-
Jak zmienić myślenie? Help!
Pomóżcie prosze. Jak zmienić swoją postawę
"Jeśli zjadłam coś poza dietą to jeść aż do zlikwidowania pragnienia (do przepełnienia bo sytości jak normalana osoba nie odczuwam)".
I jeszcze, jeszcze aż do pójścia spać.
Ja wiem, rozumiem że to bez sensu ale to jest tak silne ze te sytuacje powtarzają się . Kilka dni diety i klops. kilka dni, klops. Bardzo to dołuje.
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Caprica - ja też jestem kompulsywna.
Zajrzyj na wątek: http://dieta.pl/xxl-20-kg-i-wiecej/1...een-xd-45.html
Przepisuję tam książkę Lindy S., staram się powolutku wykonywać te zadania - mam nadzieję, że jakieś minimum zostanie mi w głowie...
A zdanie, które napisałaś to kwintesencja mojego życia, szczególnie ostatnio.
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
A tak w ogóle to przyłączam się do Twojej prośby.
Tez szukam recepty.
Masz niesamowitą zdolność do ubierania w słowa moich myśli.
Napisz mi tylko, proszę - czy naprawdę myślisz, że kiedyś się uwolnisz od kompulsów (mówię o Twoim podpisie)?
Bo ja nie mam już nadziei i wiem, że nawet jak będę chuda to zawsze będę miała problemy i zawsze będę już musiała uważać...
Nie mogę się pozbyć moich zapalników, a nie potrafię ich oswoić.
Dziś mój mąż rzucił pomysł, żebyśmy pojechali na sylwestra do Egiptu. Z grupką nowo poznanych znajomych.
Moja radość nie miała granic - obliczyłam sobie, że jak tu i teraz wezmę się natychmiast za siebie to do Sylwka będę normalną osobą! Będę pływała, nurkowała, chodziła w normalnych ciuchach. Nie będę się wstydzić tych znajomych, będę miała w końcu zdjęcia samej siebie (pierwsze od kilku lat);)
No i sprawdziliśmy ceny i doopa blada. Nikogo z nas ani ze znajomych nie stać na wydanie ok. 10 tyś. za tydzień pobytu.
No i - chyba wiesz jakie teraz mam myśli... Pierwsze co zrobiłam to się obżarłam do łez, mam jakiś dziwny żal do mojego M., że dał mi nadzieję na "nowe, zdrowe życie" i nagle mi tą nadzieję zabrał. Nic mi już nie zostało tylko żreć i żreć.
Powiedz mi - gdzie tu jest sens??????
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Kiteku, rozumiem Twoją frustrację. Mam nadzieję, że pomimo wytrwałaś w dobrym działaniu.
Czy myślę, ze naprawdę uwolnię się od kompulsów?
Określilam to jako cel, ideał. Dla mnie to uzależnienie. Myśłę, ze od pragnień, porywów wewnętrznych, odczuwania ogromnej chęci (zachowania, używania czegoś) raczej nie. Chyba że moze zamiana czegoś na coś innego co jest bez sensu. Mam jednak nadzieję, że jest szansa by nauczyć się, że POMIMO tego nie podejmować uzaleznienia od jedzenia. nie objadać się. Nawroty są wpisane w to zaburzenie. Nawet jeśli tak się stanie to powstawać. Zaakceptować i z tym żyć. Sama nie jestem w stanie się z tym uporać. Robię na 100% co się da. Na dzień dzisiejszy proszę o pomoc Boga by zainterweniował. Wiem, ze to zmaganie się w moim zyciu ma jakiś sens, pomimo, ze tego nie rozumiem teraz. Wierzę, że ON pomoże. Na swój sposób, niekoniecznie tak jak oczekuję. Może właśnie poprzez ludzi choćby z tego forum. Może coś poruszy, ukierunkuję. Modlę się o uzdrowienie- w sensie nie czary mary i problem znika tylko radzę sobie z tym problemem.
A Ty jak to widzisz? Jaka jest Wasza opinia?
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Nie, nie wytrwałam. Zajadłam, wzięłam tabletki na sen i spałam od 19 do 10 rano.
Pierwszy raz mój M. widział moje zażeranie.
Był zszokowany. On wie, że mam problem, bo nawet razem byliśmy kiedyś u nas w Dąbrówce (ośrodek leczenia). Ale pierwszy raz zobaczył jak to wygląda. Ech,szkoda, gadać i opisywać. Chciałam wczoraj usunąć konto na forum, ale muszę to jeszcze przemyśleć.
Muszę tak jak Ty przestać walczyć. Z samą sobą. I zacząć robić coś, żeby nie było kompulsów (porządny plan odżywiania, unikanie zapalników itd)
Przepraszam Cię, ale jestem w takim dołku, że nawet nie chcę pisać:(
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Kiteku- plan, unikanie zapalników to podstawa.
Nie likwiduj konta pochopnie. Po żarciu...
Jeśli by Ci pomogło to napisz jaki masz plan jedzenia i z jakich zapalników rezygnujesz.
Moim zaplanikiem bardzo silnym są czekolada, słodycze, mód, orzechy. Łatwiej mi ich nie tykać. Bo nie przychodza obsesje.
Tylko ja do tego mam to jedzenie do przepełnienia. Często brak sytości PO normalnym posiłku nawet przy takim z niskim IG.
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Wiesz co - nie o to chodzi, że pochopnie, ale... ja mam problem, że zauważyłam, że forum jest jednym z zapalników :arf:
Mam bardzo niski poziom własnej wartości. Każdy objaw tego, że jestem nikim, niczym, przeźroczysta wywołuje u mnie chęć odreagowania. Dziewczyny są zajęte swoimi sprawami, rzadko kto czyta, co poprzednia osoba napisała.
