To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
To jest kontynuacja wątku: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Wczoraj wstrząsnęło mną ....
Wiedziałam, że za dużo ważę, że muszę się wziąć za siebie, ale nie mogłam się zebrać.
Wczoraj byłam na zjeździe rodzinnym i jedna ciotka tak mi dowaliła i to przy wszystkich, że mało się za stołem nie popłakałam. :( Ale cóż ... sama jestem sobie winna :(
Prawie 3 lata temu ważyłam 96 kg. Udało mi się schudnąć w pół roku do 70 kg. Było ciężko, ale miałam motywację. Była nią komunia mojego dziecka. Bardzo chciałam wyglądać ładnie, chciałam ubrać się w krótką sukienkę i dobrze w niej wyglądać. Udało się. Najpierw w pół roku zrzuciłam 26 kg, a potem w 4 miesiące jeszcze 5. Miałam prawie wymarzoną figurę. Kupowałam modne i ładne ciuchy w rozmiarze 38. Do każdego sklepu mogłam wejść bez wstydu.
Niestety nie trwało to długo. Gdy osiągnęłam wymarzoną wagę zaczęłam coraz bardziej folgować sobie z jedzeniem. Coraz częściej pojawiały się słodycze, lody, kiełbaski z grilla i piwko. Do tego miłość do wszystkiego co tuczące. Uwielbiam smażone mięsa, ziemniaki, sosy, pierogi, kopytka ....Nigdy nie potrafiłam na dłużej zrezygnować z tych rzeczy.
Dokładnie rok temu, na początku stycznia ważyłam już 80 kg :( Od tamtej pory ciągle planowałam "coś z ty zrobić", ale zawsze od jutra ...
Wczoraj usłyszałam od ciotki :<< skarbie, Ty chyba już ważysz ze stówkę. Nie jedz tyle, bo ubrania na Tobie pękają. >> Wypaliła tak przy całej mojej rodzinie. Nie muszę pisać jak się poczułam:( Wyszłam do łazienki i się poryczałam. Straciłam humor na resztę wieczoru. Marzyłam tylko o tym, aby jak najszybciej stamtąd wyjść.
W domu mąż delikatnie podjął temat. Nie chciał mnie urazić, ani tym bardziej jeszcze bardziej pogrążyć. Mówił, że powinnam zadbać o siebie ze względów zdrowotnych, że dzieci potrzebują zdrowej i pełnej wigoru mamy, że poprzednio gdy schudłam byłam radośniejsza, pewniejsza siebie .... Ja doskonale wiem, że ma we wszystkim rację.
Wieczorem odważyłam się wejść na wagę. Doznałam szoku. Myślałam, że będzie z 85 a tu prawie dycha więcej - 94,6kg.
Nie mogłam w nocy spać, dużo myślałam, wiele w myślach postanowiłam.
Tak bardzo chciał bym aby mi się udało, ale wiem, że mam słabą wolę, że ulegam zbyt łatwo pokusom.
Może tutaj znajdę pomoc, wsparcie. Bardzo na to liczę, bo wiem, że sama nie podołam.
Była bym szczęśliwa ważąc 65 kg
Witam:)
Super że się odezwałas i ze nie rzuciłaś dietki w diabli:)
To laseczka bedziesz na tych chrzcinach:) Ja tez nosiłam rozmiar 48 a nawet czasem 50 ze wzgledu na mój duzy biust a teraz 42 lub 44 w zaleznosci jaki to sklep na mnie wchodzi:)
Pomimo ze miałas gosci to i tak spadeczek zaliczyłas a to najważniejsze, a po swiętach to pewnie kazda z nas wróci z nadprogramowymi kiloskami:) ale po swietach bierzemy sie ostro do cwiczeń i szybciutko ten balascik tłuszczowy spalimy:mdr:
Pozdrawiam
;) o udało mi sie otworzyc Ci nowy domek:)
Hej Piegusko widze ze nadal bardzo zajęta jesteś.
Co słychać u Ciebie, wklejasz przepiekne kwiaty na swoim blogu, codziennie go odwiedzam, ten o hortensjach przeczytałam w całosci i powiem Ci ze dowiedzxiałam sie duzo ciekawych rzeczy za co serdecznie Ci dziekuję.
Wpadaj tu częsciej bo smutno bez Ciebie.
Pozdrawiam
Witam Was dziewczyny.
Pufetko, cieszę się, ze zaglądasz na moje blogi.
Jumelko, ja też boję się tych świąt, pewnie przybędzie i potem trzeba będzie przez jakiś czas odrabiać.
Uszczuplili mnie mocno na forum. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam swój wątek.
Przez Świętami będę troszkę rzadziej wpadać, ale postaram się. Obiecuję, że jedzenia będę pilnować i postaram się więcej ruszać, żeby chociaż z 0,5 kg spadło mi jeszcze do tych świąt.
Dziś pogoda troszkę się ustabilizowała, wreszcie nie wieje i jest w miarę ciepło. Postanowiłyśmy z córką (dziś ma wolne od szkoły), że wybierzemy się rowerami do pobliskiego miasta, na zakupy. To ok 5 km w jedną stronę.
Zdarza mi się coraz częściej, że ludzie zauważają zmianę i chwalą, komplementują ... niektórzy z uznaniem, niektórzy z zazdrością ...
Nawet mój m ostatnio stwierdził, że brzuch mi zniknął. Cieszę się z tego, bo niby odchudzam się dla siebie, dla zdrowia, ale zależy mi też na tym, aby podobać się mężowi. Ale to chyba normalne. Nie znam kobiety, której by na tym nie zależało.
:-)
tylko gratulować
jednak prace w ogrodzie robią swoje
poza tym 12,5kg to naprawde dużo
i musi byc widac)))
Piegusko al mam nadziejke ze po swietach bediesz zagladać regularnie???
To jak M widi duża róznice i chwali to naprawde musis juz super wygladac, nie ma to jak komplementy od innych, boskie uczucie i az chce sie walczyc dalej.
Pozdrawiam