Właśnie z ciekawości stanęłam na wagę. Masakra. Co się udało zrzucić w wakacje wróciło a nawet z nawiązką (ok, mokre włosy ważą trochę więcej... okres też...)
Pora znów się wziąć za siebie.
Niech tylko skonczy się sesja a biorę się za dietę (teraz nie mam czasu myśleć o tym). I niech się zrobi ciepło. Wtedy będzie można odkurzyć samochodzik (póki co stoi zakopany w śniegu, wolę go nie ruszać, bo jak wrócę to nie będzie gdzie zaparkować, z reszta moja ulica to jedno wielkie lodowisko - to jeszcze nie na moje umiejętności). Więc odkurzę samochodzik, karnecik na basen na jakąś 22 kupię albo na jakiś fajny fitness a nie to co jest pod nosem (czyli właściwie nic, żadnego fitness klubu do którego można dojść spokojnie pieszo... no jeden jest ale ceny masakryczne!!!)
No to miejmy nadzieję, że w poniedziałek ostatni egzamin i wracam na dobre![]()