od dobrego tygodnia nie wchodziłam na wagę. moje dni dietkowania były raz b. złe, raz mniej, a raz idealne. @ już sobie poszedł. ale ja wciąż nie mam zamiaru się zważyć. jest mi tak dobrze kiedy nie znam wagi i nie myślę o niej 24/7. mam wrażenie, że nie potrafię już być na diecie, robię odstępstwa. łatwo nie jest, a figura beznadziejna.
od wczoraj nie przekraczam 1300kcal. jem mniej chleba, a więcej owoców. przez to, że dziś/jutro powinnam dostać @ jestem wzdęta, humorzasta i chce mi się słodkiego stąd więcej owoców
wczoraj i dziś siłownia. 40-50min, ale myślę, że dobre i to. nie jem dużo kcal więc nie mogę też przesadzać.
jutro zjem pewnie z 2000kcal, bo szkoła od 8.00 do 16.00. i bez siłowni.
czasem mam dość tej diety. wykańcza mnie psychicznie.
śnI; 221kcal
śnII; 199kcal
lunch; 373kcal
lunch1; 544kcal , łohohohoh
1h siłowni
obiad; 200kcal
razem; 1547kcal
trochę się opuściłam z pisaniem na blogu. w skrócie; dzień 10 i 11 były dniami grzesznymi. nawet bardzo. waga wczoraj skoczyła do 72,5kg. dziś 70,9kg.
i jeszcze pochwalę się obiadem
dzień 12; 1011kcal
b;111/t;27g/ww;73g błonnik;38g
dzień 13;
posiłek 1; 217kcal
p 2; 336kcal
p 3; 425kcal
waga; 71,0kg (+0,5kg) znów wahania wagi?
40min porannych aerobów (6;50-7;30)
śnI; grejpfrut, owsianka z jabłkiem, kawa z mlekiem -212kcal
śnII; dwie kromki chleba pełnoziar. z serem/szynką/pasztet, pepsi max -203kcal
tu po posiłku jest miejsce na ból brzucha
lunch; serek wiejski+szczypior, szynka, kawa z mlekiem -211kcal
obiad; pierś z kuraka w panierce otrębowej, surówka z pomidora i pora -180kcal
podwieczorek; chipsy domowej