Gratulacje, zglaszaj sie czesciej i pisz jakie masz postepy, bedziemy sie cieszyc z Tobą efektami
03.12.2012 roku mam skierowanie na zabieg założenia opaski na żołądek i szczerze mówiąc miałam wielkie jeżeli nie ogromne wątpliwości czy iśc . Czytałam wszystkie posty i tej Pani której zmarła córka ( szczere wyrazy współczucia) i postanowiłam jednak pójśc .Zabieg będzie wykonany w Wejherowie ( wiadomo skąd moje wątpliwości) 4 grudnia mam 170 cm i 116 kg więc jest to powód by to zrobic ----- trzymajcie kciuki.( To stary suwak )
116 kg i zakładasz opaskę na żołądek ? ? ??
Ja ważyła 120kg przy podobnym wzroście i jakoś udało mi się schudnąć 26 kg. Teraz jestem w ciąży , ale jak tylko urodzę wracam do diety i w życiu nie zgodziłabym się na interwencję chirurga !
116kg to nie tragedia, schudnięcie z takiej wagi jest bardzo realne, ale to Twój wybór Magdaleno
Witam Wszystkich.
Chyba jasnym jest powód dla jakiego się tutaj znalazłem.
Byłem już umówiony na operację, która miała się odbyć 02.2010r w Gdańsku.
Przechodząc proces przygotowawczy zacząłem głęboko się zastanawiać - przemyślenia wzbudziła jedna z wizyt, na którą pojechałem z żoną.
Czekaliśmy w poczekalni, w której znalazły się 3 osoby po operacjach - to czego się nasłuchałem jakoś skutecznie odwiodła mnie od skalpela.
Powiedziałem sobie - dam sobie ostatnią szansę
Niestety lekarz twierdził - bez operacji 99% ludzi wraca do wcześniejszej wagi.
Było trudno, ale dawałem radę, mając na uwadze to co powiedziała pani psycholog podczas przygotowań do operacji - nawyk kształtuje się ok 6 miesięcy - wiedziałem, że nowe podejście do życia muszę conajmniej tyle hodować.
Zaczęła się regularna siłownia 3-4 razy w tygodniu (rowerek, orbitrek, potem "speen")
Było świetnie, czułem się rewelacyjnie, szczególnie wychodząc z treningów, waga spadała było cudnie.
Nowe życie rozpocząłem jak pisałem wcześniej - już w trakcie przygotowań do operacji - czyli w listopadzie 2009.
W lutym okazało się, że lubię jeździć na nartach i całkiem mi to wychodzi.
W nadchodzącym roku 2010 w maju kupiłem sobie nowy rower i przez sezon udało mi się przejechać prawie 2tys. kilometrów, a sezon rowerowy kończyłem 11 listopada na rajdzie rowerowym 120km)
W rok schudłem 37kg - inaczej jadłem, dużo się ruszałem - co jakiś czas kontaktowałem się mailowo z chirurgiem z Gdańska - gratulował i dodatkowo dopingował.
Kolejny rok był już mniej aktywny, w połowie siłownia zaczęła mnie strasznie nudzić - stwierdziłem, że zrobię przerwę na wakacje i powoli zaczął się "wielki powrót"
Mówię powoli, bo coraz mniej się ruszałem, bo na rowerze w sezonie robiłem 800km, w 2012 tylko 400 i praktycznie wróciłem do starej wagi.....
Do tego wszystkiego w lipcu zeszłego roku rzuciłem palenie (paliłem 2 paczki dziennie) - co dobrze pomogło mi dopchnąć parę kilo.
Teraz przyznaję rację lekarzowi, choć wtedy już myślałem, że zmieniłem wszystko na zawsze
Zacząłem się w pewnym momencie "rozluźniać" co spowodowało coraz mniejszą kontrolę i coraz to większe luzowanie.
Jestem właściwie w punkcie wyjścia i mam dość...
Ostatnio edytowane przez DUKE27 ; 13-04-2013 o 01:39
Witam sedecznie, czytam te wszystkie wpisy bo sama stoję przed decyzją poddania się chlo. Jako osoba mająca kontakt z klientami (różego typu) musze powiedzieć, że chwalić dobre jest ciężko, stąd jest tak mało poztywnych wpisów. Lepiej kogoś lub coś obsamrować. Tym osobom, którym sie udało, nie chce się już waracać na takie fora bo zapominajają już o problemie. My, osoby z problemami, lubimy się łączyć w bólu i razem narzekać, ale jak już mamy się dobrze to o tym nie chcemy pamiętać - ot taki mały wywód.
Telepeters bardzo Ci współczuję z powodu tragedii, która Cię spotkała.