Ja wolę grono kilku osób, tu się gubię. Dziewczyny są zdrowe, nie mają pojęcia o kompulsach. Ech...
Rok temu pisałam z paniką, że nagle muszę iść do szpitala w celu pobrania wycinka do dalszych badań. Nikt nie zauważył mojego wpisu. Czyli - moje myślenie - jestem zerem, nikt nie widzi, że istnieję - muszę się obeżreć, to mi na chwilę sprawi radość.
Moimi zapalnikami są niektóre życiowe sytuacje i moja siostra. Z jedzenia tylko majonez.
Nie potrafię sobie radzić ze strachem o przyszłość, z lękiem o dzieci. I pocieszam się jedzeniem.
Piszę chaotycznie, zaraz muszę wyjść, nie wiem, czy mnie rozumiesz:(
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Kiteku- wile z tego co piszesz mogłaby powiedzieć o sobie.
Także o forum jako zapalniku. Mozliwe, ze u mnie cos z tego jest. Rozumiem.
Forum to taka namiastak prawdziwych relacji.
idzie maż, pa!
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Witajcie,
dołączam do Waszego grona świadoma kompulsywnnności od zaledwie dwóch dni. Wcześniej nie nazywałam tego, a teraz chyba czas najwyższy.
Stres mnie gubi bo wtedy jem na potęgę, mieszam smaki a potem się wkurzam na siebie.
Jakiś malusieńki sukces zobaczyłam, jak mnie wk.. M czasami wmawiam sobie, ze nie pójdę żreć bo mnie to gubi, nie warto, wytrwam..kilka razy się udało.
Dla mnie forum nie jest zapalnikiem do tego, ale zauważyłam tak jak Kiteku, że zaczynam się wkręcać, że mnie nikt nie zauważa więc może by zwiać stąd. Jednak z drugiej strony to chyba normalne, bo ja sama wsyztskich nie pamiętam a zresztą też z każdym nie piszę. To nasze myślenie powoduje, że tak odczuwamy, to siedzi w naszej psychice, że my gorsze bo to i to...i wteyd się doszukujemy i jesteśmy wrażliwsze na taki brak uwagi.
chciałam Wam ejszcze powiedzieć, że staję na nogi..powoli..od dziś!
Nie wiem jak to będzie ale muszę się wziąć na nowo za siebie, może właśnie to ta chwila, ten moment kiedy czas zacząć myśleć o sobie..
Wiecie co, a może stwórzmy sobie taki maly intymny kącik w ktorym będzie nas kilka. Co Wy na to??????????????????
Zawrzemy pakt: będziemy się wspierać!
Kiteku Jeśli nikt Ci nie odpisał na Twoje problemy zdrowotne, to niekoniecznie dlatego, że Cię nie zauważył, może nie wiedział co napisać, może mu umknęło..
JA sama zastanawiam się czemu nie odpisałam, ale czy ja rok temu z Tobą pisalam? nie wiem, chyba nie. Z reguły odpisuję na takie rzeczy.
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Dziewczynki,
Ja kompulsów nie mam, więc niezbyt się wpisuję w wasz wątek. Ja wiem, że mam jazdy sama ze sobą dokładnie takie, o jakich piszecie. Potrafiłam w ramach totalnego zwątpienia we wszystko, pójść do sklepu i kupić sobie 2paczki czipsów, orzeszki, czekoladę, colę (?! przecież ja tego w normalnych okolicznościach do ust nie wezmę!) a do domu jeszcze pizze zamówić. Oczywiście zakupy nie były robione w jednym sklepie bo obciach. Po prostu właziłam do różnych i coraz bardziej torby napełniałam. Zawsze się po tym dziwiłam, że też się po tym nie porzygałam .....
Ale dla mnie to jest po prostu uzależnienie od takich rzeczy. Dlatego odstawiłam wszystko, mam nadzieję że na zawsze. Początek był tragiczny ale teraz? Oczywiście, że się ślinie do czipsów w sklepie ale już nie muszę z nimi wychodzić :)
No i znalazłam sobie remedium na problemy. Nawet jeżeli zamknę się w sobie na tydzień, to w końcu muszę powrócić na siłownię (jako że mam lojalkę roczną). A jak już się pójdzie, to zaraz wszystkie problemy mijają :)
A jak mam napad głodu, to po prostu wciągnę gar zupy :P to jest przecież kilka litrów- nie ma siły, żeby się nie zapchać :)
Chciałam tylko podpowiedzieć ad majonezu. Ja kiedyś kochałam majonez - teraz mnie od niego odrzuca i tylko czasami dam się namówić na spróbowanie czegoś z nim. A co mnie uleczyło? samodzielne go kręcenie :D Jak się zobaczy tą szklankę oleju i wstrętne, surowe jajco, zamieniające się w masę - jakoś mi zaraz ochota przechodziła :P
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Kiteku-jesteś na forum czy zrobiłaś "myk"?
Willex- dobrze, że jestś:-) wspierajmy się.
Dinka- to co opisujesz ja interpretuję jako kompulsy. U mnie to też uzaleznienie i tak to traktuję i probuje zdrowieć.
Melduję, że dwa ostatnie dni były super wg planu.
Boję się, ze za chwilę klapnę. Jest jakś siła która mnie powstrzymuje ze powinnam kontunuować to moje obżeranie. Nie potrafię pojść do przodu by tym razem było juz inaczej. Po setkach prób i upadków brakuje mi wiary, ze tym razem może byc inaczej. Boję się tego. Coś mnie trzyma w pętli uzaleznienia. Próbuję jednak. Proszę Boga o pomoc w wyjściu z tego.
