Być tam było za-je-faj-nie (uśmiech, uśmiech, uśmiech)
To jakiś palec fortuny, że planowana od ponad pół roku wycieczka akurat kończyła swój bieg tego dnia, że akurat i tak musiały byśmy się przesiadać w Stolicy...logistycznie wszystko ułożyło się jak po tak zwanym maśle. Ogromnie się cieszę, że mogłam tam być :-D
W moim mieście aktorka-nestorka (grała matkę księdza w "Rozlewisku") nie mogąc, pewnie z racji wieku, być w Wa-wie postanowiła w geście solidarności stanąć z flagą pod teatrem licząc na przybycie kilku znajomych. Odzew był tak wielki, że musiała zgłosić w ratuszu zgromadzenie.
Trzymajcie się kumcie
P.S. Wyjazd oraz fogowanie sobie w jedzeniu i troszkę, ostrożnym z racji serducha, piciu oczywiście spowodowały podskoczenie wagi, ale nie tak wiele; nadal jestem dwucyfrowa (kciuk w górę)