Cześć i czołem!
Jestem tu już drugi raz. Oby ostatni, do cholery! Jakieś 1,5 roku temu m.in. z pomocą tego forum zrzuciłam 20 kilosów tłuszczu. Niestety, jak pewnie większość z Was wie, łatwo się zapomnieć. Kilogramy okazały się świniami i wróciły w liczbie siedemnastu. Postanowiłam, że czas ogarnąć swoją grubą d-u-p-ę i zrzucić balast w postaci glutoplazmy powlekającej moje piękne ciało. Bo wierzę, że ono gdzieś tam jest!
Poprzednim razem stosowałam dietę od dietetyczki z SGGW. Tanio i średnio. Dostałam tylko kartkę z rozpiską co mogę jeść dziennie i w jakich ilościach oraz nakaz spożywania 1000kcal dziennie. Kilogramy udało się zrzucić, ale wytrzymanie na tej diecie było nie lada wyzwaniem - dopadła mnie nuda. Codziennie przez kilka miesięcy jadłam to samo. Pewnie dlatego gwałtownie przestałam ją stosować. Szczuplejszą sylwetkę udało mi się utrzymać około roku, bo dużo ćwiczyłam i spalałam kalorie. Ale kiedy rzuciłam siłkę, glutoplazma zaczęła wracać, tak jak czipsy, pizza, frytki i kola wróciły do mojego jadłospisu!
Tym razem postanowiłam szarpnąć się na porządnego dietetyka. Mam za sobą pierwszą wizytę i wywiad żywieniowy. Teraz czekam na dietę przygotowaną specjalnie dla mnie. Pani dietetyczka trochę się namęczy, bo jestem wegetariankąNie mogę się już doczekać, mam nadzieję, że żarło będzie smaczne, acz nietuczące!
Oczywiście przewiduję też powrót na siłownię
W tej chwili ważę 102 kilogramów przy wzroście 175cm i według szacunków dietetyka powinnam zrzucić 25 kilo w pierwszej fazie. A jeśli będę chciała, potem kolejnych 10.
Tym razem musi się udać, inaczej chyba naprawdę zrobię odsysanie tłuszczu odkurzaczem! ;D
![]()