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Cytat:
Zamieszczone przez
caprica
Dinka- to co opisujesz ja interpretuję jako kompulsy. U mnie to też uzaleznienie i tak to traktuję i probuje zdrowieć.
Pewnie tak ale ja nie uznaję uzależnień w stosunku do siebie. Wszystko to kwestia sposobu myślenia. Nie z takich rzeczy w życiu wychodziłam, kiedy wszyscy mówili, że to niemożliwe :) Dla mnie to po prostu łakomstwo i jazdy w główce, niezwiązane z jedzeniem. Dlatego staram się to z innej strony podejść :) Jak się życie rozkręci, to i jedzenie nie jest potrzebne :)
Doceniajcie dobre strony.
Cały czas piszecie, że dramat, że tragedia, że straszne rzeczy się dzieją. Dla mnie to takie samonakręcanie się troszkę.
Dawajcie jakimś optymizmem. Co robiłyście ostatnio tak dla fanu? Macie możliwość na jakieś fitnessy się zapisać? Dla mnie to najlepsze remedium na wszystkie problemy. Co innego, znaleźć siłę żeby tam pójść. Bo zdecydowanie wolałabym siedzieć w domu, przed TV i wpitalać ogromną pizze (już się ślinię :P ). Ale własnie dlatego forum jest fajne - wstyd się przyznać jak się nie poszło. Oczywiście mam takie dni, ale mam w głowie postanowienie - nie rezygnuję z pisania żeby nie wiem co. Dlatego jak w końcu napiszę, że od 3dni nigdzie nie byłam, to zaraz ktoś okrzyczy i wreszcie ruszę tyłek. A tam endorfiny nawet lepsze niż po pizzy :D
Jak nie siłownia, to może jakieś fajne gotowania? Jeżeli nagotujecie dużo fajnych cudów w domu, to nawet jeżeli będziecie miały napad jedzenia to zjecie dobre a nie syf :) Zwłaszcza że cóż jest w tym syfie? nic z wyjątkiem uzależniającej chemii. Gdyby nie te wszystkie dodatki to żadna z nas by tego do ust nie wzięła.
Albo jak moja mama mówi: surowe warzywa leczą wszystko! :)
No to jak? jakiś optymistyczny akcent? co ostatnio się u Was fajnego wydarzyło? :clown:
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Cytat:
Zamieszczone przez
_dinka_
. Nie z takich rzeczy w życiu wychodziłam, kiedy wszyscy mówili, że to niemożliwe :) Dla mnie to po prostu łakomstwo i jazdy w główce, niezwiązane z jedzeniem. Dlatego staram się to z innej strony podejść :) Jak się życie rozkręci, to i jedzenie nie jest potrzebne :)
:clown:
podba mi się:-) coś w tym jest.
ja dziś na siłce 2 h spędziłam.
u mnie fajne to osatnio, ze podjęłam wkońcu decyzję- na razie nie wracam do pracy. jestem w domu, organizuję sprawy rodzinne, wychowuję dzieci i staram się zadbać o siebie:-) czuję sten luz, że w końcu zdecydowałam.
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
aaa no widzisz :)
To ile Ty masz tych dzieciaczków?
A na siłce byłaś takiej maszynowej, czy jakieś zajęcia zorganizowane?
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Dziewczyny - ja tylko na szybko - jestem, jestem.
Wolę również pisać tutaj, jak się chwilę ogarnę to napisze więcej.
I ustalimy co z książką:)
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Ja tylko na chwilke wpadłam, bo do szpitala zaraz lece a potem po Kubiego, dołączam się i mówie z ręką na sercu jestem AKP...anonimowym kompulsywnym pożeraczem, cholernym jamochłonem:(Jak przyjmiecie mnie do pracy z książką bede bardzo szczesliwa.W grupie siła:)Wieczorem przejrze wątek i napisze jak to jest niestety ze mną, czyli kawe na ławe.I do boju:)Lece bo ostatnio to doba ma dla mnie za mało czasu cholercia.Buziaki
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
MAXI - bardzo mi przykro z powodu Taty - mam chorą Mamę, więc wiem, co to znaczy:(
Ale widzę, że jesteś bardzo dzielna:)
Willex - fajnie by było tu pisać, jakoś wolę mniejsze grono ludzi, ale to już Wasza decyzja - ja jestem za!
W szpitalu byłam równo rok temu, pisałam pod innym nickiem, zresztą teraz to bym do Ciebie na priw waliła;)
Ja wiem, że nikt tu nie będzie się tylko na mnie skupiał ( tak to może zabrzmiało), chodzi mi o to, że to ja mam z tym problem, nie chciałam oskarżać dziewczyn.
Dinka - strasznie bym chciała, żeby to wszystko było takie proste jak piszesz;)
Chyba, że to jest takie proste, a ja o tym nie wiem!
Ale uzależnienie od jedzenia jest tak samo poważnym uzależnieniem, jak każde inne, a przecież nie wyleczysz alkoholika czy narkomana surowymi warzywami:D
Ale co ja się tam znam. Żałuję, że kiedyś się nie poddałam terapii jak miałam skierowanie... Choć z drugiej strony musiałabym zrezygnować z pracy, którą cudem znalazłam... Ech i tak źle i tak niedobrze.
A ja pozapisywałam się na kursy, żeby mieć czas i umysł zajęty i wczoraj pierwszy raz poszłam na angielski (po 8 latach). I mam doła. Żałuję, że nie poszłam poziom niżej, bo nie nadążam. I towarzystwo takie ambitne... Cudem po przyjściu do domu się nie obżarłam, ale wypiłam drinka no i dziś czuję się katastrofalnie. Mam regularnego kaca...
