Taak ... sama prawda - pączek, to pączek ... i basta! Zakończyłam tłustoczwartkowe szaleństwa w czwartek. Pochłonęłam 3 pączki (tylko ze względu możliwą pomyślność ... wcale nie z powodu łakomstwa i żarłocznosci). Moje pączki pochodziły ze sklepu i na pewno nijak się miały do domowych tj. Grażynkowych, ale "darowanemu koniu" w zęby się nie zagląda ...
W dietowaniu moim trwam ... nie żebym przy tym chudła, ale przynajmniej nie tyję. Robiłam ostatnio lipodogram - bardzo zachęcające wyniki - nic nie przekroczone, więc na razie niskowęglowodanowa dieta mi nie szkodzi chyba.
Częstowana łakociami nabrałam już wprawy w odmawianiu - mówię, że moja religia mi nie pozwala![]()