Napisałam ... poszło w kosmos ... więc tylko Was ucałuję Kumcie miłe i dobrej nocy życzyc będę ...
Dobranoc![]()
Dzień dobry, a w wordzie pisać i wklejać nie łaska.
WRRRRRRRRRR zawsze mi żal jak takie dobro do nas\mnie napisane w kosmos idzie.Chociaż samej też mi się nie chce w inną aplikację włazić.
A ja sobie chrupię rzodkiewki i ogóreczka konserwowego(mniam) po 6 dniach -rozkosz. Mam nadzieję, że waga na warzywkach nie pójdzie w górę, bo ze 4 dni już jest 69,1 (dlatego zmieniłam paseczek).
Już nawet w durnym łbie lęgnie się zamiar "a może by tak nie 1 kg , a 2 kg jeszcze zrzucić".
Ale to każdy "pulpet baba" ma w sobie takie ciągoty. Nigdy nie syta chudości.
Wczoraj poszłam do fryzjera(nowego-tańszego) do którego chodzi moja ładna koleżanka.No i wszystko by może było inaczej, ale u fryzjera była zatrudniona młoda osoba, a ja nie umiałam się wyrwać z jej rąk wrzeszcząc ja chcę, żeby mnie szefowa cięła.
Na razie jeszcze nie wyglądam najgorzej, ale co będzie po myciu.
No ale zapłaciłam 40zł nie 70 jak u mojej dotychczasowej.
Najgorzej mi nie pasowało jak co chwila mnie pytała jak mnie ściąć, czy grzywkę zacząć ścinać od przedziałka czy dać jednakową długość i zaczesać, czy tył ścieniować czy zrobić uskok, czy cieniować maszynką, czy brzytwą......
No i co, jak potem jest źle to niby moja wina?????
Dziś mój Szarlotek rano osiągnął apogeum.
Wieczorem znalazł/wyciągnął swoją ulubioną zabawkę małą maczugę-grzechotkę (on ją gdzieś chowa, bo nie wiem skąd ją wydostaje- może w pyszczku niesie do tego swojego podsufitowego azylu) no i wcale nie przyszedł na wieczorne karesy.
No to rano był stęskniony.
Jak zasiadłam na sedesie na poranne siusiu uznał, że najwyższa pora mamie na kolana wparować i się pokocić tzn. deptać, mruczeć, skłębuszkować się i leżeć nadstawiając to łepek to gardziołko do miziania.
Nie mogłam się od niego opędzić, kot był niedopieszczony i nic nie było ważne tylko okazać mu potrzebną atencję.
Zostawiłam im dzisiaj dostęp do balkonu. Aż się boję, że zamarzną i się przeziębią, ale chyba futerka i swobodny dostęp do domu powinny być wystarczającym zabezpieczeniem.
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 15-11-2017 o 09:13
Dzień dobry
Terenie uprasza się o nie warczenie z samego rana, bo mnie w krzyż coś weszło i jestem juz i tak ukarana
No, a tak serio, to mam dzis mało do zrobienia, więc i czasu tez mało ... tak logika emerycka ... ot, przypomniałam sobie, że do ZUS trzeba będzie się przejść .... ech, nie chce mi się ...
No, a poza tym, to przeciez postanowiłam trzymać się rocznikowych lat i nie miec już więcej niż 57, więc emerytura mi sie nie nalezy, prawda?
To co poszło w kosmos, juz poszło i nawet nie będe próbowała odtworzyć ... Wszechśwait uznał, że mało interesujące było ...
W piątek jadę na weekendową wycieczkę do Gdańska i Poznania - taki rozrzut teraz mają moje ulubione Wyprawy ze Sztuką
Późno dzis wstałam, więc dopiero teraz, po śniadaniu, wybieram na sporcenie się ... do później![]()
Dzień dobry.
waga się zbiesiła i tylko 200 gram odpuściła.
Po wnikliwym rozpatrzeniu wczorajszego dnia doszłam do wniosku,że po prostu za mało zjadłam.
Do W-wy rano wyjeżdżaliśmy,więc śniadania nie było.Pierwsze jedzonko dopiero koło 15,więc tylko 2 posiłki były zjedzone i to niezbyt duże.
Dzisiaj postaram się jeść z głową czasowo i białkowo.
Pół wieczora straciłam na przeglądaniu szafek kuchennych , masakra.