No i nie wiem co mam zrobić z tym angielskim. Muszę to wszystko przemyśleć.
Pomyślcie dziewczyny co z książką - przepisywać dalej? A może zaczniemy od pierwszego dnia wszystkie razem?
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Kiteku, surowe warzywa są fajne bo nasz organizm ma poważny problem żeby je przerobić na energię. Dlatego możesz ich jeść dopóki Ci uszami nie wyjdą a i tak nie uzyskasz z nich dużej ilości energii.
co do uzależnienia, to w wieku 19lat wyszłam z narkotyków. I nie byłam byle siksą palącą trawkę na imprezach - to było dno, dna które można sobie jedynie w MONARowskich kartotekach poczytać. Wierz mi - ochota na pizzę to przy tym pikuś.
Czy mi ktoś pomógł? pewnie że tak, ale nie roztkliwianiem się nade mną. Ja sobie też nigdy nie pozwoliłam na myślenie o tym w ten sposób. I co? wszyscy mówili, że tego się nie wyleczy, że to zostaje na zawsze - pitolenie! Ja wiem, że to jest genialne, przyjemne i naprawdę wow. Temu nie ma co zaprzeczać - gdyby było inaczej, to nikt by przecież nie zaczynał. Problem jest z całym pakietem, który idzie za tym. No i z kontrolą, bo jak się wie że to jest zarąbiste to niby dlaczego nie wrócić?
Ale kwestią jest przewartościowanie życia. Dla mnie to nie jest jakieś wielkie zło, w którego pobliżu być nie mogę i nigdy więcej nie ruszę. Kwestia znalezienia sobie innych rozrywek.
Tak szczerze - zakładając, że jesteś na jakimś wyjeździe. Dzieję się milion rzeczy na raz, są plany, wycieczki i wieczorki przy ognisku. Masz wtedy takie napady? marzysz o tym, żeby wrócić do domu i najeść się po uszy? ja tak nie mam - nawet jak się najem po uszy to robię to dlatego że jestem głodna po pełnym wrażeń dniu. To nie jest niekontrolowany napad, kiedy mogłabym zjeść nawet z podłogi.
Dlatego kwestią jest, żeby znaleźć sobie lepszą rozrywkę niż pochłanianie jedzenia. Ja mam tyłek gruby bo jestem leniwa+łakoma. Obżarstwo to najłatwiejsza rozrywka dla takowych ludzi. Przypominam, że jedzenie (w szczególności wysokokalorycznych posiłków, bogatych w węglowodany i tłuszcze), oddziałuje na ośrodki "nagrody" w naszym mózgu. Im więcej jemy, tym bardziej jesteśmy nieczuli na impulsy "dość", które wysyła nam organizm. Musimy też zjeść więcej, bo "nagroda" jest coraz słabiej wyczuwalna. Dlatego już nie wystarczy kawałek pizzy, trzeba się zapchać po uszy żeby mieć chociaż namiastkę tego co na początku. Dlatego trzeba przerwać ten krąg. Ale wierz mi - jest to nic, w porównaniu z efektem odstawienia.
Dlatego nie uważam, żeby moje (nie znam Was, więc nie mogę sie wypowiadać :) )problemy były związane z uzależnieniem od jedzenia jako takiego. Problem jest w tym, że jest to po prostu łatwy sposób na odreagowanie różnych rzeczy. Dlatego ja raczej stawiam na walkę z własnym lenistwem. Bo co? zakładając, że mam ten napad głodu - wystarczy ruszyć doopę i pójść na siłownię, albo do kina, albo na spacer - cokolwiek. Tylko trzeba mieć siłę woli, żeby właśnie to zrobić. Mi to jeszcze nie wychodzi w 100% ale kurcze - jak się uda, to moje życie będzie zdecydowanie ciekawsze :)
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
a co do angielskiego to po prostu nadrabiaj. Ja kiedyś tak sobie wybrałam - poszłam na mniej zaawansowaną grupę. Fajnie było - rozumiałam wszystko i ogólnie uczyłam się jakoś tam. fajnie było- byłam najlepsza w grupie :)
Ale jak sobie posłuchałam ludzi z grupy bardziej zaawansowanej to mnie szlag trafił. Bo oczywistym jest, że grupa która umie wiecej, będzie mogła robić ciekawsze rzeczy. Przepisałam się - początek był tak mega tragiczny, że płakać się chciało. Wszyscy o czymś gadali a ja nie miałam bladego pojęcia co się dzieje - normalnie jak upośledzone dziecko siedziałam. Ale wzięłam się za siebie i nadganiałam.
Skutek? robiłam specjalizacje po angielsku i moja praca magisterska jest napisana i obroniona właśnie w nim :)
Jaki masz poziom? masz jakieś zadanka domowe? możemy sobie porobić razem :)
aaaa albo zajęcia z zeszłego semestru. Ja z matmy zawsze dobra byłam, ale mnie ona nudziła, więc nie przywiązywałam do niej wagi. Teraz się to na mnie zemściło, bo totalnie nie radzę sobie z doktoratem, właśnie przez ten przedmiot. ale co mi tam - zapisałam się na kurs "analityka kombinatoryczna". I co? pierwsze zajęcia, przedstawiamy się a tam doktoranci: informatyki, matematyki, fizyki..... i ja- osoba, która edukacje matematyczną zakończyła jakieś 6lat temu :P Kurde, nic nie kumałam. Ani nawet pół słowa do mnie nie docierało - patrzyłam się tylko tępo w tablicę, bo nie byłam w stanie nic skumać. Kurs zakończyłam. Czy się czegoś na nim nauczyłam? niezbyt wiele :p ale nie żałuję ani kawałka. Bo jakkolwiek nie umiem tych rzeczy nadal robić, to wiem że takowe istnieją, wiem że w razie czego można je wykorzystać itp. Więc gdyby mi były potrzebne to muszę do nich przysiąść. Bo oczywiście pracę końcową prawie zrobiłam - siedziałam 5tygodni z książkami z których nic nie rozumiałam, zadania nie skończyłam samodzielnie ale dostałam mega gratulacje od prowadzącego. za to że próbowałam
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
kurcze- ale ja wam tu nabije objętości :P ciekawe czy komuś się będzie czytać chciało :P mam nadzieję, że nie. Bo jakkolwiek, niby jesteśmy tu anonimowe ale to i tak dziwnie. Bo wiecie.... ja teraz jestem ta grzeczna, poukładana itp. :P Tylko kilka osób z moich obecnych znajomych wie o tym, co robiłam w młodości.
Chociaż ja tego nie żałuję w najmniejszym nawet stopniu - toć takie przeżycia kształtują to, kim jesteśmy :)
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Dinka - skończyłam jakiś tam 2 poziom i zaczęłam kiedyś 3 z angielskiego.
Ja mogę nadrobić zaległości - jak najbardziej, ale stres i każda porażka powoduje kompulsy. Dlatego może lepiej dla mnie stracić rok nauki ale zyskać rok zdrowia.
Ja znów tak na szybko Ci odpiszę - szacun za wyjście z nałogu!
Pytałaś, czy jak jestem na wyjeździe to jem - dla mnie to jest jeden z zapalników - brak systematycznych posiłków i brak moich konkretnych składników żywieniowych. W tym roku dwa tygodnie spędziłam w Świnoujściu na jedzeniu. Na żarciu. Wróciłam i dziękowałam Bogu, że jestem w moim własnym domu.
Moi jeździli zwiedzać, ja leżałam w łóżku trawiąc i płacząc.
Dinka - całe moje życie toczy się wokół jedzenia. Wszystko układam pod jedzenie.
Ale - faktem jest, że w tym roku, w tym miesiącu dosięgam jakiegoś totalnego dna. Może się odbiję
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Dno jest o tyle dobre, że można się od niego odbić :)
Ja myślę, że u Ciebie zdecydowanie poważniejszy jest problem z poczuciem własnej wartości i radzenie sobie ze stresem, niż samo jedzenie. No proszę Cię! to jacyś twoi przyjaciele w tej szkole? Poza tym, oni tam przyszli chwalić się wiedzą czy uczyć? Ty też tam idziesz, żeby się uczyć. W życiu przecież nie chodzi o to żeby zawsze być najlepszym, ważne jest że się robi wszystko żeby być lepszym.
Ja rozumiem przepisanie się do słabszej grupy, jeżeli braki w wiedzy faktycznie sprawiają, że nic z tego nie wynosisz. Ale żeby sam fakt porażek miał Cię od tego odwodzić? uciekając od problemów nigdy nie nauczysz się radzić sobie z nimi.
Pytanie, co się stało w tym Świnoujściu że odłączyłaś się od grupy i kiedy oni spędzali aktywnie czas, ty siedziałaś sama w domku i nakręcałaś się jeszcze bardziej. Bo to albo wina ekipy z którą się nie zgrałaś, albo za dużo stresu dla Ciebie (przebywanie z grupą ludzi dłuższy czas, też jest męczące psychicznie :P ) z którym nie umiałaś sobie poradzić.
Tak czy siak, jedzenie jest tu moim zdaniem najmniejszym problemem. Jeżeli nie to, to będzie coś innego. Jak nie coś innego, to tak się zapętlisz i sama nakręcisz, że totalnie się załamiesz.
Pytanie co robisz tak zupełnie dla siebie? co Ci sprawia mega przyjemność i po czym czujesz się mega dobrze?
Sorki, jeżeli zacznę moralizować. W razie czego zwróć mi uwagę, że się wymądrzam :)
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Nie moralizujesz.
Wręcz przeciwnie - piszesz mądre rzeczy i rzucasz zupełnie inne spojrzenie na znane mi zjawiska:D
I postawiłaś świetną diagnozę - mam bardzo niskie poczucie własnej wartości, wyniesione z domu.
Póki paliłam (ponad 20 lat) papierosy były moim największym nałogiem. Jak było źle dodawałam alkohol i było perfect.
Ale jak przestałam się kontrolować i paliłam 2 paczki dziennie to już był dramat. Rzuciłam palenie równo 3 lata temu i od tego czasu plus 20 kilogramów...
No i teraz odreagowuję żarciem.
Kiedyś stosowałam środki przeczyszczające, czyli to już podlega pod bulimię.
Jeszcze jedno - ja mam zdiagnozowaną nerwicę, to pewnie też nie pomaga...
W Świnoujściu byłam z moją rodziną - z mężem i dzieciakami - to nie oni są problemem;) Tylko ja. Może to, że i tak jestem otyła i nie będę miała żadnego zdjęcia hahahaha
Droga Dinko - niestety czuję się dobrze wszędzie tam gdzie jestem w czymś dobra. (Najlepiej najlepsza;) ). I to mnie motywuje, żeby dalej robić coś w danym kierunku.
I tak jest w mojej grupie hiszpańskiego. Właśnie lecę na zajęcia:)
Odezwę się jutro!
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Cytat:
Zamieszczone przez
_dinka_
kurcze- ale ja wam tu nabije objętości :P ciekawe czy komuś się będzie czytać chciało :P mam nadzieję, że nie. Bo jakkolwiek, niby jesteśmy tu anonimowe ale to i tak dziwnie. Bo wiecie.... ja teraz jestem ta grzeczna, poukładana itp. :P Tylko kilka osób z moich obecnych znajomych wie o tym, co robiłam w młodości.
