witam w piątek
images.jpg
proszę dziś o kciuki za ustny polski !
witam w piątek
images.jpg
proszę dziś o kciuki za ustny polski !
Dzień dobry
Maniusiu, trzymam mocno Z tego wynika, że Marta powoli kończy egzaminy?
Sporo was chodzi na te spotkania i fajnie, że spodobało Ci się kijkowanie. Wczoraj u nas było strasznie gorąco. Jak o 18 wychodziłyśmy na kije, to było 28 stopni. Myślałyśmy, że ducha wyzioniemy, ale i tak dałyśmy radę prawie 7 km. Dziś też idziemy, zapowiada się piękny dzień
Teresko, przykra sprawa z tymi jałowcami, szczególnie, że lubisz iglaki( ja też i zawsze cieszę się, gdy wiosną widzę świeże, soczyste, zieloniutkie przyrosty- ten widok jakoś tak optymistycznie mnie nastraja )
Krysiu, widzę, że papiery zupełnie Cię zasłoniły, wcale Cie nie widać
Sabinko, dałaś radę z dietą? Ja też w końcu się ogarnęłam i po ostatniej, sobotniej zwyżce, teraz będę miała spadek. U mnie rządzą arbuz, truskawki i lody Jutro zrobię botwinkę z jajkiem i młodą kapustkę z mięsem i już się cieszę, bo to moje ulubione pożywienie o tej porze roku
Dobrego piątku wszystkim życzę ( szczególnie Marcie i Maniusi, choć jestem przekonana, ze będzie dobrze )
Ostatnio edytowane przez Agnieszka111 ; 11-05-2018 o 06:26
Hej
Aga, tak, sporo osób było na treningu, w tym kilka tylko tych co chodzi tez na płatne. Ze mną była Martusia, która stwierdziła, że to straszne nudy...
Ja mam zamiar na te czwartkowe tez chodzić, jest trochę hardkor, bo zajeżdżam do domu na 17, a 17 40 już muszę wyjeżdżać, ale jak się chce to się da ! I raczej zamienię na razie soboty na wtorki i czwartki, póki co, potem się zobaczy
Cześć , ja dziś w domciu zamierzam się powysilać.
Z cytatu wynika to co wszyscy wiemy, ze "jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki".Ja podczas marszu mielę ozorem bo chodząc już kilka lat w tej samej grupie mam mnóstwo znajomych.
Instruktorka często mnie upomina, bo jak się zagadam to za bardzo przenoszę kije do przodu i się na nich podpieram zamiast odpychać i zostawiać rękę za biodrem".
Wczoraj jeden z moich jałowców mocno wycięłam, a dwóm dała szansę i bardzo mocno opryskałam środkiem na grzybicę.
Ale jeszcze muszę przeczytać i kupić środki konkretnie na ten typ grzybicy,lałam tym co miałam Revusem na grzybice pomidorów i ziemniaka.
Jutro też chcę iść na kijki i później na działke.
Wymyśliłam przesadzenie azalii i koleżanka ma mi kupić kwaśny torf.
Przesadziłam jeden bez, przesadzę drugi i budleję(motyli krzew) wsadziłam wewnątrz woliery. Wiem , że jestem okrutna, ale moje niusie tak lubią polować i jak mają co gonić i do czego skakać(motyle i inne muszki) to są przeszczęśliwe.
Cały czas mam za uszami fakt, że trzymam je w niewoli, nie pozwalam na posiadanie potomstwa i chciałabym im namiastkę normalnego kociego życia stworzyć.
Teraz w maju jak jest bezdeszczowa pogoda to moje 3 czterołapce wieczorem wychodzą na balkon i na szybie balkonowej odbywa się wielkie żarcie ciem i innych muszek, które zwabia światło wewnątrz pokoju.
Szyby mam troszkę zapaciane, ale moje Szczęścia są rozruszane, nabrały talii i tylko pańci by przykład z nich brać. Ale pańcia z sił przez działkę wyzuta.
Wczoraj sąsiadka mnie na gadaniu do kotów nakryła, ale co mi tam, przecież nie przeklinałam.
Kciuki za Martę i na przyszły tydzień za Kubę są trzymane.Miłego weekendu życzę..