To co nawet mi się podoba na zdjęciach wydaje mi sie,że cena jest zbyt niska i w związku z tym jakość może być kiepska.
Najgorsze,że nie można obejrzeć,bo producent jest w okolicach Zakopanego lub Rzeszowa bez przedstawicielstwa w stolicy.
Niby opinie są dobre,ale skąd wiadomo kto je pisał???
Muszę jeszcze tego Bodzia wyszukać,bo Aisaczek to chyba w IKE-i kupowała.
Zadzwonili wczoraj do mnie z jednego banku,w którym nie mam konta,ale od 20 lat biorę u nich kredyty.
Propozycja niby nie do odrzucenia - kredyt 3000 na max 12 rat bez kosztowy.Niby jako nagroda dla długoletnich klientów.
Nie rozumiem tego.Ponadto jak przeglądałam kuchnie i inne towary w sklepach internetowych kilka razy spotkałam się z podwójnymi cenami.
Dla mnie niezrozumiałe, cena za płatność gotówką była o 200 PLN wyższa od płatności ratalnej /tej 0 %/.
Chyba w innej epoce byłam uczona,że nie ma nic za darmo.
Tak Grażynko, ja meble kuchenne w Ikei kupowałam. Wybrałam szafki wiszące metrowej wysokości i pietami się po pupie kopię, że tak dużo przestrzeni w nich mam. Zakochana jestem tez w szufladach cargo, ale nie mogłam ich zamontowac we wszystkich szafkach ... a szkoda ...
Helloł...
Od rana na cmentarz, porządek po święcie zrobić,wybieram się ...jak ta sójka przysłowiowa
A tak w ogóle nic na działkach się nie dzieje,oprócz tego,że małż ogródeczek porządkuje/przekopuje
i chwała mu za to
Miłej środy dziescynki i narka![]()
Ja będę musiała pojechać na wyprawe do Międzyrzeca Podlaskiego.Już raz tam byłam , ale negocjujemy 5000 euro odszkodowania i dyrekcja chce się jeszcze mną posiłkować. Zastępczyni\następczyni szczęśliwa, ja mniej.
No ale mnie to już w pracy prawie wszystko lotto.Mogę jechać i ostatni raz wstydzić sie w imieniu swojego zakładu, dziesiątki razy to robiłam w czasie załatwianych reklamacji.
Wiecie, ja chyba sztukę doboru słów wyćwiczyłam w pracy, w tych wszystkich odpowiedziach, negocjacjach , uzgodnieniach -usprawiedliwieniach jakie Dział Kontroli Jakości w wielkim zakładzie pisze bez przerwy. Najpierw były Zjednoczenia, Organizacje Partyjne i Dyrekcja do których się pisało, usprawiedliwiało, analizowało. Różne kontrole i placówki nadrzędne. Teraz zarząd i rodzina właścicieli.
Miałam lekkie pióro i za kierowniczkę, inżyniera po wieczorówce, pisałam wszystkie te rzeczy.
Potem zostałam sama kierownikiem i w swoim imieniu musiałam się wić jak piskorz, używać porównań, eufemizmów, bagatelizować szkodę, usposabiać przyjaźnie potencjalnych przeciwników.
Jak odkryłam w 2010 r istnienie forum było jak znalazł. Znalazłam się w swoim żywiole.
Na forum właśnie swoje myśli przekazuje się w formie krótkich paruzdaniówek.
Wymarzone dla lubiącego pisać inżyniera, wykres i jego celna interpretacja.
Dzisiaj idę na otwarte spotkanie mindfulnes 17:30-19. Zabieram moją koleżankę, tą z która tak się słabo rozumiemy.
Ale ona jest już 3 rok na emeryturze, psychicznie cienko przedzie.
Do psychiatry, który skierował ją do rozmowy z psychologiem i później zaordynował leki, podeszła po swojemu- krytycznie.
Nie życzy sobie ich brać, jednocześnie widzę, że sobie nie radzi.
Pomyślałam , ze może zetknięcie z tą techniką, filozofią, formą radzenia sobie ze stresem (samoradzenia) może jej pomoże.
Moja terapeutka by mnie chyba nie pochwaliła, bo kazała mi nie czuć się w obowiązku pomagać każdej napotkanej kulawej kaczce(bo to jest też forma dewiacji psychicznej taki nadmierny ciąg, poczucie przymusu, że to moja rola i zadanie), ale już taką mam naturę, że jak dostrzegę potrzebującego to od razu rzucam się do wody.
