W I T A M
Postanowiłam po raz kolejny otworzyć ten rozdział w moim życiu, który zwie się walka z samym sobą i potworem żarłaczem,który we mnie siedzi i kolejny raz chwytam byka za rogii mam nadzieję,że ostatni
![]()
![]()
.
Mam problem z kompulsywnym jedzeniem.Złość, nerwy, bezsilność ..... a właściwie to ostatnio łapię się na tym,że sięgam po jedzenie już z przyzwyczajenia,żeby coś żuchlić.Takie bezsensowne jedzenie.W tej chwili jedzenie jest moim światem,moim balonem,pancerzem z którego nie mogę się wydostać.Co jakiś czas staram się postawić jakąś zaporę i zahamować lawinę jedzenia,którą w siebie rzucam,ale to tylko cienkie listeweczki,które pękają pod naporem.Z nimi pękam i ja.
Kochane pomóżcie mi zbudować mur, twierdze warowną, która zatrzyma te masy jedzenia.
Będę walczyć i budować mur - cegiełka po cegiełce,cegiełka po cegiełce ..... i wierzę,że dam radę.Muszę!Bo jak nie to ....![]()
![]()
![]()