Ostateczne walka z "parszywą 12-stką" !

[viki_28]

Witajcie
Szalona się wstydzi pisać... może nie to, że się obżeram, ale grzecznym dietowaniem bym tego nie nazwała... i jeszcze odkąd wróciłam do Poznania ( 2.01) ten mój rowerek stoi i patrzy na mnie... a ja nie mam siły ani ochoty na niego wejść i popedałować:/ no wstyd. usprawiedliwiam się jedynie tym, że jestem chora
i codziennie sobie powtarzam, że czas się ogarnąć....
Viki - jak dietka? to dzisiaj chyba 3-ci dzień wypada, nie?
Pozdrawiam

Dobrze że jesteś Normalnie były by baty na ustawienie do pionu , ale nie dziś Wybaczam Ci bo sama nawaliłam
Tak, dzis był trzeci i ostatni dzień, no i muszę przyznac że wzorowo jadłospis wypełniłam do końca...tyle, że troche go sobie dopełniłam ŻÓŁTYM SEREM (!) I połową białej czekolady
No i teraz siedzę i myślę że mysleć to nalezało przedtem a nie teraz!
A co do Twojej lekkiej dietki , to Ty już troszkę kilogramów masz za sobą, to i tak nie jest źle

[szalona_chemiczka]

udało mi się pokonać lenistwo!!!!!!
godzinka na rowerku plus 8 min abs plus 8 min na dupcie plus 8 min na ramiona!!!!!!!!
fuck yea
ale zżarłam snickersa crunchera i 2 paski GORZKIEJ czekolady ( tylko, że trochę mało kakao - 64 %, a powinno być z 90), no ale to i tak nie tragedia

[viki_28]

udało mi się pokonać lenistwo!!!!!!
godzinka na rowerku plus 8 min abs plus 8 min na dupcie plus 8 min na ramiona!!!!!!!!
fuck yea
ale zżarłam snickersa crunchera i 2 paski GORZKIEJ czekolady ( tylko, że trochę mało kakao - 64 %, a powinno być z 90), no ale to i tak nie tragedia

No brawo Pieknie, pieknie...dobij mnie żarcik Tak na prawdę cieszę się Twoim szczęściem
Ja się jeszcze nie zmobilizowałam do ćwiczeń ale pracuje nad tym
Nooo ale Ty dzis zaszalałaś hehe już się nie dziwię czemu szalona
1,5 godziny ćwiczeń to jak dla mnie...baaaaaaardzo dużo

[szalona_chemiczka]

myślałam, że o tym szaleństwie to mówisz odnośnie do wpieprzenia słodyczy
no ja ćwiczę troszkę dłużej, bo spalanie tłuszczu wygląda podobno tak:
do 20 min aerobów - 20 % tłuszczu 80 % glikogenu
20-40 min - 50 % tłuszczu, 50% glikogenu
powyżej 40 min wysiłku - 80 % tłuszczu
Jak ważyłam 92 kg to ćwiczyłam tak 45 minutek na początek

[czikikarotka]

W końcu dotarłam na Twój nowy wątek Brawo za pokonanie lenia, ale ochrzan Ci się należy za tę czekoladę i batonika

[szalona_chemiczka]

W końcu dotarłam na Twój nowy wątek Brawo za pokonanie lenia, ale ochrzan Ci się należy za tę czekoladę i batonika

oj tam, cicho :P wolę sobie coś podjeść niż chodzić wściekła i się wyżywać na wszystkich dookoła
dzisiaj też mam w planie ćwiczenia, ale trochę wcześniej, bo wczoraj skończyłam przed godziną 24... tryb życia to mam zajebisty

---------- Wiadomość dodana o 17:02 ---------- Poprzednia wiadomość dodana o 14:30 ----------

ok... poćwiczone to co wczoraj, półtora godzinki
a teraz obiad się piecze ( frytki 200 g, ale z piekarnika ) i do tego surówka
( też około 200 g)

[back_to_reality]

jeśli te słodkości pochłonęłas po ćwiczeniach - to masz wytlumaczenie.. powinno się zjeść węglowodany. Pomijam fakt, ze byla późna noc, zaraz pewnie kladlas się spać.. a na noc białka a nie węgle
jaki z tego wniosek? ćwiczyc trzeba - wczeeeeeeśnieeeej

hmm..same frytki i sama surówka? a mięcho gdzie?

