Ach! Buuu dzisiaj waga pokazała mi "a figa!" czyli o 0.3 kg więcej niż wczoraj
Ale się nie martwię, tylko staram przetrzymać.
Mieliśmy dziś odwiedziny "teściów" z dziadkami, przywieźli wielkie ciasto, na biszkopcie, pełne kremu i z brzoskwiniami polanymi galaretką. Słowem rozkosz...... ale nie dla mnie, NIE DAŁAM SIĘ!
Grzecznie wytłumaczyłam na czym moja dieta polega, że nie mogę sobie dać upustu, nie w tej fazie (ani w żadnej innej, ale tego już nie dopowiedziała, sa sa sa sa sa). Przeczekałam teksty "po co ty się chcesz odchudzać?" "z czego?". Odpowiedziałam, że może nic nie widać, ale to dlatego, że ja się tak zdolnie, maskująco ubieramDobra jestem, nie?
Śniadanie: herbata, 2 jajka na twardo
Obiad: pierś z kurczaka w przyprawach i jajku usmażona na suchej patelni
Podwieczorek: jogurt z porcją otrąb
Kolacja: 3 plastry wędzonego łososia i jajko na pół-twardo, herbata
Wczoraj i dziś jestem troszkę głodna, myślę, że mój organizm przez kilka dni dostawał małe porcje i teraz chce co najmniej tyle samo - a ja mu mniej. I pewnie dlatego waga mi skoczyła. Albo może też dlatego, że malowałam obraz aż do 2:30 w nocy, a potem sprzątałam farby i czyściłam palety i pędzle do 3:00. No a od kolacji nic przecież nie jadłam. A, że chudnie się podczas snu, to było go za mało i stąd to moje poranne rozczarowanieAlbo jeszcze możliwe, że waga źle pokazała (tylko raz się ważyłam).
Hehe, tyle wytłumaczeń :P
Ale suwaka nie przesuwam z powrotem! O nie!
A w piecu pachną już buły dukana, żeby było co na zajęcia wziąć jutro.