Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 16

Wątek: "Człowiek je by żyć, a nie żyje by jeść" powtarzam jak mantrę za Sokratesem...

  1. #1
    Awatar differential
    differential jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-01-2010
    Mieszka w
    Poznań
    Posty
    8
    Wpisy na blogu
    1

    Domyślnie "Człowiek je by żyć, a nie żyje by jeść" powtarzam jak mantrę za Sokratesem...

    Witajcie,
    Zdecydowałam się zacząć wątek odchudzania... dziwne, bo przeważnie z wagą walczę w ukryciu - zwłaszcza dlatego, żeby w chwilach słabości wszyscy nie krzyczeli: "Przecież jesteś na diecie! Zostaw to ciastko!". W takich sytuacjach przeważnie kupowałam czekoladę i po kryjomu pochłaniałam zamiast kostkę to całą tabliczkę. Ale może jak będę się publicznie spowiadać z obżarstwa i chwalić podjętym wysiłkiem, to ruszę do przodu... a raczej w dół z kilogramami.

    Na wagę musiałam uważać całe życie i nigdy nie szło mi to specjalnie dobrze. Ale przed ślubem miałam trochę więcej zapału, więc połączenie wysiłku i stresu dało mi 73 kg przy wzroście 172 cm. Nadal byłam "dobrze zbudowana"- ale już zdecydowanie lepiej wyglądałam. Potem podróż poślubna "all inclusive", pyszne obiadki dla mężusia z pięknie udekorowanymi deserami, święta, słodkie drinki i słone zakąski sylwestrowe, krótkie wakacje piwne i... 80 na liczniku. I to w 4 szczęśliwe miesiące... Tym tempem, to ja na wiosnę będę mieścić się tylko w drzwi balkonowe...

    Niestety nie jest łatwo wyjść z ciągu... Jedzenie, a zwłaszcza słodycze jest dobre na każdą okazję - żeby uczcić sukces, spędzić romantyczny wieczór, spotkać się z rodzicami, znajomymi, poprawić humor, zabić czas...
    Poza tym:
    -> Im lepiej wyglądam tym lepiej się czuję (to oczywiste dla wszystkich), ale jak się lepiej czuję, to pozwalam sobie na "przyjemności", w czego efekcie gorzej wyglądam...
    ->Jak tyję i coraz gorzej wyglądam, to pocieszam się "małymi przyjemnościami", więc wyglądam jeszcze gorzej...

    I dochodzę do sedna - muszę przestać cieszyć się jedzeniem. Łatwo powiedzieć. Może ma ktoś jakieś pomysły, poza gotowaniem obleśnych obiadów?

    To może zacząć czerpać radość z czegoś innego? Będę próbować, żeby nie było tak jak zawsze: może kino? (Nachos z colą), albo na spacer (będzie lepiej obiadek smakował), może impreza (alkohol i zakąski), może zwiedzimy Toruń (koło obserwatorium jest urocza kawiarenka w której serwują pyszną czekoladę na gorąco)...

    +ruch... ale to już zupełnie inny temat - przecież na niego nigdy nie ma czasu...

    Pomóżcie, jeśli wiecie jak, jeśli nie to trzymajcie kciuki, żeby istniało proste matematyczne rozwiązanie mojego problemu, wtedy może się uda...

  2. #2
    Awatar waszka
    waszka jest nieaktywny Sławny na forum
    Dołączył
    08-04-2024
    Mieszka w
    Ursynów / Kołbiel
    Posty
    29,537
    Wpisy na blogu
    1

    Domyślnie Odp: "Człowiek je by żyć, a nie żyje by jeść" powtarzam jak mantrę za Sokratesem...

