Witajcie!
Kasiu, dobrze widzieć Twój poranny wpis obok Agnieszkowego. Tak jak to „drzewiej bywało”.
Droga Sw. Jakuba do Santiago de Compostella – słyszałam, czytałam. Przyznam, że też mnie swego czasu interesowała. Rozumiem jednak Twój niepokój o córcię. Na pewno zupełnie inaczej byś na to patrzyła, gdyby ktoś jej towarzyszył. Z drugiej strony to droga pielgrzymów, więc powinna spotykać na niej wiele przyjaznych osób. Oby i miejmy nadzieję. A jak z noclegami?
Temperatur zupełnie nie zazdroszczę, chociaż do nas też podobno wraca ciepło.
Agnieszko dobrze, że Kuba zdecydował się pojechać na te wcześniejsze zajęcia. Na pewno będzie mu teraz łatwiej, bo mniej więcej już wie, czego się spodziewać. Co do przyjazdów do domu, to na początku są one częste, potem zazwyczaj coraz bardziej wchłania życie codzienne tam na miejscu. Nie wiem, jak będzie z Kubą, ale z całą pewnością do domu zawsze będzie przyjeżdżał z przyjemnością.
Gruszko, ależ ten czas szybko leci. Dopiero szykowałaś paczkę do Szkocji, a tu już widzę, że szykuje się następna. Wygląda na to, że będzie to teraz codzienność nie tylko Agnieszki i od czasu do czasu Maniusi, ale również Twoja
.
Marti, podejrzewam że pieczone warzywa mają podwyższone IG, ale mimo to są pewnie bardziej wskazane niż różne słodkości. Piszesz, że czujesz się trochę zniechęcona dietkowaniem. A co z dietetyczką czarownicą? Jeżeli chodzi o jogę, to mam nadzieję, że nie tylko mnie zachęcasz, ale sama też już intensywnie nas nią myślisz. Ja na szpagat na pewno nie mam szans, a poza tym podejrzewam, że pani była jednak szczuplutka
. Nie mniej wyszukałam filmiki. No i oczywiście od razu pojawiły się schody, bo u mnie w siadzie nic się na razie nie da, a tam od tego zaczynają. No nic, będę szukać dalej. Dzięki – za propozycję kanapy też
. Na razie jednak i póki co nacieszcie się sobą.
Maniusiu, bardzo smakowicie brzmi to canneloni. O przepis nawet nie pytam, bo podejrzewam, że to poważniejsza robota. Co do Twojej sprawy, to jeżeli tylko będziesz chciała pogadać, daj znać. Pamiętaj, że po drugiej stronie jestem zarówno ja, jak i każda z nas. Filmik obejrzany, chociaż reklam faktycznie sporo.
Sabinko, Maniusiu dziękuję za podpowiedzi (Agnieszko, w moich osiedlowych sklepach nie ma). Na razie udało mi się zdobyć tylko wędzoną paprykę. Do sklepu ze zdrową żywnością spóźniłam się kilka minut, więc wszystko jeszcze przede mną.
Tereniu, no przykroBędziesz jeszcze próbowała, czy to już zupełny koniec z łapaniem olbrzymki?
Napisz cos więcej o tym Uniwersytecie. Pewnie też za jakiś czas zainteresuje mnie, co proponują. O co chodzi z tą aplikacją i podejrzeniem, że mogą Cię nie przyjąć![]()
Gorczynko, o przyprawach i patelni grillowej myślałam „oglądając” MasterChefa. Tam pewnie nic o tym nie było, ale sam temat programu zachęcił mnie do rozmyślań kulinarnych. Na pewno nie masz co żałować, że nie oglądałaś, bo powtórki są, natomiast mecz żużlowy na żywo nie do odtworzenia. Fajnie, że macie taką rodzinną pasję. I jeszcze ten nowy stadion - na pewno będziecie jego stałymi bywalcami
.
A siwy kolor wcale nie jest taki zły.