To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Taaak.... w końcu i ja się zdecydowałam tutaj coś napisać....
Nie chcę zaśmiecać blogów (wolę tam pisać o głównych problemach albo radościach) a chyba mam potrzebę pisania codziennego sprawozdania - choćby sama dla siebie, żeby mieć czarno na białym co zrobiłam dobrze a co źle... żeby móc do tego w każdej chwili wrócić i przeanalizować.
Za mną długa droga i sporo kilogramów a przede mną jeszcze trochę i nijak tego nie mogę jakoś przeskoczyć. Ciągle układam nowe plany na pokonanie tego zastoju i ciągle nie mogę znaleźć tego elementu układanki, który poruszy lawinę wagi....
No ok - podbudowałam sobie co nieco tkanki mięśniowej i ona z pewnością wagę swoją ma, ale nie wierzę, że nie mam na sobie już żadnego tłuszczu do zgubienia bo przecież widzę go gołym okiem tu i ówdzie, niestety....
Może pisząc sobie takie codzienne relacje w dzienniku coś zaskoczy w mojej głowie - jakiś nowy świetny pomysł :)
Nie poddam się! co to to nie!
---------- Wiadomość dodana o 15:38 ---------- Poprzednia wiadomość dodana o 15:02 ----------
Takie tam bla bla bla... o mnie ....
hmmm... znajomi mówią o mnie szalona joginka i pewnie sporo w tym racji :) od dziecka zakochana w Indiach, Tybecie, Nepalu oraz Japonii.... od lat zgłębiam kulturę tamtych stron z nadzieją, że kiedyś w końcu uda mi się tam pojechać...
Z przekonania jestem buddystką, byłam wegetarianką (od 16 lat z hakiem albo jakoś tak bo już straciłam rachubę) a teraz jestem weganką.... w wolnych chwilach zatem (jeśli takie mam) staram się rozwijać w kierunku duchowym :) medytuję, jeżdżę na odosobnienia i satsangi z Mistrzami, ćwiczę jogę.... poza tym bliski jest mi szamanizm i wszelkie "magiczne sztuki ludowe" od zielarstwa po inne takie... "bawię się" tarotem, robię talizmany i dużo by jeszcze pisać ale to teraz przecież mało istotne :)
Na co dzień jestem przede wszystkim mamą 18-miesięcznego urwisa i to teraz pochłania mi najwięcej czasu...
No tak jest jeszcze i szkoła, bo zachciało mi się doedukować w związku z czym czasu wolnego faktycznie coraz mniej i mniej ale nie ma co narzekać.
teraz trochę o odchudzaniu :)
Zawsze byłam szczupła czy nawet wręcz chuda ale nigdy jakoś tego nie zauważałam i nawet wiele razy czyniłam jakieś straszne eksperymenty żeby "schudnąć" - zaskutkowało to tym, że teraz mam (miałam?) faktycznie niezły nadbagaż bo metabolizm na wiele lat poszedł na urlop i nie chciał ze mną współpracować.... około 3 lat zajęło mi nakłanianie go do prawidłowego funkcjonowania ale jakoś udało się, mimo że kilogramy ciągle rosły.... w międzyczasie doszła niedyspozycja tarczycy... a jeszcze potem ciąża no i tak się uzbierało..... w końcu powiedziałam dość i wystartowałam jakoś tak pod koniec marca tego roku.... efektem tego jest to co widać na suwaczku... To była ciężka praca z wieloma godzinami ćwiczeń i dietą 1300 kcal ale opłaciło się...
No i teraz przyszedł taki moment kiedy znowu w moim ciele zaczął się jakiś bunt. Od około 2 miesięcy waga prawie ani drgnie (jeśli nie liczyć tych drobnych skoków raz w jedną, raz w drugą stronę).... chciałabym zakończyć ten cholerny drugi etap ale jak dla mnie to dwie piątki wcale nie są tak mocno utwierdzone, niestety.... głowię się nad tym i ze skóry wyłażę jak to przeskoczyć i nic.....
Tak więc moim celem jest pokonać ten diabelny zakręt i dojść w końcu do 50-tki.... A ja szalona marzyłam na początku o 48 kg co przy moim wzroście byłoby jak najbardziej wskazane i kiedyś nie było żadnym problemem :( ech - zaczynam twierdzić, że jestem już na to chyba za stara :)
Ale jak już pisałam na początku - nie mam zamiaru się poddawać bo może w końcu kiedyś ta małpa ruszy dalej w dół?