    Dasz radę - wszystkie tu walczymy z podobnym problemem tylko u mnie nie są to słodycze a inne węgle ( co to dla mnie 10 kanapek, albo pół torby makarony)
    Trzeba :
    - stresa zamiast zajadać, zamęczyć cwiczeniami, szczególnie dobre jest bieganie
    - nagradzać się kosmetykami błyskotkami
    - poprawiać humor j.w.
    - polubić wytrawne wino

    Trzymam kciuki

  3. #3
    Grubenka Guest

    Domyślnie Odp: "Człowiek je by żyć, a nie żyje by jeść" powtarzam jak mantrę za Sokratesem...

    Oczywiście że Ci się uda trzymam mocno kciuki powodzenia!!! dasz Radę

  4. #4
    Awatar Kejsi
    Kejsi jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-03-2007
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    24

    Domyślnie Odp: "Człowiek je by żyć, a nie żyje by jeść" powtarzam jak mantrę za Sokratesem...

    Witamy na forum :*

    Ja też jedzenie zabijałam złe emocje i nudę. A im bardziej czułam, że tyje tym bardziej się objadałam żeby zrobić sobie jakąś przyjemność i poprawić humor.pierwszy akapit twojej wypowiedzi mi zaimponował. Fajnie, że wyszłaś z tym do ludzi, ale nie do takich, którzy o diecie nie myślą, więc i Ciebie nie zrozumieją, ale do takich jak Ty czyli do nas


    C a p o e i r a m e u a m o r . . .

    Tu piszę Moj zmagania z ciałkiem - Grupy Wsparcia Dieta.pl

  5. #5
    Awatar differential
    differential jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-01-2010
    Mieszka w
    Poznań
    Posty
    8
    Wpisy na blogu
    1

    Domyślnie Dzień pierwszy

    Dzięki ludziska za słowa wsparcia. Dziś nietypowy pierwszy dzień diety - ani to nie poniedziałek, ani nie od rana... ale wcale nie mam zamiaru się katować, bo nie o to chodzi. Dziś nawet idziemy do rodziców, więc będziemy jeść, ale tym razem z umiarem. Mam nadzieję...

    Dzisiejsza dawka ruchu to maraton po mieście...

    Ile razy zaczynałam ostrymi ćwiczeniami i brakiem pożywienia- kończyło się klapą, więc może tym razem będzie inaczej...

  6. #6
    pulinkachudnie jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    03-05-2009
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    637
    Wpisy na blogu
    5

    Domyślnie Odp: "Człowiek je by żyć, a nie żyje by jeść" powtarzam jak mantrę za Sokratesem...

    Juz jest inaczej bo jesteś tu z nami na forum i na pewno tym razem sie uda! Powodzenia i trzymam kciuki! Zaglądaj tu jak najczęściej!!

  7. #7
    Awatar kaikaa
    kaikaa jest nieaktywny Znany na forum
    Dołączył
    22-11-2009
    Posty
    6,192
    Wpisy na blogu
    1

    Domyślnie Odp: "Człowiek je by żyć, a nie żyje by jeść" powtarzam jak mantrę za Sokratesem...

    hej! nie rozumiem dlaczego masz przestać cieszyć się z jedzenia po prostu musisz zmienić myślenie i nawyki - jest tyle pysznych dań które nadają się na dietę właściwie każde zwykłe jedzenie które kochasz da się "odchudzić" i zjeść bez wyrzutów sumienia

    no a jeśli chodzi o inne rozrywki: kino bez jedzenia, kawiarnie z herbatami itp

  8. #8
    Awatar differential
    differential jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-01-2010
    Mieszka w
    Poznań
    Posty
    8
    Wpisy na blogu
    1

    Unhappy Początek- klapa

    Niestety, jak wspomniałam, było to nienormalne rozpoczęcie diety - bez wcześniejszych przygotowań itp. ... więc weekendowa klapa. Ogólnie pełen zestaw- filmik + chipsy + piwko, rodzina + kawka + ciacho...

    No nic, może dziś będzie lepiej...

    Pracuję na siedząco w domu, w niezbyt dużej odległości od lodówki, a że troszkę marznę przed komputerem, muszę sobie urządzać spacerki...

