Dawno temu byłam na tym forum pod starym adresem.
Miałam w sobie siłę walki i chęć do życia.
Dzis czuje sie jak cień samej siebie. Wpadłam w jakieś błędne koło-cały dzień na wysokich obrotach, wieczorem jedyne na co mam ochotę to naw..ać się czegoś niezdrowego i iść spać. Rano wstaję ociężała i zdołowana, nie mam siły na ćwiczenia i tak w kółko.
A kg wracają w zastraszającym tempie.
Cel-waga dwucyfrowa.
Założenia: przestawić się na zdrowsze jedzenie.
Ogólnie moge tydzien jesc zdrowo, ale w weekend potrafie pożreć takie ilości jedzenia ze wszystko co straciłam w ciagu tygodnia wraca z nawiązką. Mój metabolizm szaleje. Probowałam z różnych kalkulatorów na necie obliczyć swoje zapotrzebowanie, ale tylko mnie to dołuje i wytraca z równowagi. Bo np. wydaje mi się, że tego jedzenia powinnam jeść dość dużo a ja w tygodniu nie mam siły i chęci na takie ilości. Ile wiec jem? Jeśli nie wpadne w kompuls -pewnie jakies 1600 kcal (wyszlo mi z obliczeń ze 1800 to same moje funkcje zyciowe). Wpadajac w kompuls pewnie 4x więcej.
Cele pomniejsze:
-więcej pić (niestety potrafię jechać na 2 kawach i jednej szklance herbaty przez x dni)
-zwracać uwagę na IG (cukrzyca w rodzinie)
-znalezc czas dla siebie (na ćwiczenia i nie tylko)
-zacząć się uśmiechać do samej siebie
-pokochać siebie
Mój pierwszy post nie jest może optymistyczny, mam nadzieję że z czasem sie to zmieni. Wiem, ze powinnam podchodzic do tego na zasadzie UDA SIE. Ale tyle razy się nie udawało, ze jestem juz lekko zmęczona tymi nieustannymi próbami.
Czemu więc tu piszę? Bo Wy wszystkie macie tyle sukcesów, niektóre z Was mają podobne problemy jak ja. Myślę, że będzie mi tu dobrze
Cóż...
zaczynamy