Chociaż ja tego nie żałuję w najmniejszym nawet stopniu - toć takie przeżycia kształtują to, kim jesteśmy :)
dinka ja cie czytam :P wszystko co napisałąc przeczytałam więc wydaje mi się że nie tylko ja cie przeczytałam bo ja naleze do tych którym się nic nie chce a jednak czytam cie więc moze nie taki wielki ze mnie leń :) no i oczywiście nie tylko ciebie czytam :P ogólnie czytam was wszystkie :P
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
OO a ja tez sie dośc często objadam ii końcowym efektem jest mysl " ty tłusta świnio znowu nawaliłaś"
Ale później staram sie nie jeść ale mi nie wychodzi :)
Albo tak sie obżeram się ruszyc nie moge ii płakac mi sie chce ale jak troszke przetrawię ii juz lepiej zaczynam się czuć to jem dalej co jest tragiczne :(
No i jak schudnę 3-5 kg to już mi sie wydaje że jestem bogini :D że jestem tak zajebista ze moge jeśc juz normalnie bo przeciez jak zjem sobie snikersa to nic sie nie stanie ii tak wracaja mi te 3-5 kg z kilogramowa nadwżką :D wiec moge powuedziec że ze mam kompulsy :(
Np dzisiaj cały dzien sie pilnowałam żeby nie jeśc słodyczy aa na koniec zjadłam z 10 ptasich mleczek ;( i mi smutno :(że znowu nie dałam rady jutro spróbuje od nowa :)
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Tak bardzo się cieszę, że jesteście. Nie że macie problem ale, że spotkałyśmy się na drodze zdrowienia. Myślę, ze nasze rózne doświadczenia, spojrzenia na problem moga nam pomóc.
Ja jedzenie wg planu nazywam abstynecją i ja mam od kilku dni wreszcie. I niech ona Was umocni na najbliższy wieczór i jutrzejszy dzień:-)
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Caprica - ja też się cieszę, że jest na świecie ktoś, kto wie o czym piszę.
Kluska - dokładnie mam to samo! Zrzucę 2, 3 kilo i czuję się szczupaczkiem. I kurcze - zawsze wtedy odpuszczę.
Najwięcej, czyli 10 kg zrzuciłam za jednym zamachem półtora roku temu,jak wprowadziłam ćwiczenia i picie duuuuużej ilości wody. A później przyszedł kryzys i od tego czasu co zrzucę 3 to zyskuję 4, bleee
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Bym coś mądrego napisała, ale dałam sobie strasznie mocno popalić na siłowni i tak tylko siedzę i dogorywam :P Nie stać mnie na żadne głębsze myśli :P
Gratuluję dobrze przeżytego dnia. Ja mam swojego grzecha na sumieniu w postaci pistacji, które przed chwilą wciągnęłam. Nie chciałam ale tak france leżały i się gapiły na mnie.
No trudno - spadku nie będzie. Stagnacji ciąg dalszy
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
DinkaPisz tu do nas, bo docierasz do mnie, a jak do mnie to i może do nas wszystkich!!!
Niesamowite to co napisałaś o sobie, o swoim wyjściu z nałogu, o tym jakiego teraz dajesz powera...niesamowite..
To fakt: rozczulamy się tylko albo głównie, chyba rzeczywiście u mnie problem polega na tym, że mam niskie poczucieee warrrttości i wynagradzam sobie żarciem smutki, problemy..
Migam się od ćwiczeń, siłowni bo nie chce mi się, tlumaczę się wciąż, że nie ma mi kto zostać z dziecckiem. Szukam siłki gdzie opiekują się bejbikiem ale u mnie kiepsko w tym temacie;(
Z drugiej strony siedzę w domu, wsadzam zad do auta jak jadę po dzieci i to z reguły mój ogrromnyy ruuuch;(
Dzisiejszy dzień nie był idealny jeśli chodzi o jedzenie, ale nie zażerałam się i to już też plus:)
Co dobrego dziś??????
- WODA!!! ponad pół butelki 1,75l (około litr wypiłam)!!! co jest niesamowite, bowiem nie umiem pić wody jesienią czy zimą
KitekuI masz pisać do mnie jakby co!!! dziwnie to zabrzmi ale odnoszę wrażenie, że bdobrze Cię rozumiem..
Prezpisuj tą książkę i zaczynamy razem!!! Wpadło mi do stweirdzenie: czy jesteś zaangażowana czy zainteresowana? niesamowite ale u mnie to drugie, tylko bebłam i bebłam i niewiele robię by schudnąć.
CapricaNawte chyba nie masz pojęcia jak dobrze zrobiłaś, że zalożyłaś ten wątek. Nie poddawaj się! a jak nawet się zdarzy to wstań i zrób krok na przód;)
KluskaU mnie podobnie jak u Ciebie, no ale nie narzekajmy za dużo, bo Dinkanam mądrze napisała (że ja też na to wczesniej nie wpadłam). Skupmy się bardziej na motywowaniu, na tym, by pisać co dobrego się nam udało czy wydarzyło. Niechże i ja wdrożę to w życie!
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Miałam wejść na wagę za kilka dni ale wczoraj jadłam wg planu i przedwczoraj też i chciałam dostać nagrodę w postaci zobaczenia cferki 74 z czymś tam co dałoby niemal 40 kg zrzuconych. Stanęłam na tej szklanej tafli a tu zonk- 75,9 czyli nawet więcej niż 2 dni temu. Ja ROZUMIEM, ze moga byc rozne przyczyny i to waga ciągle dobra ale już działają emocje. Już we mnie pojawia sie powód - zapewne jeden z wielu dziś - by się objeść. Nie dam się. Na razie czuję się silna i nie warto. Piszę by odczarować ten bezsensowny schemat.
