Wiecie co? Ja jestem bez slow... mnie emocjonalnie wszystko przerasta... chyba wyczerpal sie w moim zyciu limit znoszenia malo zacnych wydarzen....
Koniec
Wiecie co? Ja jestem bez slow... mnie emocjonalnie wszystko przerasta... chyba wyczerpal sie w moim zyciu limit znoszenia malo zacnych wydarzen....
Koniec
Ostatnio edytowane przez Marani ; 31-10-2015 o 13:58
Dziękuję kochane,że macie podobne mysli jak ja.
Wiem,że w takiej trudnej chwili nawet rodzinie nie chce się rozmawiać ze znajomymi wirtualnie.
Ewa to co innego,bo znają się osobiście ,bo zapewne Hani mąż czuje do niej wielką sympatię tak jak my.
No cóż Ewuniu,czyli na Ciebie spada kontakt z Hanią i przekazywanie jej naszej ogromnej miłości , a nam wieści.
Mam na tapecie lapka Hani zdjęcie w jeziorze i tak sobie z nią rozmawiam.......
Dzień dobry
Dla Hani gorące serce ślę
Plan aby Hani telefonami nie niepokoić - jak najbardziej popieram. Ewunia u Hani bywała i z rodziną zaznajomiona, więc jej najzręczniej u męża języka zasięgać i zapewnienia o naszej obecności przy Hani, przekazywać.
Ot, czas teraz zaduszny i melancholię sprowadza.
Muszę ręce w jaką robotę włożyć, bo rozkleić się latwo.
![]()
Ja tez myślę, że to najdelikatmiejsze podejście do chorej i jej rodziny.
Przyznam się, że miałam nadzieję, że Hania w domu sie zadomowiwszy będzie na siłach laptop do ręki wziąć, no nie sądziłam , że jest biedactwo takie słabe.
Opadły mi pióra, a latałam w tej przedświątecznej krzątaninie jak"perszing."
W takich chwilach tylko na powleczenie się do kościoła mam ochotę, zrozumieć nie sposób, ale modlitwa to jedyna forma aktywności zdającej się mieć szansę na wspomożenie takiego cudnego człowieka jak Hania.
Dzisiaj ostatni różaniec, dogotuję te szwagrowe potrawy i polezę sie pomodlić. Mnie to trochę spuści napięcia.
No bo do jasnej ciasnej NO CO MOZNA ZROBIĆ..
Praktycznie jak Alka chorowała to siostra mimo tyle razy przychodzących złych wyników ciągle sie modliła, każde badanie miało skończyć chemię, a okazywało się , że nie jest dobrze. Żyliśmy tak przywalani co raz to brakiem promyka nadziei, przeszła wszystkie 9 chemii.
Jak jechałam na pielgrzymkę do Rzymu na kanonizację to ciągle jeszcze były te wyniszczające ją i jej chłoniaka kroplówy.
A potem prośby nasze zostały wysłuchane.
Trzeba prosić i mimo wszystko wierzyć.
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 31-10-2015 o 13:59
Ja wierzę i proszę, cały, cały czas.
.................................................. .................................................... ..........
![]()
![]()
z malzem wspolnie
![]()