Witam,
szczerze mówiąc wstydzę się trochę tutaj pisać... w końcu internet to jakby inny świat, wielki, pełny ludzi świat. Dziwne jest takie odkrywanie swoich problemów i słabości. Jednak postanowiłam napisać... w końcu co mi szkodzi?
Moim motywem była weryfikacja moich poczynań. Mam tyle diet w głowie, tyle zaleceń, mądrości, że aż sama głupieje, ciężko mi jest ocenić ile to jest dużo a ile mało. Co kaloryczne a co zdrowe... Postanowiłam zasięgnąć porady anonimowego internetu i poporosić Was, którzy to przeczytają o krytykę i pochwałę. Chciałabym móc obiektywniej patrzeć na to co robię i mam nadzieje, że osiągnę to dzięki Waszym opiniom...
Zaczynajmy!
Moją przygodę z dietami rozpoczęłam wtedy kiedy jeszcze nie wiedziałam, że jest coś takiego jak dieta. Jako dziecko byłam dość gruba, później w czasach gimnazjum schudłam i ta waga utrzymywała się aż do końca liceum. Wtedy rozpoczęły się schody. Zaczęłam brać hormony przez co znów przytyłam i teraz bardzo ciężko jest mi to zrzucić. Aktualnie mam niedoczynność tarczycy co również nie sprzyja smukłej figurze.
Wiek: w tym roku będzie 22
wzrost: 168
waga: 63, wymarzona 55
Od sylwestra postanowiłam wziąć się ostro za siebie. Od września chodzę na fitness do klubu sportowego. Aktualnie staram się ćwiczyć 6,5 godziny tygodniowo (2 razy w tygodniu po 2 godziny i raz 2,5 godz)... Same ćwiczenia trochę ujędrniły moje ciało jednak nie sprawiły, że schudłam. Niestety nie trzymałam też specjalnie diety. W zeszłym roku ważyłam aż 66 kg i w zimę schudłam 6, jednak niestety przez okres wiosenno-letni przybrałam znów 3 i teraz z tą wagą pokazuję się tutaj...
Jestem wielka zwolenniczką zdrowego jedzenia i trybu życia (mimo, że niestety popalam, ale staram się to ograniczać jak tylko moge); tym samym stosuję tylko diety zdrowe, dostarczające wszystkich składników odżywczych.
Aktualnie od roku jestem wielkim zwolennikiem diety strukturalnej dr Bardadyna (polecam), na niej schudłam zresztą te 6 kg... Nie powoduje efektu jojo (mój przyrost wagi 3 kg nie był efektem jojo ale objadaniem się), osobom zainteresowanym chętnie więcej napisze na ten temat (choć ja wiele informacji zaczerpnęłam z internetu, dopiero niedawno kupiłam książki dr).
To może zaczniemy?
Pożywienie, które spożywam w ciągu dnia chciałabym najlepiej rozłożyć na 5 posiłków, dzisiaj niestety są to 4 jednak nie miałam możliwości innego podziału. Dziennie piję dużo wody, jak nie ćwiczę to 1,5 litra jak ćwiczę to więcej (zdarza się, że w ciągu jednej ćwiczeń fitnessu wypijam litr wody z racji dużego wysiłku). W ogóle zastanawiałam się nawet nad kupnem serwatki białkowej po treningach, tylko nie wiem czy w moim przypadku już trzeba czy jeszcze nie(jeśli ktoś jest w tym temacie bieglejszy chętnie skorzystam z wiedzy!)
Dziś:
śniadanie 8.00 - płatki wielo i pełnoziarniste z suszonymi owocami (ze 3-4 łyżki), plus jedna łyżka musli z orzechami, plus łyżka otrębów pszennych, plus łyżka zarodków pszennych z mlekiem 2%
9.30-12 - fitness, 1 godz pilates, 1,5 godz trening ogólnorozwojowy, pół godziny aeroby na stepie a godzina wzmacnianie wszystkich partii mięśniowych plus rozciąganie
12 - zupa jarzynowa z przeważająca ilością kalafiora na kostce cielęcej niezabielana (taki spory talerz)
15 - pieczony pstrąg w przyprawach i cebuli do tego marchewka z groszkiem al dente z małą ilością masła (ten pstrąg to spory był, nie powiem...)
18 - jakieś 200g jogurtu z owocami, dwa plastry ananasa w lekkim syropie, dwie świeże figi, banan, łyżka pestek dyni.
Na fitnessie ok 1,5 litra wody poszło, poza tym dużo zielonej herbaty i jeden kubek czarnej z cytryną.
Czekam na krytykę i uwagi! Wasza pomoc wiele mi da...
Pozdrawiam