Za dobrze pamiętam, te przypadki kiedy się nie poczułam, no choćby ten szczeniaczek którego nie przygarnęłam w mróz.
Najgorzej tylko z tą moją spostrzegawczością.
Czasami najciemniej jest pod latarnią, wypatrujesz wilka pod lasem, a tego wsadzającego pysk do twojej kuchni nie widzisz.
Ta moja wybiórczość koncentracji w temacie, no to co mi uniemożliwia kierowanie pojazdem, jak się nastawię na obserwacje prawej strony to nie dostrzegam tyłu, przodu i lewej.
U mnie i wzrok i uwaga idą dookoła taką metoda "skanowania" element po elemencie.Jak jestem na kierunku 12 to za diabła nie umiem zerknąć na 18.
Musi przyjść pora, systematycznie, za koleją , a czasami jest za późno i po ptokach.
Jak mnie ktoś potrząśnie i oświeci to mnie olśniewa- RACJA durnoto, dlaczego tego nie widziałaś.
Przepraszam was , za tę moją dysfunkcję.
Czasami za wolno skanuję i za późno dochodzę do właściwych spostrzeżeń.
...ojej !!...aż u wujcia musiałam popaczyć...ciekawość,czy u nas to jest,
chociaż z drugiej strony na cóż mnie...jak ja nawet czasu nie mam,żeby
na U3W pójść,o lekcjach prawie darmowego angielskiego dla 50+,na który
uczęszcza koleżanka,nie wspominając...miałam zresztą nosa/czuja,że się
nie zdeklarowałam,w związku z tymi moimi wciąż wyjazdami,bo zapisanie
się i rezygnacja/opuszczenie iluś tam zajęć skutkuje obowiązkiem zwrotu
poniesionych,przez chyba UE,kosztów...
![]()
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Ten link dotyczy moich dzisiejszych zamiarów.
Mniemindfulnes poleciła, opisała moja pani psycholog, terapeutka uzależnień.
Nie wiem , ale mam wrażenie, że ponieważ udało mi sie rozstać z paleniem, walczyłam dzielnie choć bez spektakularnego sukcesu z z uzależnieniem od związku z patologicznym partnerem, walka z nałogiem jedzenia, sprawiania sobie nim nagród i rekompensowanie niezadowolenia ma u mnie szansę na pozytywny efekt.
Ja już na samą myśl, gdy mnie ciągnie do wsadzenia czegoś do gębusi mam przed oczami jak się będę czuła "PO", i odechciewa mi się.
No zobaczymy jeszcze latem i z lodami(chociaż już dwa tygodnie leży u mnie w zamrażarce Grycan śmietankowy i sorbet i nic). No i z piwem. Bo w tym roku to głównie nimi sobie wagi nagrabiłam.
Jeśli mogłam rzucić tak silny nałóg jak papierosy to jedzenie też można okiełznać.
No trzeba tylko nie rozwścieklić apetytu węglowodanami.
Coś dobrego jest wskazane, ale żeby to nie rozpoczynało reakcji łańcuchowej jak u alkoholika.
Czyli dozwolona słodycz(gorzka czekolada, sernik na stewii czy ksylitolu, minimalna ilość chleba i innych węglowodanów zwłaszcza prostych), ale unikanie duporostów podbijających insulinę i budzących głodomora.
Ja jestem nienasycona, jak zacznę, nie wyhamuję.
Może jest ktoś kto umie zjeść jedno małe ciasteczko do kawy czy herbaty, ja wolę wypić ją samą.Też jest przyjemnością, a nie budzi licha.
No ciężko będzie z III Fazą. Już myślę jak dać sobie radę na niej.Bo to na niej i na IV wszystkim nam się nóżki powineły, tylko jedne wyhamowały i kolejnymi "czkawkami" nie pozwoliły sobie odebrać całego Dukana, a inne popłynęły.
PS.
Moja ostatnia pani dietetyczka, bardzo wielki zwolennik zdrowego żywienia to mi wymyślała takie zdrowe łakocie, słodycze. Dużo w oparciu o mleko kokosowe, miód , migdały i orzechy itp.
Ja sama wolę takie bez cukrów prostych, ale przecież nie można przestać jeść owoców, miodu itp.
Należy ostrożnie do nich wrócić, ale na etapie III Fazy kiedy człowiek czuje się takim świeżo wypuszczonym ze szpitala, to trzeba uważać. Im mniej pokus tym łatwiej okrzepnąć w zdobytej wadze.