[szalona_chemiczka]

jeśli te słodkości pochłonęłas po ćwiczeniach - to masz wytlumaczenie.. powinno się zjeść węglowodany. Pomijam fakt, ze byla późna noc, zaraz pewnie kladlas się spać.. a na noc białka a nie węgle
jaki z tego wniosek? ćwiczyc trzeba - wczeeeeeeśnieeeej

hmm..same frytki i sama surówka? a mięcho gdzie?

mięcho jadłam przez 3 obiady z rzędu i już mi się nie chciało mięsa... najlepiej gdyby była rybka z surówką, ale nie moge sobie wszystkiego ograniczać, bo tak długo nie pociagne
a słodkości były w ciągu dnia - mam zasadę, że coś słodkiego jem tak do godziny 15 :P
po ćwiczeniach niestety nic nie jadłam wczoraj, bo za późno było :/

---------- Wiadomość dodana 07-01-2012 o 00:33 ---------- Poprzednia wiadomość dodana 06-01-2012 o 19:39 ----------

*****... leżę, nic nie robię, cały czas przed kompem... w poniedziałek egz, we wtorek koło zaliczeniowe, a ja wielkie ***** robię. i postanowiłam: że nadszedł ten *******ony czas, żeby się ogarnąć!!!
jutro jadę do dużego tesco na zakupy - jakieś mięso kupię i zamrożę, ryby, coś na obiad ogólnie i zabieram się za życie. jakie jest takie jest, ale jest. leżenie i myślenie o Panu Po*******onym nic mi nie da. tak żyć się po prostu nie da. Ćwiczenia jakie planuję na najbliższy tydzień to 5 razy w tygodniu rowerek 60-70 min z prędkością około 27 km/ h no i do tego te nieszczęsne 8 min abs, buns i arms. zobaczymy czy to coś da. do tego 2 razy w tygodniu pilling ( niestety nie kawowy, bo wanna się zapchała już od tej kawy, więc jakiś kupię), codziennie smarowanie oliwką na noc, krem jakiś na cycki (dostałam od siostry pod choinkę tołpa eliminator rozstępów- na rozstępy ***** da, ale może skórę ujędrni troszkę). bo tak żyć nie można. studia olewam, wszystko olewam.m ludzie już piszą magisterki, a ja tematu nawet nie znam.a jestem na piątym roku, żeby nie było.
i na koniec stycznia ma być 66 kg! jak nie będzie to wtedy będę się załamywac. daję sobie szansę. ostatnią.

[czikikarotka]

i na koniec stycznia ma być 66 kg! jak nie będzie to wtedy będę się załamywac. daję sobie szansę. ostatnią.

Tak sporo osiągnęłaś i chcesz się załamywać tym, że nie dobijesz do 66 na koniec stycznia? Jak nie styczeń, to połowa lutego...

[back_to_reality]

Szalona...nie za wysokie wymagania sobie postawilas? nie lepiej po trochu zmiany wprowadzac? ja kilka tyg. temu cwiczylam i abs i się smarowałam..a teraz nic. tylko basen. miala byc akcja antycellulitowa, ale jak widać gdzies się pogubiłam.
a co do wagi - lepiej byloby zalozyc, ze 66 do konca lutego. Wierz mi - lepiej jest samą siebie zadziwic pozytywnie niż znienawidzic za niedotrzymanie obietnicy i niezrealizowanie planów..