Goga, ta kasza jaglana z bananem tj. coś pysznego. Znalazłam ten przepis na blogu (pewnie nie można reklamować). Napiszę może jak się to robi: gotuję ok. 1/4 szklanki kaszy jaglanej, studzę albo biorę z obiadu, kroję pół banana w kostkę, 3-4 daktyle. Do kaszy dodaję ubitę białko z jednego jajka, łyżkę lub dwie jogurtu naturalnego, łyżeczkę miodu (w oryginale cukier trzcinowy-nie wiem co jest lepszym rozwiązaniem?), łyżeczkę kakao ciemnego, to wszystko mieszam, wkładam do miseczki cermicznej/czegokolwiek, co może być w piekarniku. Wykładam połowę "masy", kładę owoce, zakrywam pozostałą masą. Zapiekam ok. 20 min. w 180 stopniach na funkcji "góra-dół".
To jest naprawdę pyszne.

Dzisiaj miałam z tego śniadanie i II śniadanie w pracy., do tego 4 śliwki suszone, sok z marchewki Teraz czekam aż pierś się rozmrozi i zarzucę moją sałątkę z wczoraj.
Czuję się lekko, bo nie jem dużo, ale jednocześnie czuję, że coś mi zalega w jelitach i piję własnie senes. Mam nadzieję, że jutro uda się zrobić głodówkę, bo w sobotę przyjeżdza rodzina z zagranicy i chciałabym dobrze wyglądać, tak samo się czuć.
Co sądzicie o moim żywieniu? Nie jadam chleba, wędlin. Ale piersi z kurczaka sobie nie odmówię. Ryby i piersi z kurczaka na pewno nie odejdą z mojego menu. Czy nie spowoduje to wzrostu wagi?
Miłego popołudnia!
PS Dziś był pierwszy dzień skalpela - niezły wycisk.
