Heja Rejazz
Dzięki za odwiedziny:-)
Będę zaglądać:-)
Bardzo smacznie tu u Ciebie![]()
Witam!
Dziewczyny a nie boicie sie, ze te parowki jak takie dietetyczne to jakies swinstwa czyli polepszacze smaku maja?
Ja sie obawiam mocno, ze one podobnie jak wszystko co light to takie za zdrowe nie sa.
Zazwyczaj kupuje parowki w Aldim- te ichnie normalne- i zjadam jedna lub dwie- raz na tydzien lub dwa...
Czasami kupuje cos tam light- np produkty WW albo Du Darfst...ale to sporadycznie- wole mniej-ale to co o naturalnej tlustosci...
kasiaogrodniczka.ja sprawdzalam/czytalam sklad parowek na opakowaniu,i on nie bardziej chemiczny niz przy "normalnych" parowkach.ale wlasnie mniej tluszczu.normalne parowki maja miedzy 20-30% tluszczu!takze czasami paroweczka drobiowa z 5%tluszczu cieszy podniebenie,bez mysli,ze wsuwam wlasnie cienkie 200-250kcal z niczego.parowki light nie sa jogurtami light.one mieso widzialy przy produkcji,a nie jak jogurty co owoca nawet nie powachaly...jogurty owocowe sa przez niektorych spozywane na codzien-bo niby dietetyczne,a taka parowke zje sie raz na jakis czas
to tak jak z innymi wedlinami:wybieramy tez z obnizona iloscia tluszczu.bardziej drobiowe,chude..nie da sie wszystkiego normalno-tluszczowego jesc!!a tu majonez,a tu smalec,a tu maslo,a tu smietana..i efekt taki,ze dupa rosnie
Fruktidzieki za odwiedziny
Parowkowo tu u mnie dzisiaj... Jeszcze parowek nie kupilam, ale obadam je dokladniej w sklepie - jak ostatnio szukalam w Polsce, to patrzylam na to, w ktorych jest najwiecej miesa, no bo sila rzeczy w parowce, w ktorej jest 75% miesa, te 25% to sa jakies cuda niewidy (w najlepszym wypadku woda).. dlatego staram sie kupowac takie, ktore maja przynajmniej 90% miesa. Bede dzisiaj w Lidlu, Aldim i Edece, to zobacze dokladnie, co maja w repertuarze
Albo kupie wiecej kalarepy jesli sie zniechece
Ja podobnie jak Kasia, oduczylam sie jedzenia produktow light... Kiedys kupowalam wszystko light - owszem mialo mniej tluszczu, za to w wiekszosci przypadkow wiecej cukru albo slodzikow, zeby jakos nadrobic smak... Oszczedzalam kalorie, ale chodzilam glodna. A ja tyje od wegli, nie od tluszczuChociaz w planie mam zamiane masla na kanapkach na awokado - nie jem czesto, ale bedzie ciut zdrowiej jak juz zjem
Ale nie jem margaryny tylko wlasnie maslo z 82% tluszczu.
No i moje najwieksze zwyciestwo to odwyk od coli/pepsi light i max. Kiedys pilam CODZIENNIE co najmniej 1,5 litra, teraz nie kupuje wcale!!! Pije co najwyzej sporadycznie w restauracji, jak nie maja w ofercie swiezo wyciskanych sokow albo ginger ale... I to tez tylko dlatego ze nie lubie placic 3€ za szklanke wody z plasterkiem cytryny
Jedyny odtluszczony produkt, jakiego uzywam na co dzien to mleko 1,5%, ale np. w pracy mamy 3,5% ktore tez pije, bo bez sensu wydaje mi sie wozenie ze soba chudszego, skoro jest za friko i czeka az je wypijeWiec jesli jem musli w pracy, to tez z tlustym mlekiem.
No to sobie poopowiadalam a teraz fakty. Na wadze dzisiaj +100g, czyli 76,2 kg. Ale sie nie martwie, bo wczoraj byl dzien bezkibelkowyDzisiaj po pracy zrobilam sobie koktajl z siemieniem lnianym (gotowalam zel do wlosow i ziarenka zostaly
) i takimi nasionkami [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] (nie wiem jak im po polsku, po niemiecku to Flohsamen) z jogurtem naturalnym, mlekiem migdalowym i bananem.... Pyszota
Mam nadzieje, ze pomoze na kibelek
Ale trzymam sie, nie jem slodkiego, nie ciagnie mnie nawet (ufffff), mam nadzieje, ze wejde dzis na orbiego i popedaluje chociaz minute dluzej niz wczoraj, zeby byl postep.
A teraz zmiatam na zakupy, bo mi sklepy w koncu pozamykaja![]()
Dzisiejsze jedzenie:
5:30 - woda z sokiem z cytryny, pietka chleba (cale 8g) - 37 kcal
9:00 - jaglanka - 251 kcal
11:30 - jablko i 3 kawy z mlekiem w pracy - 325 kcal
14:30 - szejk z bananem - 377 kcal
17:15 - kromka chleba z salami, ogorek, troche zoltego sera - 184 kcal
20:00 - mandarynka, serek wiejski z jagodami - 296 kcal
Razem: 1470 kcal, B=69, T=55, W=167
Moze byc. Sportu nie bylo, dopiero niedawno wrocilismy z zakupow... Nie wiem, czy mi sie jeszcze chce, bo musze jeszcze popracowac i spac tez powinnam kiedys isc... Nadal nie bylam w kibelku, pffff ;(
Obkupilam sie tak, ze juz chyba nic nie wcisne do lodowki... Po pierwsze owoce (mandarynki, winogrona, ananas), po drugie kalarepa... a do tego maslanka, kefir, serki wiejskie (te niemieckie to jednak nie to samo, nie znalazlam jeszcze takiego ktory by smakowal jak nasz polski z Piatnicy
), losos, bio parowki z tofu (jednak na nie padl moj wybor) i duzp innych drobiazgow. Zmeczylam sie, bo ja nie lubie chodzic na zakupy
Dopoki H. jezdzil do pracy samochodem, to zawsze on zalatwial zakupy w drodze powrotnej, a teraz jezdzimy oboje pociagiem i nie ma jak, wiec jezdzimy z wieczora razem.
Padam na pysk, dobrze ze jutro juz piatek!!! Chce mi sie winogron, bo juz dawno mialam na nie ochote.... Ale i tak duzo dzis wegli, wiec zaraz umyje zeby i bedzie po bolu mam nadziejeLece do "pracy" poki jeszcze widze na oczy.
Przypomnialo mi sie, ze widzialam te nasiona kiedys w przepisie na moich wypiekach... tam sie nazywaly "nasiona babki płesznik". W kazdym razie to dobry blonnik i jelita sie na nie ciesza![]()
Moja znajomość łaciny jest niestety znikomaNa zasadzie skojarzeń odgadywałam nazwę
Ale byłam blisko
![]()