    Ale dziś w czasie, kiedy moje skupienie osłabnie(pewnie ok. 14) rozgrzeję się ćwiczeniami... Jak zaczęłam o rozgrzewaniu- od razu przypomniała mi się schowana, zakurzona butelka grzańca...I jak tu osiągnąć sukces z takimi skojarzeniami...

    Jakoś nie mam motywacji...

  9. #9
    hawwa82 Guest

    Domyślnie Odp: "Człowiek je by żyć, a nie żyje by jeść" powtarzam jak mantrę za Sokratesem...

    Witam tego pieknego dnia!
    bardzo dziękuje za mentalnego kopniaka na moim wątku. Juz dawno przeczytalam Twój post, i nie złaził mi z głowy. Przemyślałam sprawę i biorę się za pracę nad sobą. Czym jest chudsze ciało bez pewności siebie? jeszcze raz dzieki.

    brak Ci motywacji mówisz? a co powiesz na sexi kiecke za - 3 kg? albo impreze dla znajomych ? ja swoim obiecałam,że jak zobaczę 5 na wadze zrobie super żarcie i winko żeby to uczcić. Nie moge się doczekać gotowania ze znajomymi . Bardzo mnie to mobilizuje.
    Jezeli nie możesz znaleźć w Sobie podobnej motywacji może poszukać inspiracji?

    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

    uda Ci się

  10. #10
    Awatar differential
    differential jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-01-2010
    Mieszka w
    Poznań
    Posty
    8
    Wpisy na blogu
    1

    Smile Zmiana myślenia

    Witam Was kochani,
    Udało mi się zmienić sposób myślenia - po prostu nie myślę o jedzeniu... trochę głupio brzmi, ale jest prawdziwe... do tej pory jak tylko pomyślałam o przerwie, od razu kombinowałam- co tu przekąsić... i choćby nie wiem jak "light" to nie było- to kilka razy dziennie, burzyło wszystkie plany i niszczyło efekty diety... Zresztą po pierwszym miesiącu "diety" miałam kolejne 2 kg więcej...

    Teraz nadal gotuję (i to nie najgorzej ), ale zazwyczaj tylko po to, żeby regularnie odżywiać siebie i przede wszystkim mojego mężusia... Odchudziłam potrawy, klasycznie nie łączę węglowodanów z białkami i jakoś idzie....

    Wybrałam się z Mamą na tydzień fitness nad morzem do Odargowa (swoją drogą ośrodek ten odwiedzam nie pierwszy raz i BARDZO polecam ([link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]) ), gdzie wbiłam się w rytm - tzn. posiłków light i dużej dawki ćwiczeń... Po powrocie zapisałam się do fitness klubu i ku mojemu zdziwieniu, zajęcia bardzo mi się podobają i z chęcią wychodzę wieczorem żeby spalić trochę tłuszczu... Niezła alternatywa dla siedzenia przy filmie z piwkiem i chipsami, nie?

    Jeśli chodzi o motywację, dzięki hawwa82 - pomysły fajne, część pewnie wykorzystam...
    Ale tym razem udało mi się wymyślić swój sposób, walczący z dwoma nałogami jednocześnie... Otóż, jak to chyba każda baba, lubię niekiedy wybrać się na zakupy ciuchowe... przeważnie oczywiście wciskając się w za małe ciuchy rzucam mięsem w przymierzalni, ale jak już coś znajdę, dobrego, tuszującego tłuszczyki to długo się nie zastanawiam. No i ostatnio jak te wydatki nałożyły się na prezenty gwiazdkowe i zimowe rachunki za gaz to troszkę odchudziło się moje konto... A na dodatek kupowanie "dużych" ciuchów nie motywuje do odchudzania, prawda?

    Decyzja została podjęta. Jeśli mnie tylko co nie przyszpili (w sensie np. podarte dżinsy), to na zakupy nie wybieram się przed 75 kg ... i na razie działa- na koncie przybywa, a na wadze ubywa

Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni

Tagi dla tego wątku

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •