Jak napisałam w tytule wątku, mam 59 lat (no dobra, 59 i ponad pół). Od dwóch lat jestem na wcześniejszej emeryturze i przez ten czas "nieustających wakacji" sporo mnie przybyło. Nie wiem, ile ważę, bo boję się "bólu duszy" po ważeniu. Chcę schudnąć! Jest jednak mały problem. Nie chcę i nie mogę się odchudzać. Nie mogę, bo odchudzanie oznacza stosowanie restrykcyjnej diety i podporządkowanie jej całego życia. Odchudzanie oznacza też dla mnie nieustanne myślenie o jedzeniu - o tym, co wolno zjeść i ile wolno, czego nie wolno - a zauważyłam, że ostatnio tyję od myślenia o jedzeniu (no, bez przesady, przechodzę też do czynów i po prostu jem to, o czy myślę). Najprościej mówiąc nienawidzę być pod presją, a każda dieta taką presją jest.
Co zatem zamierzam? Chcę zastosować metodę, która już raz, parę lat temu zabrała mi ponad 30 kg (niestety, zrobiłam to zbyt szybko i, jak zwykle w takich przypadkach, organizm odbił to sobie z nawiązką).
Na czym będzie polegał mój sposób?
1. nastawiam się psychiczne na schudnięcie (nie dopuszczam myśli o tym, że jestem gruba, nie użalam się nad sobą, po prostu chudnę)
2. jem to, na co mam ochotę, ale w małych ilościach i nie częściej niż co 3 - 4 godziny, ale i nie rzadziej
3. gdy jestem głodna, to wypijam szklankę wody i zastanawiam się, co tak naprawdę mam ochotę zjeść, potem bez pośpiechu przygotowuję jedzenie w porcji, która ma wielkość mojej pięści (poprzednio, przez pierwszy tydzień byłam ciągle głodna, ale potem to minęło, bo żołądek się skurczył)
4. jem bardzo powoli i nie czytam przy jedzeniu (to trudne, ale da się zrobić)
5. wmawiam sobie, że słodycze są niesmaczne, ale jak polegnę, to nie robię z tego tragedii
6. gdy przetrwam pierwszy tydzień i będę z siebie dumna, zacznę ćwiczyć cokolwiek poza leżeniem przed telewizorem i wmawiać sobie, że to uwielbiam (wtedy pomogło)
Poza tym, nie wchodzę na wagę (po pierwszych dniach większego ruchu, np. callaneticsu waga zwykle rośnie i motywacja zwiewa), tylko wybieram ciuchy w które chcę się zmieścić i ważę się dopiero, gdy już się w nie mieszczę.
Co o tym myślicie? Czy ktoś do mnie dołączy?
Ciekawa też jestem, czy na tym forum są osoby w młodzieńczym wieku zbliżonym do mojego.