Kiteku- co do ksiązki. Czy uważasz ze to dobry program? ze jest wartosciowa w dalszych rozdziałach także. jeśli nie jest płytka i drąży głębiej to moze by nam pomogła? Myślę, że dobrze oceniesz.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pytanie na dziś- co dziś robicie wyłącznie dla siebie, coś co sprawia wam przyjemność, moze jest pasją. Poza kwestią dbania o dzieci, rodzinę itp. oraz zajmowanie się jedzeniem/dietą/o coś takiego zupełnie waszego.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Caprica - ja nie wchodzę w tym tygodniu na wagę.Źle się czuję, mam ciąglą huśtawkę nastrojów. Raz wpadam w euforię pisząc tu z Wami a za chwilę mam znów depresyjne nastroje.
Ja - jak pisałam - lubię moje zajęcia z hiszpańskiego, lubię moje zajęcia z tańca. Jest to coś mojego, mało popularnego i baaardzo to lubię. Oprócz tego jestem dość próżna i lubię kosmetyki, perfumy,lakiery do paznokci (moje małe cukiereczki). Czytam dużo książek, kocham seriale;)
Co do książki - dla mnie jest w porządku - taka powolna praca nad sobą i czasami zadziwiające wnioski (np. tak jak Willex napisała - różnica między zaangażowaniem a zainteresowaniem.).
Dinka - tak sobie myślę o tym co napisałaś i masz rację - nie potrafię sobie radzić z problemami, zawsze ktoś je rozwiązywał za mnie, lub zostawiam je nierozwiązane.
Jestem niedojrzała emocjonalnie, najlepiej się czuję z moimi dziećmi niż z dorosłymi, którzy dla mnie są nudni. Kocham różowy kolor i Muminki i nie chcę tego zmieniać hahaha
Tylko! Co z tego, nawet jeżeli to jest przyczyna kompulsów? Przecież nawet jak już wiem, że to przez to, to nagle nie zacznę umieć rozwiązywać te problemy;) (masło maślane).
Willex - może zaczniemy z książką od poniedziałku od początku?
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Kiteku - ja tam sobie zawsze za punkt honoru stawiałam pokonanie różnych słabości. Też uwielbiam być pierwsza, najlepsza i niezależna. Już wiele rzeczy straciłam na zasadzie "nie dam rady, po co, przecież nie podołam". Teraz tego bardzo, bardzo żałuję. Bo nie ktoś stracił, tylko ja. Nawet kurna teraz- w te wakacje spękałam i świetna przygodna spitoliła sprzed nosa. I co? kto stracił?
Ja ogólnie jestem teraz w jakimś dołku życiowym. Ogólnie wszystko jest absolutnie zawieszone a ja się ślizgam po powierzchni. Ale kurcze.... zbiorę się wreszcie :)
Póki co, to cóż..... moje oderwanie się od wszystkiego to własnie siłownia. Znam już tam masę ludzi, chodzę jak do siebie i uwielbiam tą atmosferę. Samo ćwiczenie wywala tyle endorfin, że nawet jak poszłam z totalnym dołem i korzystając z przciemnionej sali fitnessowej pozwoliłam sobie na kilka płynących łez, tak wychodziłam zawsze z uśmiechem na twarzy. Chemia jednym słowem :) Tylko pracować trzeba, żeby zwalczyć beznadziejności i lenistwo i wyszurać doopsko z domu. Ale po ostatnim kryzysie, znowu wychodzę na prostą.
Druga sprawa - wpadłam w szał zdrowego jedzenia. W zasadzie całe moje odchudzanie zaczęło się od.... psa :) Bo przecież pies nie może byle czego jeść. No i zaczęłam czytać, szukać... nawet sól mu wyszukiwałam, żeby nie musiał jeść tego syfu co w sklepie sprzedają. No i wreszcie do mnie dotarło, że absurd :P Teraz dobre rzeczy wyszukuję i dla siebie i dla psa :) No i sporo poczytałam też o fizjologii. Najpierw o psach, później wzięłam się za ludzi :)
A tak poza tym to.... książki, seriale (mój biedny BB :( )
No i mój cel główny - na wiosnę chcę pojechać... gdzieś. W moim klubie jest grupa ludzi, którzy robią naprawdę fajne rzeczy. Po górach łażą, jakieś przygody sobie wymyślają....też chcę :( Niestety - ten wstrętny smalec mi nie pozwala :(
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
pasje...hmmm...moja pasja jest moim wrogiem:)to gotowanie, zaraz po zwierzętach, których mam sporą gromadkę:)
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
no widzisz- ja gotować nienawidzę i to mnie właśnie pogrąża :P
Ja się do tego stanu doprowadziłam właśnie tym lenistwem. Dawno, dawno temu, jak pisałam magisterkę to przez 1,5miesiąca jadłam chleb z żółtym serem. Tylko! Noooo kilka razy zamówiłam sobie pizze.....
Jak wylazłam z mojej samotni z pracą w ręku, to nie dość, że czułam się paskudnie i ledwie stałam na nogach, to duuuużo kg dobrałam. Ale żebyście nie myślały, że mi to coś dało do myślenia :P
Z tego powodu zrezygnowałam z chleba w 100%. Po prostu ten produkt nie ma prawa wstępu do mojego domu, bo własnie jest łatwy. To teraz orzeszkami się napycham, bo to szybkie źródło kcal..... ;/
No nienawidzę garów...