No póki człowiek ma jeszcze całą "zdobycz" czyli utratę wagi zachowana jest o co walczyć, ale z czasem jak zaczyna się pełzanie do góry ten hamulec słabnie(a jeszcze 100 czy 200gram myśli człek i tak idzie).
Potem święta, impreza, wskoczy 1-2kg i zaczyna być znowu wszystko jedno.
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 15-11-2017 o 14:36
dzień dobry,
uff, załatwiłam dziś pozytywnie pierwszą część pewnej sprawy, spędzającej mi sen z oczu od 8 lat, a zmierzającej do sensownego zakończenia od lat dwóch
jeszcze z pół roku, ale wreszcie widzę światełko w tunelu....
oraz zapisałam się na pracę w godzinach nadliczbowych w ramach umowy o dzieło...
może pochopnie?
bo teraz myślę, że w grudniu to będzie dość roboty w domu i po 8 godzinach pracy przed kompem odwalać kolejną fuchę to trochę hardcore... no ale już trudno, skoro zapłacą to trza jeść tę żabę
mam przecież jeszcze parę długów do oddania
a co do przemyśleń posanatoryjnych, o których wam w końcu nie napisałam, to dopadł mnie nastój depresyjny na tle "starzejemy się i mamy coraz gorsze zdrowie"
i tak sobie smętnie pomyślałam, że kto wie jak długo jeszcze tego jeżdżenia
ot, jakaś tam ryba i człowiek dwa dni umiera
albo parę kilometrów do zrobienia i noga odmawia posłuszeństwa![]()
te ćwiczenia, na które nie chciałam chodzić, też były męczące bardziej niż kiedyś wcześniej, chociaż niby nic się nie robiło![]()
wykrochmaliwszy się 1 listopada na cmentarzu, nic sobie właściwie nie zrobiłam, ale lecąc podparłam się na rękach i myślę teraz, że może lepiej było ich jednak przed siebie nie wyciągać...
ino, że to się robi odruchowo, bez myślenia
no, ale ponieważ mam starte chrząstki w stawach i podczas ruchów dłoni wytworzyły mi się pseudo-stawy tzn wyżłobiły mi się wgłębienia w kościach, to solidne uderzenie spowodowało przesunięcie tej konstrukcji![]()
teraz muszę poczekać parę lat aż podczas tarcia kości o kość wytrą się kolejne powierzchnie, albo że jakimś cudem "wskoczą" na stare miejsce
póki co, ręce mam mało sprawne, co jest wcurwiające tym bardziej, że miesiące rehabilitacji, naświetlań, picia kolagenu nie dało absolutnie żadnej poprawy, a osiągnięty z trudem stan stabilności zawalił się od jednego potknięcia się o jakąś nierówność![]()
i jak tu planować cokolwiek
no, ale to była dygresyjka i nie zamierzam do tego wracać
natomiast mam w planach remont kuchni
tzn mam go w planach od ok. 5 lat, ale kiedyś go w końcu zrobię
albowiem od wieków choruję na te szuflady samozamykajace się i takie wysuwane regaliki, na których wszystko jest pod ręką i nie trzeba wywalać z czeluści połowy dobytku, aby wyjąć rzecz rzadziej używaną
no i włażenie na taboret żeby sięgnąć po coś umieszczonego wyżej, powoli zaczyna stanowić problem
przy tej okazji zastanawiam się nad wyrzuceniem kuchenki gazowej i założeniem płyty indukcyjnej
wprawdzie mieliśmy zamiar kupić płytę gazową, ale po rozmowach z użytkownikami tychże i przeczytaniu opinii w necie, zrezygnowaliśmy z tego pomysłu![]()
meble kuchenne chyba zamówimy w firmie BRW, bo Ikea stała się rzeczywiście strasznie droga i mało solidna, a w BRW mają właśnie wszystko to, czego bym chciała, w dobrych cenach i okucia do tych szuflad są ponoć te najlepsze![]()
mój małżonek robił już rekonesans, chociaż do finalizacji tego planu jeszcze daleka droga...
no, ale pewnie ma rację, że jak człowiek widzi cel przed sobą i o nim mówi tak, jakby go miał lada chwila realizować, to wszechświat słucha i przyśpiesza...![]()
zatem ja też mówię o tym remoncie, jakbym go miała zacząć jeszcze w tym roku![]()