Ewuniajak się cieszę, że Cię widzę. szkoda tylko, że upasioną
pisz coś więcej
Ewuniajak się cieszę, że Cię widzę. szkoda tylko, że upasioną
pisz coś więcej
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Heh, ja się chyba odzwyczaiłam od takich żartów, chyba za długo na odwyku od Dietki byłam
A co u mnie poza tymi 40 kg na plusie:
Życie się trochę pokomplikowało, ale udało się je naprostować jako tako - tyle, że zamiast gładkiej drogi jakieś takie kanciaste zostało. No, ale nie ma co narzekać.
Zdrowie się popsuło, ale częściowo (a raczej w większości) to wina otyłości. Już mi nawet proponowali operacyjne zmniejszenie żołądka czy opaskę (ale tego nawet nie chcę brać pod uwagę!!!), bo kiloski przybywały jak tylko na chwilę zapomniałam o diecie. A jak dietkowałam to waga na chwilę się zatrzymywała w miejscu po to, by znowu ruszyć w górę, jak tylko coś więcej do ust wzięłam. Dołowało mnie to strasznie.
W styczniu udało mi się jakoś nad tym zapanować i ustabilizować wagę na stałym (choć rekordowym jak dla mnie) poziomie ok. 120 kg.
Teraz marzę by udało się zjechać w dół - wiem, że to realne, ale nie na samej diecie - muszę włączyć ruch.
No właśnie i z tym będzie problem..., bo mam zapalenie ścięgna Achillesa i mam go nie nadwyrężać.
Brzuszki też kiepsko idą, bo po operacji woreczka żółciowego zrobiły się zrosty, które powodują bolesne kurcze mięśni brzucha...
Owszem można to usunąć robiąc kolejną operację, ale gwarancji, że nie zrobią się nowe nie ma zadnej
A hormony - mimo że wykazują poziom w normie - rozregulowały @ i powodują puchnięcie kostek. Rano mam nie kostki a balony i bolą praktycznie cały dzień.
Moja waga na pewno im nie pomaga.
Trza schudnąć - czyli dieta + ruch -> ruch odpada -> więc i chudnięcie ciężko uskutecznić, bo samo dietkowanie już niestety nie działa... i kółko się zamyka.
Jakoś nie mam pomysłu jak to na razie rozgryźć.
Wszelkie rady mile widziane.
Buziaki
eh, to wstrętne jojo....
czyli ograniczamy kalorie i powoli powoli znowu chudniemy![]()
NIE DAJMY ANIOŁOM ODLECIEĆ, NIE DAJMY SKRAŚĆ SOBIE SKRZYDEŁ
https://forum.jestemfit.pl/tylko-zal...dabrowska.html
Emkr jak ja się cieszę ,że wróciłaś,choć smutne jest,że z takim jo-joWierzę jednak,że jak się zaweźmiesz,to dasz radę schudnąć!Kiedyś chodziłaś do dietetyczki i na pewno masz jeszcze układane przez nią jadłospisy.Może od tego zacznij?Do tego lekkie ćwiczenia na początek.A jak ścięgno wyleczysz,to może rowerek?Polecam też Nordic Walking-chodzę czasami z kijkami i to świetna sprawa.
Mocno trzymam kciuki i pozdrawiam.
---------- Wiadomość dodana o 18:29 ---------- Poprzednia wiadomość dodana o 18:27 ----------
Chciałam pv napisać...kto to taki Mirabelllka...ale masz wyłączoną opcję wysyłanie prywatnych wiadomości.
Zaglądam znowu, podczytuje trochę, ale dawnych znajomych niewiele zostało... wszyscy chudzielce już, albo czasu im brakuje (podobnie jak mnie), albo mają inne problemy (i za tych mocno trzymam kciuki, żeby się wszystko wyjaśniło i znowu słoneczko jaśniej świeciło) - oj cosik rymuje mi się dzisiaj.
Siedzę w robocie jeszcze, ale już mi bokiem wychodzi. Muszę doczekać jeszcze z godzinę, bo jadę prosto do lekarza na 20:20.
Na dodatek wzięłam za małe "II śniadanie", a koło pracy nie ma nic sensownego, żeby skoczyć i zjeść jakiś obiadek. Wsunęłam jakiś Gorący Kubek - wstrętny i na dodatek przeterminowany chyba. Mam nadzieję że mi nie zaszkodzi...
Pozdrawiam zaglądających
Do chudzielca ciągle mi strasznie daleko...oj,daleko!!!Ale nie mam zamiaru się poddać!Czasu mniej,bo babcią zostałam i za 2 tyg. córka wraca do pracy.A co do słonka....to bardzo mi go potrzeba,bo ze zdrowiem się pomieszało.Zaglądam znowu, podczytuje trochę, ale dawnych znajomych niewiele zostało... wszyscy chudzielce już, albo czasu im brakuje (podobnie jak mnie), albo mają inne problemy (i za tych mocno trzymam kciuki, żeby się wszystko wyjaśniło i znowu słoneczko jaśniej świeciło) - oj cosik rymuje mi się dzisiaj.
No właśnie coś mi ten Nordic Walking po głowie chodzi. Jeszcze nie próbowałam i nawet kijków nie mam. Ale skoro moja mama może to czemu nie ja?
Powiedzcie mi tylko czy to trzeba jakoś specjalną techniką chodzić z tymi kijkami czy co?
Hej Ewa pamiętasz mnie jeszcze?
Walczyłyśmy dzielnie razem...
Obie poległyśmy... ja się już jakiś czas temu "nawracać" zaczęłam.
Ale droga do celu daleka.
Będę zaglądać![]()
Dziewczyny, dzięki za wpisy. Od razu jakoś mi raźniej się robi.
Cel nr 1 - to wywalenie słodkiego z jadłospisu. Czasem mnie na coś nachodzi, a następnego dnia cała opuchnięta jestemCukier jest BEEEE!!!
Inne rzeczy jakoś mi nie grożą, fastfoody od dawna mnie nie pociągają, a i z cięzkostrawnymi uważam, bo mi się ostatnio bóle brzucha dają we znaki. USG już robiłam i jest OK z przewodami żółciowymi (bo ja do bezworeczkowców należe przecież). Twierdzą, że to jakieś zapalenie żołądka, ale chyba bez wizyty u gastrologa się nie obejdzieCoś się sypię na starość
Wczoraj niestety dietkowanie tak sobie - wróciłam do domu wściekle głodna, bo za mało ze sobą do pracy zabrałam, a niestety tam w pobliżu nie ma gdzie coś dokupić. Wtrąbiłam więc chińczyka na obiadokolacje (makaron sojowy z kurczakiem) i byoby ok gdybym nie pora (21) i jeszcze na dodatek dopchałam się na koniec lodami orzechowymi.
A w zamrażalniku są jeszcze moje ulubione tiramisu - póki nie otworzę opakowania powinno być ok.
No to tak idzie to moje dietkowanie - jak widać na razie niedobrze. Jutro rano ważenie kontrolne (jak co tydzień).
Kalorii na razie nie liczę, bo za bardzo czasu nie mam, ale przynajmniej kontroluję ilość i wielkość posiłków (powrót do zeszyciku).
Pozdrawiam