"Nosz ku..." pomyślałam sobie wczoraj, kiedy przeglądałam się w lustrze. Mój brzuch jest wielki. Jeszcze gdyby był okrągły i twardy, to mogłabym ściemniać, że w ciąży jestem. Ale nie jestJest miękki i ma fałdki.
Muszę coś z tym fantem zrobić. I potrzebuję pomocy, szczególnie tej motywacyjnej, bo z motywacją u mnie ostatnio kiepsko. A sprawa wygląda tak: ponad rok temu wzięłam się porządnie za siebie i z wagi 114kg schudłam do 75kg. A potem mi się w głowie coś pozatykało i motywację szlag trafił. I przez dwa miesiące, z myślą w głowie "że od jutra biorę się w garść", jadłam wszystko, czego grubas jeść nie powinien
Póki co, to teraz cierpię katuszę, bo od wczoraj wróciłam do diety i mój rozciągnięty do granic możliwości żołądek burczeniem sygnalizuje mi, że jemu wcale opcja diety się nie podoba
Wstyd mi jest, że wracam na forum z podkulonym ogonem, no ale może dzięki temu wróci mi motywacja. Bo jak nie wróci, to czeka mnie wielkie jojo. Wielkie, tłuste i galaretowate jojo![]()