A chudnę tylko wtedy jak gotuje :P ale mówię- ja mam ostatnio kota na punkcie dobrego jedzenia, więc moje posiłki nie są tuczące :)
A jakie masz zwierzaki? Ja jestem szczęśliwą posiadaczką psa i 3kotów :D
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Jestem beznadziejna :( Właśnie swoje kurtki wszystkie z tamtego roku przymierzam ( te cieplejsze ) ii wszystkie sa zamałe :( ii mi sie płakac chce i mam ochotę iść i zwrócić wszystko co zjadłam :( Teraz musze kupic nowa kurtkę :( aa kasy mi szkoda :(
Chyba sie zaraz porycze :( grubas ohydny jestem :(
Jak będe nosuć kurtke z tamtego roku to mi wszyscy beda miejsca w autobusie ustępować :(
ehh ide brzuszki zrobić :(
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
idź idź, wyżyj się :)
a daleko Ci do tej kurtki?
myślisz że jak ja na początku suwaka chodziłam? miałam jedne spodnie (wstrętne i kupione za grosze, bo nie miałam już nic absolutnie co na zad wcisnąć :P ) Do kurtki zimowej jeszcze chwila jest. Jak dobrze tyłek ściśniesz to ten jeden rozmiar spadnie, zanim Ci ona będzie potrzebna :)
tylko wiesz.... żadnego mazgajczenia się, tylko spinamy tyłki i bierzemy się za robotę!
jak tam dzionki u was, dziewczyny?
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Dziś zimno u nas i ja tez o kurtce myślałam. tylko odwrotnie. Fajną mam i ją lubię ale w tym roku na pewno dużo za duża i chyba będę musiala wydać kasę na nową. Tez niezadowolona.
I jak tu kobiecie dogodzić, no nie da się!
Ja trzymałam dziś plan jedzenia. Wiem, że to dar, dosłownie bo może prysnąć lada moment ale JEST:-)
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
oj bez paniki. Chyba nie spodziewasz się, że przez następne x miesięcy (a później lat)wtopy mieć nie będziesz? Robotem przecież nie jesteś - będziesz miała załamanie na miliard tysięcy %
Ale pamiętaj, że to jest naturalne!
Nie patrz na to w ten sposób. Jak będziesz miała wtopę to trudno. Kopa Ci w tyłek sprzedamy na ogarnięcie i na drugi dzień ruszysz pełną parą :)
No i pamiętajcie, że dieta też ma być przyjemna. Jeżeli będziecie trząść się nad każdym kawałkiem marchewki to daleko to nie zaprowadzi. Bo w końcu się złamiecie. a to ma być przecież coś, co zostanie z nami do końca życia :) Zmieniamy przecież nawyki prawda?
Ja dzisiaj miałam mega dzień luksusów. Diety odchudzającej nie było w tym ani nawet kawałeczka :) ale nie było to też jakieś wielkie zajadanie się syfem.
Ale była też siłownia, więc bilans na zero wyszedł :)
Teraz tylko wielka nadzieja.... niech waga będzie chociaż troszkę łaskawa jutro. jestem zapisana do akcji Helloweenowej no i obciach jak zaraza będzie jeżeli znowu podam, że waga bez zmian :oops:
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
Caprica - mam do Ciebie pytanie - jak masz dzień abstynencji to jesz normalne porcje dla szczupłego człowieka, czy dietetyczne?
Chodzi mi o to czy uczucie głodu (jak wychodzisz z kompulsów) nie jest też jakimś zapalnikiem?
Ja przez kilka dni muszę jeść po prostu sporo (ale o stałych porach) aby się nie rzucić znów, a do diety przechodzę jak mi się żołądek przyzwyczai.
Jestem ciekawa jak to jest u Was?
-
Odp: Jak zmienić myślenie? Help!
ja jem baaaardzo dużo :oops:
Fakt, że ze względu na ćwiczenia powinnam jeść >2000kcal dziennie.
Ale! :)
Ja się teraz przestawiłam na wszystko co nieprzetworzone. Czyli zgodnie z tym, że nasz organizm ma problemy z trawieniem surowych warzyw, owoców czy nasion, to jem tego bardzo dużo :) Takie coś się je długo, w dużych ilościach ale wydatek energetyczny na strawienie jest znacznie większy :)
Dlatego raz czy 2razy dziennie jem wieeeeelką michę "trawy". czyli sałata, pomidor, kiełki i..... co tam wpadnie- siemie, słonecznik, nasiona konopii.... co tam w szafkach wynajdę(wczoraj było tofu, dzisiaj np resztka wczorajszej fasoli :P ). Zalewam to jakaś oliwą i jest super. Nie jem tego mini miseczki, tylko tyle aż będę miała dość :)
poza tym jakieś owocki :)
Miałam teraz mega fazę na orzeszki wszelkiego typu. Stąd chyba ten zastój. Ale wydaje mi się, że po prostu czegoś brakowało bo się wreszcie nimi najadłam :)
Obiad staram się mieć normalny. Pod żadnym pozorem nie używam produktów typu light czy low fat. Fuj, fuj, fuj!
Żadnych słodzików czy innych cudów. Nie słodzę niczego, więc nie mam jakieś wielkiej potrzeby słodkości. Ale jak już to miód (ewentualnie zwykły cukier).
Jedyne wyrzeczenie jakie zrobiłam, to jako osoba uzależniona od chleba z żółtym serem wywaliłam obydwa produkty z menu. 2miesiące były ciężkie, teraz nawet nie zauważam braku tegoż w domu. Na dobre mi wyszło, bo teraz jak głodna jestem, to sobie sałatki narobie, którą się najem. Kiedyś bym zrobiła kanapkę, cukier by poszedł w górę, więc bym zjadła milion a i tak średnio bym się najadła.