hej, postanowiłam nie czekać do swiąt by przytyć jeszcze więcej.. postanowiłam ze koniec z użalaniem się, z tłumaczeniem się z objadania, dołowania i zajadania, świętowania i zajadania.. koniec z łatwizną jaką jest kolejny batonik, czekoladka i ciasteczko, a czas by w końcu wziąć się za siebie.
Ale na serio. Odcinam wszytko co dotychczas, odcinam ten rok, poprzedni, moje nieudolne odchudzanie a raczej ściemnianie, ze się odchudzam...
W maju dostalam maila od forumki stąd, by wrócić i chudnąć.. Ona schudła blisko 25 kg, a ja przytyłam od tamtego czasu z 5.. taki bilans. Koniczynko - wielkie brawa dla Ciebie, napisalam o tym bo mam do siebie żal, smutek, ze tracę czas gdy mogłam zrobić coś dla siebie dobrego...
Jak poczekam jeszcze do swiat to dobiję dodatkowe 2 kg.. nie chce juz tego,
STOP.
Tym bardziej ze dostalam @, mega-ochota na słodkie przeszła, to chyba dobry czas by się ogarnąć.
tak mi źle ze sobą, a wszystko w moich rękach jest przecież, tylko moich, tylko ja mogę schudnąć.
Przeraża mnie ze mam do schudnięcia 40 kg.. coś niewyobrażalnego.. jak mogłam się tak zapuścić..?
Dam sobie rok, dwa, ale będę znów szczupła.. znam ten smak, choć pamiętam jak przez mgłę, bo dawno temu, 8 lat temu bylam w miarę normalna, ważyłam 74-76 kg przez niecały rok. Tak krótko, potem poszło w gorę kg do kg powoli, cichaczem, do tego 2 ciąże po drodze (jedna z 88 a druga aż ze 101) i dzisiaj jestem wielorybkiem - ważę blisko 108. To na razie taka moja granica wagowa, mój max.. który za chwilę zmienić mogę w 110..112.. 120..
Nie będę pisała o swoim samopoczuciu z tym związanym, bo wiele z nas to samo czuje na pewno..
Napiszę tylko, że od dziś będzie dobrze, będzie lepiej, będę jadła normalnie, nie będę wrzucac w siebie tony słodyczy, będe jadła 5 posiłków co 3 godz. I będę chudnąć!
I to nie moze być kolejny pusty zryw.. moje pragnienie bycia normalną, szczupłą osobą jest olbrzymie, dokonam tego.
Wypisałam się, a teraz do roboty

Pozdrawiam wszystkich którzy tu zajrzą.