To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Są właśnie różne możliwości, ta tabata, ale znalazłam też jakaś metodę Wingate itdI podobno te interwały szybciej dają efekty niż zwykłe aeroby i wymagają mniej czasu.
Ostatnio edytowane przez Krzysztof99 ; 01-08-2017 o 18:39
tylko ja widzisz jakoś tak lubie sie mocno spocić i dać sobie wycisk a nie skończyć na 8 min jak w przypadku tabaty
dobra spadam troche poćwiczyć
Jedyne co, to czasu też masz duuuuuuuuużo więcej. Chociaż to to jako dodatek. I myślałam o tych interwałach ok 20-25 min na rowerku
Ja będę miała! W wakacjeto już za 4tyg...
)
A siedzę dziś pół dnia nad psychopatologią. Dobrze, że to chociaż ciekawe jest.![]()
Albo jakiś tam tego sposobu zalążek
Jillian #25 done
Jutro chłopak mnie zabiera na basen, a później na bubble tea. Średnio to dukanowe, ale muszę to spróbowaćPoza tym jest robione na herbacie zielonej np. no i można wziąć wersję jogurtową!
No i po zgrzeszeniu będą ćwiczonka, tylko Jillian jutro. Może luby też zechce mi potowarzyszyć
Pewnie wymięknie!haha
Była próba tego interwoławego. Wytrzymałam 15 min, hahaale masakra! zrobiłam 4 serie. w każdej po minucie bardzo, bardzo intensywnej jazdy (tętno ok 170 - czyli ok 85% maksymalnego). Potem kilka minut takiego ok 120-130. Trwało to tylko 15 min, ale spociłam się jak świnia i myślałam, że wyzionę ducha... haha
to był mega wysiłek. Potem planuję pojeździć jeszcze normalnie, tylko na chwilkę przyspieszając. Ale już wiem, że ten interwałowy jest szalony ;d Chociaż chciałabym tak z 25 min tak jeździć. Minuta intensywnie, 4 średnio x 5.
Dziewczyny, ćwiczę z Ewą Chodakowską już 21 dni i jestem załamana. Nie mam żadnych efektów. Nic. Zero cm nigdzie!
W ciągu tych 21 dni ćwiczyłam 16 razy (9 razy skalpel i 7 razy killer, przy którym myślałam, że umrę i byłam zlana potem do suchej nitki). Nic mi nigdzie nie ubyło. Zaznaczę, że jem tak samo (czyli tak, żeby nie przytyć i tak jak jadłam do tej pory i utrzymywałam wagę) lub mniej (jestem głodna ze 2 razy dziennie). Skoro tyle ćwiczę, to powinnam mieć chociażby jakieś minimalne efekty, prawda?
A tu nic, totalnie nic. Czy to możliwe, że cm mi nie spadają, bo za mało piję?