Teresko bardzo jestem ciekawa tego tematu, jesli możesz to go rozwiń i napisz coś więcej.
Bardzo dobrze że Marti napisała o swoich odczuciach.
Teresko bardzo jestem ciekawa tego tematu, jesli możesz to go rozwiń i napisz coś więcej.
Bardzo dobrze że Marti napisała o swoich odczuciach.
Mówisz i masz Maniusiu.Właśnie spożyłam mój dukanowski sernik z konfiturami z winogron na tagatozie(taki słodzik podobno nieszkodliwy).No nie będę ukrywać był obiad, no i był deser, ale samopoczucie mam dobre.
Ja z tym wewnętrznym dzieckiem które każdy nosi w sobie to mam duży dylemat.
Bardzo się ucieszyłam jak o nim usłyszałam(to nie było dzisiaj, ale ponieważ lubię temat to poszłam dzisiaj na te warsztaty), rozumiem, ze to de facto jest dla mnie jedyna istota , która będzie ze mną aż do końca moich dni.
Że tak jak moje ukochane koty istota ta do obrony siebie ma tylko mnie, że jak jeszcze nie przejrzałam na oczy(przed psychoterapią) to praktycznie traktowałam ją bardzo podle.
Usłyszenie, że mam być lepsza dla siebie jakoś do mnie nie trafiało.
Ale usłyszenie, że mam nie krzywdzić dziecka , które jest we mnie to już niosło dla mnie bardziej poruszające przesłanie.
Chyba każda z nas , kobiet , ma instynktowną chęć obrony i troszczenia się o wszystko co jest małe i bezradne.
No wiecie jaka ja jestem zadaniowa, jak lubię wszystko wykonać i zasłużyć w swoich oczach na odpoczynek.
Wydaje mi się, że nie ja jedna tutaj na wątku. No Agnieszkę widzę jako strukturę psychiczną bardzo podobną.
No i jak dowiaduję się, że umyła 21 okien, a jutro będzie odpoczywać to jak bym swoją siostrę bliźniaczkę słyszała.
No to jest pierwszy dylemat.Tak nasiąkłam (czy to zaszczepionym w dzieciństwie czy nabytym w przeciągu kolei losu ) tym wymaganiem od siebie , tym pracowaniem do padnięcia na twarz, że całkowicie nie zauważam, że gnana przez wymagającego dorosłego , który jest w moim mózgu zajeżdżam to małe we mnie.
No bo małe siedzi gdzieś w okolicy serca , a ten "mądry na pewno mający rację "??? dorosły w głowie.
To jest mój wielki nierozwiązany problem.
Usłyszeć co moje wewnętrzne dziecko chce, posłuchać, odpuścić swoje zadanie, swój plan.
No udało mi się teraz z Helem.Nie miałam ochoty jechać i spontanicznie odmówiłam koleżeństwu.Usłyszałam czego chcę, a nie zrobiłam to co powinnam
Ale to mi się zdarza za rzadko.
Dzisiaj też robiłyśmy takie ćwiczenie, pani podyktowała nam kilka dorosłych pytań.
No typu - Czego się boisz? Jak się czujesz?Co sprawia ci radość?................................
I miałyśmy na nie odpowiedzieć. Na kilka pierwszych odpowiedziałam spontanicznie, ale gdzieś od połowy włączył mi się "dorosły".
Odpowiedziałam nie wiem, muszę się zastanowić.
Dziecko jest żywiołowe, nie mędrkuje, artykułuje swoje potrzeby na cały świat: Mamo ja chcę tą lalkę!!!!!!!!!!!!!
No ja o moim dziecku wewnętrznym bardzo często zapominam.
Na pewno mojemu dziecku z tym jest źle.
Ale z drugiej strony popatrzcie zarówno ja, jak i Agnieszka jesteśmy najbliższe tej wagi jaką chcemy i uznajemy realnie za optymalną.
Więc z punktu widzenia spełnienia względem swojego organizmu czegoś rozumowo i lekarsko zalecanego mamy rację.
??????????????? no tu widze przestrzeń na dyskusję
No i drugie, czy moje całkowite przeciwieństwo psychiczne Kasia Ogrodniczka która nigdy nie traci z oczu swojego "maluszka" i umie do upadłego pracować tam gdzie lubi, kocha , dobrze się czuje. Tak samo z pisaniem jak ma do tego serce to jest co dzień, jak uczucia jej stoją na drodze to jest to co teraz.
???????????????
A jak wy się ze swoimi dziećmi rozumiecie czy raczej słyszycie bo rozum serca to chyba nie do końca rozumie i vice wersa.
To tak jak te dwie siostry u Jane Austen Rozważna i Romantyczna.
Tematu nie wyczerpałam, jest wielki aspekt rodziców, przeszłości, poczucia akceptacji siebie , ale nie wszystko naraz.
Nie gniewajcie się Kasiu i Agnieszko , że wam tak przypisałam na stałe pewne cechy. Ja właśnie tak was postrzegam, ale jak wszystko w świecie jest przecież subiektywne.Wy możecie o sobie mieć zupełnie inne zdanie.No i nikt nie jest doskonały. Pamiętajmy o tym .
