Witaj Molly w środę
I jak po świętach , udało ci się wrócić do porządku dietowego czy jeszcze walczysz o to ? U mnie w tym roku wyjątkowo szybko udało się przestawić na dobre tory, jak nie ja![]()
Witaj Molly w środę
I jak po świętach , udało ci się wrócić do porządku dietowego czy jeszcze walczysz o to ? U mnie w tym roku wyjątkowo szybko udało się przestawić na dobre tory, jak nie ja![]()
Dobry wieczór, Dziewczyny.Święta były mile spędzone, ale mam wyrzuty sumienia z powodu jedzenia. Czuję, że na wadze jest przynajmniej 2 kg więcej i nie zamierzam na nią wchodzić. Myślę, że dam sobie ten tydzień na odrobienie strat oraz powrót do normalności, a zważę się dopiero w poniedziałek.
Nie jadłam ciasta, smażonego mięsa i lasagne, chociaż ślinka mi pociekła.Nie było żadnego obżarstwa i rzucania się na jedzenie, ale niestety dietetycznie też nie było. Byłam u rodziców kilka dni, więc jadłam to, co było: faszerowane jajka (majonez), sałatki (majonez), szynkę i mięso w galarecie (majonez) itp. Niestety usłyszałam kilka złotych rad, że "w ogóle o siebie nie dbam i powinnam coś z tym zrobić". Jeszcze kilka miesięcy temu wcale nie byłoby mi przykro, bo to była szczera prawda. Natomiast teraz takie stwierdzenie wydało mi się dość krzywdzące i zabolało, nie powiem. No ale nie zrzucę przecież takiej nadwagi w 2-3 miesiące. Puściłam to mimo uszu, bo nie chciało mi się tłumaczyć z tego, co, jak i od kiedy robię, by "coś z tym zrobić". I tak mam wrażenie, że ostatnio robię krok do przodu, a potem 2 kroki w tył, bo waga jakoś wolno spada. A może tylko mi się wydaje, że wolno, bo przecież jeśli spojrzę na nią w perspektywie miesiąca, to jest całkiem ok. Dobrze, że już po świętach. Pozostaje tylko wyciągnąć wnioski i dalej robić swoje.
Nie przejmuj sie Molly, wazne, ze Ty wiesz i masz swiadomosc, ze dzialasz w dobrym kierunku, a innym jeszcze szczeny opadnaMilego dnia!
Molly
jakim cudem takie komentarze![]()
przykro...
jak ktoś nie musi trzymac diety, by nie tyć, nie ma prawa ich wygłaszać...a skoro stół się uginał od jedzenia...wnioskuję,ze Ci którzy radzili...no..
pozdrawiam
i nie daj się!!
Żeby było zabawnie, to ci, którzy radzili (a konkretnie dwie ciocie - siódma woda po kisielu), pytali jednocześnie dlaczego tak mało jem i że głodzenie się tylko pogorszy sprawę. A mało jadłam, bo po prostu nie było niczego zdrowego, więc ile można jeść tłustych potraw?Gdybym jadła więcej, to też byłoby niedobrze, bo przecież jak przy mojej wadze można tyle jeść. Niektórym ludziom się nie dogodzi.
![]()
I dlatego nie nalezy nikomu dogadzac i sluchac cioc "dobra rada", tylko robic swoje i sie na nikogo nie ogladac![]()
Molly no się nie dziwię że zabolało ;-/ no ale ludzie już tacy są a szczególnie rodzina![]()
Aczkolwiek wydaje mi się że powinny cię pochwalić w końcu sporo już zrzuciłaś
A to dobrze że wolniej spada bo ci się od razu ustabilizujeja sobie tak wmawiam jak mi nic nie schodzi
A ja tez boję sie na wagę stanąć ale w sobotę będę muśałato zrobić i takBo akcjowe warzenie jest
![]()
Meta, przy takiej nadwadze chyba za bardzo nie widać tego mojego zrzucania. Chociaż po ubraniach już trochę widzę różnicę, ale nic spektakularnego. Najwięcej spadło mi z biustu i talii. Talię mam że ho ho, szkoda że reszta mnie jest taka wielka.Jak zacznie schodzić z bioder i brzucha, to wtedy pewnie będzie lepiej widać utratę kilogramów.
Doskonale cię rozumiem, z wieloma sprawami mam podobnie. U lekarzy różnych często słyszę, ze mam schudnąć, w taki sposób, jakbym miała tego dokonać w tydzień. Chciałabym ....Normalnie, to mam twardą pupę, jestem gruboskórna i sama sobie żartuję z mojej wagi często. Ale jeśli ktoś mnie poucza, to niech to robi z sensem. I niech nie chucha mi dymem, bo czułam, ze niedawno palił![]()
I też mam wrażenie, że robię dwa kroki w przód i w tył jeden. I też mało widać po mnie utraty wagi, zresztą sama mało to czuję. Najważniejsza u nas jest cierpliwość i czas...
Trzymajmy się dzielnie![]()
Lekarze to w ogóle temat rzeka. Co prawda nie spotkałam się u lekarzy z jakąś krytyką lub pogardliwym traktowaniem, ale z pomocą też nie. Dwa razy mi się zdarzyło, że lekarka z lekkim zakłopotaniem zaczęła mnie "uświadamiać" i wymieniać listę chorób, które mogą wyniknąć z nadwagi. Szpital miał taką politykę, by "edukować". Tylko co mi po tym? Która z nas nie wie, do jakich chorób może prowadzić nadwaga? Żaden lekarz nigdy nie starał się nawet dopytać, co może być u mnie źródłem problemu i nie starał się jakoś realnie pomóc czy gdzieś skierować. Mam wrażenie, że osoby z dużą nadwagą albo się ignoruje i udaje się, że się nie widzi problemu, albo się je krytykuje i ocenia. A takiej realnej, potrzebnej pomocy to nie ma. A problem niestety tkwi w głowie.
Więcej zrozumienia ludzie mają chyba dla palaczy, a przecież nałóg działa tak samo w obu przypadkach. Każdy wie, że palenie papierosów może powodować różne choroby. Większość społeczeństwa nie pali i brzydzi się dymu papierosowego, ale czy ktoś patrzy na palaczy z pogardą tak jak patrzy się często na osoby z nadwagą? U lekarza palacz raczej nie usłyszy, że wszystkim jego chorobom winne jest palenie i że koniecznie powinien je rzucić. Palacz palący na przystanku lub w innym publicznym miejscu nie zostanie pogardliwie zmierzony wzrokiem lub tym bardziej nie usłyszy pod swoim adresem niemiłych docinków. Nikt mu nie powie, że jest słaby i leniwy, bo nie umie rzucić palenia.
Nie jestem osobą, która lubi zwalać winę na wszystko dookoła, bo wiele razy podkreślam, że wiem, że sama się do takiego stanu doprowadziłam i biorę za to odpowiedzialność. Ale z drugiej strony wkurza mnie, że tak mało w społeczeństwie rzetelnej wiedzy i zrozumienia dla pewnych zjawisk. Współcześnie nadwaga jest coraz większym problemem w wielu krajach i chyba czas najwyższy zaprzestać tych średniowiecznych praktyk (tłuczenie łopatą po głowie i "uświadamianie": "nie żryj tyle"), a poszukać czegoś, co rzeczywiście by działało, bo problem jest poważny.