Ja jak miałam kota to też do niego gadalam
TinnGo a jakim sposobem odbywa się transport twoich kotów na działkę, bo Ty dostajesz się tam środkami transportu miejskiego a z trzema kotami to býloby chyba trudne?
Maniusiu trzymam od rana kciuki za twoją maturzystke no i chwalę za wybór ASP w Krakowie.
Za Kubę też trzymam kciuki, zresztą za oboje maturzystów, żeby się zdążyli nauczyć wszystkiego na tip-top
Krysiu mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku a tylko czasu brak...
Ubawiłam się przed chwilą bo rozmawiałam z koleżanką, która była z mężem przez tydzień w górach, dużo chodzili ale i dużo a nawet bardzo dużo jedli bo śniadania i kolacje były w formie szwedzkiego stołu i nie mogła sobie odmówić różnych smakołyków a w domu odżywiają się bardzo zdrowo i podstawą ich żywienia są warzywa i owoce. Wyobraźcie sobie, że przez ten tydzień dogadzając sobie do woli przytyła 4 kg ale były i ciasta i ciasteczka i drożdżóweczki i inne smakołyki, mieli pobyt z wyżywieniem to poszaleli Poszło jej podobno głównie w brzuch...Nie to żebym się cieszyła ale ciekawa jestem czy jak szybko przyszło to i szybko pójdzie ( myślę o tych 4 kg nadwyżki )
Ja się z nimi na działkę dopiero zamierzam przenieść za jakieś dwa tygodnie.
Z trzema kontenerkami(czasami z dwoma jak mi się uda dziewczyny zamknąć w jednej dużej torbie) to muszę jechać taksówką.
No jeszcze taksówka przy wzywaniu musi być uprzedzona, ze będą przewożone zwierzęta.
Nie wszyscy taksówkarze się zgadzają na przewóz zwierząt.Są uczulenia oraz zdarza się , że zwierzę zabrudzi.
To cała wyprawa.
W dodatku mój kocurek Szarlotek jest bardzo wrażliwym kotem.Musi jechać u mnie na kolanach , a i tak po przyjeździe w zeszłym roku na działke 2 tygodnie całe dnie spędzał leżąc wciśnięty do mojego łóżka pod kołdrę, kapę wychodził tylko ok 19 jak ja już przyszłam z pracy i myślałam , że się nie zaadoptuje do woliery.
Pierwszy raz jak go wypuściłam z kontenerka w wolierze to ze strachu wcisnął się w wąską szczelinę między płot, a grill i na dnie tej wilgotnej głębokiej jamy spędził 8 godzin.
Już myślałam, że będę rozbierać grill(mam murowany). No płotu nie mogłam bo to płot Zakładu Wodociągów i Kanalizacji.
Jak wyszedł zabrałam go do domku, w którym spał razem ze mną, a jak wychodziłam to sam w moim łóżku.
Kupiłam mu nawet taką obróżkę antystresową i to była pierwsza i ostatnia moja próba założenia obróżki kotu.
Nie chciałam zacisnąć z całej siły więc pierwsze co zrobił to sobie ją zdarł przez łeb.No to docisnęłam. Wieczorem póki ja byłam wszystko było OK.
Ale jak wyszłam kot zaczął próby uwolnienia się.Jakimś cudem wciągnął pod obroże przddnią szczękę i z otwartym pyszczkiem się zaklinował.Jak przyszłam leżał cały pokrwawiony i przerażony totalnie. Zdarłam mu tą obróżkę i utuliłam moją biedną kicię.Był taki wdzięczny za ratunek, normalnie tarzał mi się na rękach z radości.
Powoli swoim tempem ośmielił się i zaadaptował. Ale staram sie mu nie fundować częstych stresów.
Na dźwięk dzwonka moja biała piękność wskakuje do szafy i jak małpka wspina się po koszach na najwyższą półkę, gdzie rozpłaszczony między sufitem i materacem gościnnym ma swój główny azyl.
Kocham wszystkie trzy moje koty, ale Szarlotka jakoś szczególnie, chyba dlatego, że ja dla niego jestem takim centralnym punktem Wszechświata.
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 11-05-2018 o 12:05
ustny polski na 100 %