kasy na taki wydatek, a poza tym nie wiem na jak długo mi starczy zapału więc nie ma co inwestować. Potrzeba matką wynalazków
Życzę wytrwałości w walce z nadbagażem
Martucha jak czytałam wczoraj Twój pierwszy post na tym forum to tak jakbym czytała o sobie...hiihi..nawet mój mąż stwierdził, że ładny pseudonim sobie wymyśliłam ( na imie mam Marta)
...waga sprzed roku 78kg...po porodzie 85 kg, podczas karmienia piersią wzrozsła do 91kg, obecnie szukam pracy;-) i wychowuje syna;-)
...i też mam "całkiem fajnego męża" i 4 koty...hhihihi
Dietę zaczełam od wczoraj...razem z mamą i męzem...a co jak szaleć to szaleć...wszyscy stanęlismy na wadze i zaczęliśmy odchudzanie :-)
...i wszyscy czują się ok..tylko nie ja...nad ranem ból brzucha, zawroty głowy i wymioty :-(
Może którejś z Was się to przytrafiło?? Nie wiem czy sie czymś zatrułam czy to efekt zmiany żywienia...wcześniej słodycze były normą;-)
Pozdrawiam gorąco i życzę Wam miłego dnia;-)
Witam
Twoje kilogramy na pewno znowu spadły a co do steppera to jestem pewna, że jak już go kupisz to się jeszcze bardziej wciągniesz w te ćwiczenia i wydatek na pewno się opłaci - wiem co mówię bo sama na początku niechętnie na nim deptałam, a teraz nie wyobrażam sobie nie deptać tej godzinki dziennie, wczoraj późno wróciłam do domu, ale i tak mój "romansik" ze stepperkiem zaczęłam ok. godz. 23 i zrobiłam swoją godzinkę
W ogóle o odchudzaniu takim na poważnie zaczęłam myśleć z nowym rokiem, więc 4 stycznia zaczęłam ćwiczyć właśnie na stepperze i ćwiczyłam do 20 lutego. W tym czasie zgubiłam 17 kg i miałam wyjazd na którym nie ćwiczyłam parę dni, a po powrocie nie mogłam się zmobilizować żeby zacząć znowu... niestety...
Ale weszłam na to forum i znalazłam wątek Kouska i dziewczyny mnie zmobilizowały, że jednak warto ćwiczyć. I tym sposobem jestem tu - a tym samym ćwiczę na stepperze (+brzuszki i inne wygibasy) od 24 marca.
Świetnie Ci idzie i nie przestawaj wierzyć w siebie i w to, że osiągniesz swój cel!!:*
Martuś wpadam na Twój wątek- mam nadzieję że mogę? Też jestem na proteinowej, dzisiaj 4 dzień uderzeniowej i schudłam dokladnie 3 kg Może postaraj się wieczorkiem napisać co tam sobie zjadłaś, zawsze będziesz wiedziała ile tego było. Ja wiem po sobie , że wydaje mi się że w dzień jem strasznie dużo, póżniej jak to spiszę okazuje się że bardzo malutko tego, a na Dukanie absolutnie nie można jeść mało, ponieważ rozregulujemy nasz metabolizm i organizm w ogóle przestanie tracić na wadze. Poczytałam troszkę na innych forach, jaką tam malutką wiedzę już mam, także zawsze w razie problemów postaram się pomóc. Będę wspierać i zaglądać i proszę o to samo, bo świadomość że jest ktoś kto nas wspiera, na prawdę strasznie pomaga Życzę miłego dzionka!