Korzystanie z witryny jestemfit.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie, z których niektóre mogą być już zapisane w folderze przeglądarki. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies. Jeżeli nie akceptujesz polityki cookies prosimy o opuszczenie strony.
Waga stanęła. Chyba doszłam do tego punktu, kiedy mój organizm zorientował się, że nie ma to-tamto, dieta trwa, tłuszcz znika. Przerażony wizją utraty oponek i fałdek, postanowił zastrajkować. I nie odpuszcza! Co gorsze, wszelkimi sposobami próbuje mnie sprowadzić na manowce. Każe mojej dłoni sięgać do szafki i szperać w pudełku z herbatnikami. W tym samym czasie odwraca moją głowę w drugą stronę i udaje, niczym dwulatek, że jak dłoni nie widać, to jej nie ma. Czyli,
Człowiek potrzebuje snu. To oczywiste. Potrzebuje go żeby tkanki mogły się zregenerować, hormon wzrostu zadziałać, kolagen odbudować... Potrzebuje też snić.. żeby mózg mógł przetworzyć to, czego za dnia przetworzyć i poukładać się nie udało. Przeżyć sobie to, czego przeżywania na jawie wzbraniał rozum.
Mój mózg wykoncypował sobie, że skoro wola zabrania mu jeść słodyczy, to skompensuje to sobie jedząc je przez sen... Niesamowite! Ile emocji przeżyłam wczoraj
Głowa do góry, Gatita! Jak pomyślałam, tak zrobiłam... Odcięłam się od wczorajszego załamania i dzisiaj twardo stoję na straży dukanowych wartości. Nie jest źle..!
Od ponad tygodnia miewam zawroty głowy, jestem zmęczona, od paru dni mam zaokrąglony brzuch, ostatnio śmierdziała mi strasznie wątróbka, mdli mnie lekko... Tak, tak - objawy wskazują na cudowne połączenie chromosomów X i Y i zagnieżdżenie się w moim brzuszku maleństwa... Poleciałam do apteki po test.
Biorę głęboki wdech i ze świstem wydycham powietrze. Ciężko mi. Dzisiaj, po raz pierwszy od ponad miesiąca na Dukanie, straciłam kontrolę nad swoim łakomstwem. Bilans nie jest jakiś porażający (ku swojemu zdziwieniu po kawałku mazurka, trzech pralinkach, kilku orzechach w czekoladzie i jednej wisience w czekoladzie, zrobiło mi się niedobrze i nie mam ochoty na więcej), ale chodzi raczej o to, DLACZEGO to zrobiłam...
Jeśli jem żeby kompensować coś, czego nie dostaję
Ech, ta wczorajsza joga... Plecy mocno mi o niej przypominają. Ale nie o tym chcę napisać.
Miejsce, do którego zaczęłam chodzić jest spokojne, na sali dużo drewna, miękkie koce, okna z widokiem na wrocławski piękny ratusz i rynek. Nauczycielka ma miły głos, dokładnie pokazuje ćwiczenia, poprawia postawę w trakcie asan. Zachęca do podróży wgłąb swojego ciała i razem z nim. Do słuchania siebie, sprawdzania, jak się czujemy, czy budzą się jakieś punkty energetyczne