----------------------------------------------------------------------------------------
Stan na dzień dzisiejszy:
wiek 34 l.
wzrost 153 cm
waga 55,6 kg
wymiary:
biust 88 cm
pod biustem 72 cm
talia (wcięcie) 74 cm
pępek 79 cm
biodra 96 cm
udo 54/49
kolano (dla mnie ważne bo tam są takie buły brzydkie) 37 cm
łydka 36,5 cm
ramię 25 cm
i tyle :)
Przez ostatni miesiąc mimo że waga prawie stała cm poleciały w obwodach o 11,5 , jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądał kolejny pomiar pod koniec października.
---------------------------------------------------------------------------------------
a teraz mój plan na okres najbliższych dwóch tygodni (mniej więcej czyli do końca tego miesiąca)
1. dieta 1300 - 1500 kcal
2. trochę mniej ćwiczeń ale za to bardziej intensywnych (o ile uda mi się pokonać swój sportoholizm hehe)
3. regularnie a6w (dzisiaj 5 dzień)
4. regularne posiłki (stałe pory dnia)
5. duuuużo płynów
6. zamiast nadmiaru ćwiczeń relaksujące spacery z synkiem
7. zero podjadania
8. nie wchodzić na wagę do końca miesiąca ani nie wyciągać centymetra :)
9. nie przymierzać bez przerwy ciuchów "czy już dobrze leżą?"
10. WYSYPIAĆ SIĘ!!! :)
Ostatnio edytowane przez Yoginka77 ; 04-07-2012 o 19:37
no drogie strasznie nasionka, może z czasem jak będą bardziej popularne to cena spadnie ;)
są ciekawe zwłaszcza jeśli chodzi o zawartość kwasów omega 3 i 6 :) bo samego błonnika to raczej mi nie brakuje...
a ja się właśnie zastanawiam co dalej z dietą.... jem mało węglowodanów i nie wiem czy to nie będzie miało wpływu na obniżenie mojej energii jeśli chodzi o bieganie
muszę się poobserwować.... dieta wegańska nie może być zbyt okrojona dlatego dzisiaj zrobiłam sobie na obiad sałatkę ziemniaczaną (nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam ziemniaki hehe) : 2 ziemniaczki, groszek gotowany, rzodkiewki, por, marynowane tofu które jest przepyszne i sos z odrobiny oliwy, cytryny i musztardy.... nasyciłam ciało i zmysły :love:
a jutro pomyślę co dalej
rano staram się jeść płatki owsiane w różnych kombinacjach smakowych :)
Ogólnie dieta dzisiaj ok - bez podjadania i w normie
Ćwiczenia:
30 min Jilian cardio (bo w sobotę nie ćwiczyłam)
30 min Jilian - świetny zestaw nr 3 , bardzo mi się spodobało połączenie jogi z ćwiczeniami siłowymi :love:
A no Jillian wymiata jak się to mówi, mi też się podobają te ćwiczenia. Nie są nudne i jakoś tak fajnie pomyślane.
Z tymi węglami to ja już mam mętlik powiem Ci. Bo tak: najlepszą figurę swojego życia miałam wtedy kiedy ćwiczyłam i dosłownie zajadałam się makaronem dwa razy dziennie i to była micha makaronu (!) i płatkami owsianymi. Wcinałam do tego banany, kurczę. Jadłam je nawet wieczorem, bo kto słyszał w latach 90-tych o diecie białkowej ... ja nie. I miałam świetną figurę.
Na samym białku człowiek daleko nie zajedzie, nie da się. Ja teraz odwrotnie niż ty zwiększam liczbę węgli tzn. obowiązkowo rano i w południe, wieczorem pass - nabiał albo ryba. Na pewno mam więcej energii i ćwiczy mi się na siłowni 100 razy efektywniej. Zobaczę jakie wymiary i jaką wagę będę miała na koniec miesiąca.
---------------------------------------
Acha, sorki, teraz mi się przypomniało, że przesyłkę otrzymałam. Dzięki :*
A w kwietniu będziesz ? Już macie wszystko ustalone ?
Ostatnio edytowane przez siyanda ; 19-03-2012 o 21:29
Never give up !!! Ćwiczę, chudnę, zmieniam się !