cześć babeczki
byłam u was wczoraj, ale nie udało mi się nic napisać, bo jak zaczęłam pisać to mnie chałastra obsiadła, a potem miałam dramatyczny wieczór i nie miałam jak was odwiedzić.
wczoraj cały dzień byłam z dziećmi u swojej przyjaciółki, która ma niesamowite pokłady macierzyńskie w sobie (jak jej matka zresztą) i czuję się u niej tak swojsko, że zawsze wychodzę od niej później niż by wymagała tego grzeczność
a wieczorem byłam na próbie i mimo chorego gardła udało mi się zaśpiewać dość wysokie solo. śpiewanie mnie wycisza a jednocześnie daje mi szalony power, dlatego cieszę się, że mam okazję to robić.
na wadze 91,3kg. spadek niewielki, ale jest choć jestem bardzo spuchnięta. a to dlatego, że znów jeść nie mogę, ale w mojej sytuacji to ma swoje plusy
zapewnie ten spadek ma też swoje uzasadnienie, bo w sobotę wróciłam o 5 rano z tych tańców i do dziś nóg nie czujęniezależnie od spalonych kalorii humor mi się poprawił, bo mnie małolat o dziesięć lat młodszy podrywał. byłam nieco pod wpływem toteż mój seksapil wzniósł się na wyżyny, na co miałam pewne dowody.
zreszta chłopak powiedział mi, że go kręcę jak nikt od dawna, a ja mu na to "to dlatego, że kobiety po trzydziestce to zupełnie inna liga"
pamiętajcie o tym dziewczyny.
miłego dnia kochane moje. spróbuję was poodwiedzać, a jak nie teraz to wieczorkiem.
buziaki![]()