No może, nie wiem - nie wnikam. Nastraszyli mnie z tą moją i zamiast delektować się od kilku miesięcy to się tak na nią czaiłam. A pyyyyszna jest
To nie koleżanka, to tylko znajomaJa rozumiem, że każdemu rozdawać nie będzie i ma się taki sad, żeby na nim zarabiać a nie prowadzić działalność charytatywną, ale nawet jakbyś kupiła po cenie skupu to i tak ogromna różnica niż cena sklepowa. Ale też ile jest chętnych, żeby od niej wziąć tych brzoskwiń na przetwory? Przecież nie chcesz 100kg a wiaderko - jej nie ubędzie, Ty się nie wzbogacisz.
Hehehehehe, dobrze, że nie Storczykowa, a Słoiczkowa![]()
![]()
Dokładnie.
O matko, córko, wnuczko - jakie mi się bzdury śniły. Śnił mi się jakiś film twórczości własnej - z pl aktorami. Sami znani, ale jakoś tak dziwnie jedynego, którego potrafię nazwać, to Pazura. Fabuła jakaś koszmarna - coś na jakiejś łódce na środku jeziora trzeba dokonać (nie pamiętam niestety co), później jakiś hotel i jeden pokój, do którego ma jeden koleś klucze, a wszyscy chcą się tam po coś dostać, żeby coś wykraść... klucze do tego pokoju są bardzo dziwne. Jak się do niego wejdzie, to jest taki przedsionek i drugie drzwi. Te pierwsze musimy zamknąć, ale się okazuje, że zamek od wewnątrz wygląda zupełnie inaczej niż od zewnątrz i klucz nie pasuje, a wszystkie małe się łamią. W między czasie pojawia się moja bardzo daleka kuzynka, która mówi swojej mamie, że sama pomyje naczynia... i wchodzi do takiego wielkiego, głębokiego zlewu jak basen ogrodowy. Wręcz do niego wpada na dno. W szafce znajduję jakieś mięso - schab zrobiony na wędlinę, który z zewnątrz wygląda zupełnie normalnie, a po rozkrojeniu okazuje się, że jest półroczny stary, cuchnący i zepsuty... ale to nic bo najlepsze w tym pokoju hotelowym, którego drzwi w końcu zakrywa ktoś kocem, żeby nie było widać, że są otwarte. A tam koleś (też znany aktor), który zamiast ust ma fiutkaTo znaczy ten fiutek mu się pojawia i znika, ale rośnie tak do góry jeśli idzie o ścisłość
Poza tym czas wziąć się za siebie na poważnie, bo wagowo to trzymam się tych nieszczęsnych 6, ale mięśnie zupełnie sflaczały, a w ich miejsce zadomowił się tłuszcz i co logiczne jest go duuużo. Spodnie, które były mi baardzo luźne, zrobiły się dziwnie opięte. Dobrze nie jest. Trza ten tłuszcz spalić. A to znaczy, że trzeba ćwiczyć, bo bez tego to będę tylko radośnie rosnąć i czekać na 7.
You a może my jakąś książkę złożoną z naszych snów napiszemy ?
zrobiłybyśmy niezły biznes![]()
ooo to nie ma co czekać na zwiększenie galaretowatości tylko zapodać jakieś ruchando raz dwa!![]()
fajnie mieć wybujałą wyobraźnię, ciężko się wtedy nudzić![]()
Lepiej nie - toż to byłby horror. I pewnie byśmy się nie wypłaciły z odszkodowaniami za straty na psychiceMusiałybyśmy sprzedawać powyżej 18r.ż. i z oświadczeniem "Czytasz na własną odpowiedzialność"
A na koniec na podstawie tych wypocin by mnie zaocznie ubezwłasnowolnili jako niepoczytalną... lepiej nie ryzykować
Problem w tym, że mój pokrętny mózg zapodawałby wszystko co zakazane, a najlepiej podwójne porcje. Wczoraj np. nawoływały do mnie - ba, one ryczały jak dzikie - ciastka, napoleonki, kremówki, słodkie rogaliki, michałki i frytki - ale ja silnie im powiedziałam, że głód jest złym doradcą i ich nie kupięŻeby sielanki nie było w domu zeżarłam 2 cukierki i 1/3 paczki paluszków.
Oj, bo przecież inteligentni ludzie się nie nudzą.
Taaa, a jak już łaskawie mogłabym się wyspać, bo pokrętna wyobraźnia odpuściła, to dziewczynki mają nocne problemy - jak nie sraczka, to trzepanie uszkami... a takie bolące uszka trzeba czyścić, wentylować i masować, aby sprawić ulgę... i gdy już się kima, to się uszka dopominają masażu, bo co to Pańciunia zaczęła się obijać... i one sobie słodko śpią, a ja jak ten zombie
---------- Wiadomość dodana 19-04-2012 o 09:17 ---------- Poprzednia wiadomość dodana 18-04-2012 o 09:55 ----------
Dobra nie ma co czekać na tłustostan absolutny, dlatego wraca reżim i planowanie.
Będzie plan długoterminowy, który rozbiję na krótkoterminowe, no i codzienne menu też będzie zaplanowane.
- Plan długoterminowy jest bardzo prosty -> 10kg do zgubienia i daję sobie na to 4 miesiące. Czyli mniej więcej do końca sierpnia mam czas.
- Plan krótkoterminowy też bardziej skomplikowany nie jest - > 10kg/4 miesiące daje 2,5kg na miesiąc do zgubienia. Co oznacza, że w 1 miesiąc mam zrobić wszystko, żeby zrzucić marne 2,5kg minimum - idąc dalej ok. 0,6kg na tydzień. A wszystko to znaczy jak zwykle MŻ i RD.
Cztery miesięczne etapy prezentują się tak:
I Etap - 19-04-2012 -> 18-05-2012 (podsumowanie cząstkowe)
II Etap 19-05-2012 ->18-06-2012 (podsumowanie cząstkowe)
III Etap 19-06-2012 -> 18-07-2012 (podsumowanie cząstkowe)
IV Etap 19-07-2012 -> 18--08-2012 (podsumowanie końcowe)
Założenia:
- Planować posiłki na każdy dzień.
- Ćwiczenia 5dni w tygodniu, każdorazowo przynajmniej 45' ->2 dni lenia.
- Słodycze dozwolone 2x na tydzień - oczywiście umiarkowanie: kostka nie tabliczka
Najlepiej nie w dzień lenia
- Śmieciowe jedzenie (fast food np.: falafel, frytki, pizza) 2x na miesiąc. Jeść oczywiście dużo warzyw, owoców i starać się jeść więcej białka.
- Pić dużo wody.
- Ważenie raz w tygodniu, tygodniowy raport z ćwiczeń.
Menu na dziś:
- bułka, 1/2 serka wiejskiego, 5 pomidorków cherry
- jogurt grecki (150-200g) z muesli i miodem
- makaron z sosem pesto
- jabłko, śliwka
- ??
Ruch - 45' stepper
ło kurde, ale czemu aż 10 kg chcesz zrzucić? :O
Bo nigdy nie osiagnelam celu, a dodatkowo odrobilam czesc strat... no i ni chu.. nie chce mi inaczej wyjsc![]()