Witam
Cóż mogę powiedzieć. Kolejny raz w życiu próbuję coś ze sobą zrobić. Tak źle, jak teraz nie było jeszcze nigdy. 92kg. Wzrost 167cm. Lat 28. Dramat.
Dzisiaj dokładnie mija miesiąc odkąd chodzę na 40minut orbitreka 3-4 razy w tygodniu. Od miesiąca nie jem słodyczy [może 2 wpadki], nie jem jasnego pieczywa, ziemniaków,nie piję gazowanych napojów itd. Ale dopiero od około tygodnia jestem na "prawdziwej" diecieJem 4-5 razy dziennie, dużo piję wody, zielonej herbaty...
Problem w tym, że przez miesiąc wagowo nic nie zleciało, a chyba nawet przybyło. Tak wiem, że mięśnie cięższe od tłuszczu, ale to demotywuje. Coś tam z cm zleciało, ale nie mierzyłam się jeszcze. W sobotę rano na spokojnie zrobię wszelakie pomiaryPo ubraniach ciężko mi to jeszcze zauważyć, ale mama strzeliła komplement, że "chudniemy, chudniemy", więc może może
Cel: - 30kg na bidę :P
Ogólnie, myślałam, że efekty będą lepsze i mam dzisiaj dołka małego
Chętnie posłucham paru pocieszeń![]()
![]()