Ostatnio edytowane przez TinnGO ; 16-05-2019 o 17:15
Teresko, absolutnie się nie gniewam i w większości przyznaję Ci rację. Rzeczywiście jestem typem zadaniowca. Gdy mam coś zrobić, nie odkładam tego w nieskończoność, jak coś zacznę, nie usiądę dopóki nie skończę. Dlatego ludzie lubią ze mną pracować. Wiedzą, że wszystko będzie zrobione dobrze, szybko i bez zbędnego gadania. W domu też pracuję szybko. Na Wasze posty też staram się odpowiadać od razu, bo wydaje mi się że nie w porządku jest, gdy ktoś do mnie pisze, a ja długo milczę. Schudnięcie też w końcu udało mi się zaplanować, przeprowadzić i od trzech lat, z niewielkimi wahnięciami wagi co jakiś czas, zachować. Jednocześnie, ponieważ w domu mam jeszcze dwie skrajne swoje przeciwności, jestem bardzo tolerancyjna dla tych, którzy zachowują się inaczej, (choć często mnie to denerwuje,) bo po prostu przez lata nabrałam dystansu.
Ale myślę Teresko, że obie w tym wszystkim potrafimy znaleźć czas na to co kochamy- koty, książki, kije, rozmowy, seriale. Ja potrafię zdarzają mi się dni całkowitego nic nierobienia, choć rzeczywiście najczęściej dopiero wtedy, gdy mam posprzątane wokół siebie. lepiej mi się wtedy odpoczywa.
Więc tak, właściwie bardzo trafnie mnie określiłaś, a porównanie do Ciebie...schlebia mi to, i to bardzo
Marti, bardzo poruszyłaś mnie swoim postem. Wiem, jak trudno jest tak uzewnętrznić swoje uczucia i jak wiele musiało Cię to kosztować.
images (10).jpg
Dzień dobry w piątek
Jak dziś nie popada, to spędzę popołudnie w ogródku, a potem na kijkach. Po ostatnich deszczach wszystko rośnie jak szalone, ale teraz przydałoby się trochę słońca dla truskawek.
Moja mama dzielnie w ogródku pomaga, więc robota idzie szybciej.
Waga po wo spada w dalszym ciągu, bo sama dieta nie trwała długo, więc metabolizm nie zwolnił tak bardzo. Już kolejny raz przekonałam się, że dla wagi, korzystniejsze są posty krótkie, a dla oczyszczenia/uzdrowienia dłuższe. I z tych pierwszych łatwiej się wychodzi, bo organizm nie jest tak wygłodzony.
Dobrego piątku dziewczyny
Dzień dobry Aga
dzięki za piękną kawę
U nas znowu leje, wczoraj był fajny dzień, dziś z powrotem mokro
Ja się zaraz zbieram, bo jadę do skarbówki się tłumaczyć, chyba się kontrola już zakończy
ale mam stres,
i właśnie sobie uświadomiłam, że za tydzień mam komunię, ale czas leci
Dzień dobry
U mnie też od dwóch dni trochę popaduje ale nie jest to mocny, obfity i długi deszcz, na pewno tym co mają ogrody i działki przydałby się taki rzeczywiście solidny i trwający choćby kilka godzin bo w dalszym ciągu jest bardzo sucho. Ale dobrze że w ogóle trochę popadało bo bardzo długo nie widzieliśmy ani kropli.
Maniusiu czas pomyka bardzo szybko, zgadzam się z tym. Komunię masz gdzieś na wyjeździe czy na miejscu? Stresuj ciągłych kontroli mi zazdroszczę.
Agnieszka super, że mama pomaga w ogrodzie na ile może a może chyba jeszcze sporo bo o ile pamiętam to jest w świetnej formie jak na swój wiek. Mama chyba mieszka w bloku chyba więc na co dzień ogródka nie ma a wasz jest tak urokliwy, że na pewno z przyjemnością się pomaga. Na pewno fajne spodnie cygaretki kupiłaś mamie, No i spódnice dla siebie taki shopping poprawia na pewno humor.
Teresko
podoba mi się, że potrafisz wybrać i wybierasz to co dla ciebie lepsze. Zrezygnowałeś z angielskiego, który jest dla ciebie bardzo ważny ale jeszcze ważniejsze w danym momencie było spotkanie z psychologiem bo temat bardzo cię zainteresował i ostatecznie jesteś bardzo zadowolona z takiej wymiany. A gdzie to takie spotkanie z psychologiem było?
Sabinko komunia na Jasnej Górze, więc bardzo blisko a potem przyjęcie w ogródku tez blisko
Mam okienko, więc mogę co nieco skrobnąć
za dwie godziny wracam do domu z nastawieniem pracy w ogrodzie i kijów, ale tak leje, że pewnie za chwilę będę swoje plany weryfikować. No nic, najwyżej będę gadała sobie z mamą
Maniusiu, jak super z tą komunią na Jasnej Górze , to taki dodatkowy bonus Żeby tylko deszcz nie pokrzyżował planów ogródkowych
Sabinko, to prawda, że mama jest w świetnej formie, aktywna fizycznie, książki pochłania jeszcze w większych ilościach niż ja...chcę by6ć taka jak ona
Agnieszko wierzę, że będziesz taka jak mama
Maniusiu oby pogoda pozwoliła na piękną uroczystość komunijną.