Dorota
to wszystko strasznie razi , okej zgadzam sie operacja to ostateczność, ale nie można mówić że to samo zło , bo każdy jest inny jeden bedzie miał powikłania nawet śmiertelne drugi nie. To tak jakbym ja opowiedziała Wam moja historie porodu i odradzała rodzić naturalnie bo przesto prawie straciłam dzieciaka. No ale naturalnie to naturalnie. Sama sie zmagam z otyłością od ponad 4 lat z taką naprawde megsa otyłością, od roku nie schudłąm ani kg ptzytyłąm albo stoje w miejscu, nie jem dużo nie umiem jeść 5 razy dziennie a bynajmniej nie nabyłam jeszcze tego nawyku, są ludzie którym ta operacj faktycznie jest potrzebna ( sama o niej myślałam ale jeszcze daje sobie czas , bo sie jej strasznie boje, ) i bez niej tez moga stracic zycie. niemówcie że ci którzy czuja sie po operacji dobrze to male jednostki, moze oni poprostu nie potrzebuja wchodzic na grupy wsparcia i sie dzielic swo\ja operacja.
to moje odczucia , weszlam tu bo jestem w dużej kropce , szukałam info nt operacji (niedecydując sie na nią jeszcze), ktorej sie boje a teraz boje sie panicznie. mówiąc o czymś należy pokzywac i wady i zalety, i to że można mieć powiklania i to że można mieć nowe życie. A wy pokazujecie jedna strone medalu i to jest przykre
marysiu868,
witaj, kilka tygodni temu sama zmagałam się z tym dylematem, już byłam gotowa iść pod nóż, ale dałam sobie jeszcze jedną szanse. Przeszłam na Dukana. Jak on nie da mi oczekiwanych rezultatów to wtedy idę się poddać operacji żołądka.
Spróbuj jeszcze raz, najgorzej jest zacząć i się przestawić psychicznie.
Od podjęcia decyzji o operacji odciągnął mnie też czas oczekiwania, same przygotowanie, chodzenie po lekarzach i robienie badań. Pomyślałam, że zanim mnie położą to sama zgubie te paręnaście kilo.
Powodzonka i trzymam kciuki.
Duża buźka
Witam.
Wczoraj (2.05.2013r.), byłam na kolejnej wizycie kontrolnej w Klinice Chorób Metabolicznych w Krakowie.
Wizycie przyspieszonej, z powodu wysokiego TSH:11,96.
Choruję na otyłośc I stopnia ( 105kg/174cm), niedoczynnośc tarczycy (Haszimoto), zdiagnozowana w 2006r. z wynikiem54,53, cukrzyca typu II (efekt nadwagi, a obecnie otyłości), najpierw była to cukrzyca ciążowa, nie obyło się bez insuliny, jestem też genetycznie obciążona tą chorobą.
Mam 38 lat, 2 dzieci z dużymi wagami urodzeniowymi (4500g. i 4000g.), od ponad 20 lat walczę z kilogramami, od 2 lat leczę depresję.
Pani doktor powiedziała, że kwalifikuję się do operacji bariatrycznej.
Moje BMI to 35, plus dwie choroby (w zasadzie trzy, bo otyłosc to też choroba), które zaliczają mnie do przeprowadzenia zabiegu.
Na dzień dzisiejszy jestem zdecydowana poddac się operacji.
Ponad 20-letnia walka z kilogramami, walka z presją otoczenia, spychania mnie na margines społeczny, wreszcie walka o zdrowie, poczyniła spustoszenia w moim stanie fizycznym i psychicznym, stąd 2-letnia już psychoterapia (w początkowej terapii połączona z leczeniem farmakologicznym).
Przeszłam chyba już wszystkie etapy odchudzania: od diet, poprzez ruch, wysiłek fizyczny, skończywszy na farmakoterapii...
Teraz zostały mi konsultacje u specjalistów.
Czy to już desperacja, że chcę położyc się pod nóż?
Macie jakieś inne rozwiązania?
czesc.. tez jestem z Krakowa i mialam operacje w Szpitalu Uniwersyteckim wiec tam gdzie Ty moglabys miec. Ja jestem dwa mieisace po operacji i jestem bardzo zadowolona. Operacje znioslam rewelayjnie, waga leci, skore nadarzam smarowac i sie ladnie schodzi..to co czytam w tym watku mnie drazni bo na ogol ludzie albo cos tam slyszeli i dopisuja sobie swoja ideologie albo sa po strasznym przezyciu i demonizuja taka metode.. Coz, medycyna idzie do przodu w ogromnym tempie, w Stanach operacje pomagaja wielu skrajnym grubasom a w Polsce wiedza o CHLO w spoleczenstwie jeszcze raczkuje i takim podejsciem bedzie nadal na poziomie szarlatanerii i robienia pacjentowi krzywdy przez konowalow.
Moja kolezanka miala operacje dwa tygodnie temu, robiona przez ten sam zespol chrurgow i tez znosila ja bardzo dobrze i czuje sie teraz duuuzo lepiej wiec mam kolejny dowod na to ze operacja pomaga. wiadomo ze sama operacja nie zrobi cudu...trzeba zmienic swoje podejscie do jedzenia, i do zycia ale po operacjijest duzo latwiej.
I tak juz na koniec..tez sie balam operacji i tego ze skora mi obwisnie i trezba bedzie plastyke..az trafilam na lekarza ktory sam kilka lat wczesniej mial operacje zmienjszenia zoladka i na zywo pokazal mi jak wyglada cialo po CHLO , przemowilo to do mnei na tyle ze sie zdecydowalam. Wszystkim wahajacym sie polecam rozmowe na zywo z kims kto przeszedl operacje a nie z ludzmi poznanymi wirtualnie.. na forum to sobie mozna rozne rzeczy pisac...
jesli ktos chce sie dowiedziec cos wiecej zapraszam na priv
pozdrawiam milego dnia