Apropo przerw w jedzeniu
Dlługi czas liczylam kalorie wychodziło mi od 1400 do 1800 dziennie a nie chudłam, bo tak jak pisze gruszka - tu śliweczka, tu ciasteczko tu jabłuszko, tu paluszek i non stop coś w buzi
teraz ciągle jeszcze nerwowo zerkam na zegarek czy już jest "pora karmienia" mam nadzieję że za jakiś czas to zniknie. oby tylko nie było takich wpadek jak w środę , to uda się szybciej wpaść w rytm. Jeden dzień a znów mam problem z trzymaniem się w ryzach
A ja chyba nie pamiętam niestety czy kiedyś jadłam inaczej...to znaczy z długimi przerwami?...
Raczej odnoszę wrażenie że zawsze tak już u mnie było że jadło sie mało a często.
teraz w tygodniu staram się jeść ok 9-10 potem o 12:30 mamy w szkole przerwę obiadowa ,potem w domu coś zjadam ok 16 tej -czasami to obiad a czasami kawa i wtedy ostatni posiłek koło 18-19 w zależności od tego co było wcześniej mały czy wiekszy.
W weekend jest całkowicie inaczej bo śniadanie o 8 -9 o 11 kawa z czyms do kawy
O 14-15 obiad potem o 16-17 druga kawa i albo na kolacje tylko jogurt naturalny albo jedzenie w gościach sute i obfite...
Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka
to muszę w domu zapytać, może mama odebrała i "zapomniała" powiedzieć, bo znów jest obrażona
Ja zacznę wydawać w przyszłym tygodniu to co zarabiam teraz
Przykład z wczorjszego dnia jak działa u mnie dieta Pape.
Wracałam wieczorem po pracy przez miasto gdzie knajpka goni knajpkę a przerywnikami są cukiernie .Już w pracy pomyślałam sobie ,żę zamiast gotować kupię sobie coś pysznego na mieście.I NIC mnie nie skusiło.Wróciłam grzecznie do domu, zrobiłam sałatkę z lodowej,ogórków,jajek,tuńczyka ,ziół i majonezu.Była przepyszna.Do tego jabłko.
Jeszcze kilka miesięcy temu idąc przez miasto głodna (obiad był ok.14.00, a była prawie 20.00)wróciłabym do domu z pełną torbą jedzenia.Mnóstwa jedzenia.A wiadomo- kupione-zjedzone
Takie rzeczy się teraz u mnie dzieją
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Ale mnie dzisiaj pełno
Ja tak ciągle o tym nastroju,ale dla mnie to kluczowa sprawa.Na różnych restrykcyjnych dietach (szczególnie na wysokobiałkowych po pewnym czasie popadam w przygnębienie.Kilogramy lecą a ja kompletnie nie umiem się tym cieszyć.A od tego tylko krok do przejadania się.
Dlatego dla mnie to takie ważne,że jak na obrazku Kasi z kaczuszkami ,żeby każdy dzień był w miarę przyjemny.Bo taki dojmujący,niczym nieuzasadniony smutek to pierwszy znak,że dieta leży.Jak trwa za długo to nie mogę się wygrzebać przez pół roku.Nigdzie wtedy nie wychodzę,z nikim się nie spotykam,bo nie jestem wtedy najbardziej upragnionym towarzyszem.
Dlatego dla mnie dieta ,która sprawia,ze jestem ciągle w dobrym nastroju(albo lepszym) to prawdziwy skarb.I nie ma to nic wspólnego z euforią początku odchudzania.
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html
Witajcie – właściwie już prawie czas na herbatkę, prawda?
herbatka.jpg
Maniusiu – trzy lata to też już kawałek czasu . Powodzenia na dalszej wspólnej drodze . No i brawo za te codzienne marsze! A jak teraz jesz?
Agnieszko – dobrze wiedzieć, że tak miło spędziłaś wczorajszy dzień i dzisiejszy też (chodzi mi oczywiście o zakupy ). To miłe, kiedy trzeba się udać do sklepu właśnie z takiego powodu. Zdecydowanie martwi jednak twój niepokój przed rozpoczęciem pracy. Bardzo rozumiem twoją frustrację i tylko przykro, że tak niewiele możemy cię tu wspomóc . Ale co tam, dzisiaj jesteś w kolorze bordo i śliwki węgierki, więc tego się trzymajmy .
Kasieńko – zdecydowanie rozbroiłaś mnie tym demotkiem z kaczuszkami . A u nas naprawdę remoncik a nie remont, więc w tym tygodniu będzie też i koniec. Trzymam mocno kciuki za wejście w rytm jedzeniowy (i żadnego częstowania się, jasne? )
Gruszko – jak dla mnie to super, że piszesz dzisiaj więcej. Bardzo zmotywowały mnie twoje słowa „mogę śmiało napisać, że to najlepsza z moich diet i mogę ją stosować nieustannie”. Dzięki za te słowa, naprawdę! Wiem, że trudności mogą być i będą, ale w końcu pracowałam na nie przynajmniej pół swojego życia . I masz rację, że problemy wynikają z rozregulowanej insuliny i ciągłego wkładania czegoś do buzi (że już o słodyczach nie wspomnę ). Trochę ci zazdroszczę, że możesz jeść w przewadze węglowodany. Zdecydowanie je preferuję, ale chyba nie bardzo mi służą. Natomiast mięso mogłoby nie istnieć, ale po nim chyba czuję się lepiej. Dla mnie też dosyć mobilizująca jest perspektywa, że za ileś tam godzin będę mogła się najeść. Jednak dalej nie wiem, czy dietka mi posłuży i czy rzeczywiście będą efekty. Bardzo jestem ciekawa, jak teraz, po tych zgubionych już 9.3 kg , wygląda twój „kapryśny” spadek. Wiem, że jest powolny, ale czy w ogóle jest o czym mówić?
Sabinko – jest mi trudno, ale jeszcze trudniej było, kiedy próbowałam jeść pięć, ale za to mniejszych posiłków. Wtedy dopiero uruchamiał się głód i następowało to, co tak ładnie ujęła Gruszka – katastrofa! Tak więc póki co, to jednak zdecydowanie spróbuję trwać przy tej metodzie. Natomiast bardzo mnie cieszy, że ty nie masz problemów z przerwami i wierzę, że teraz już naprawdę pójdziesz z przekonaniem tym tropem.
Ćwiczenia obejrzałam – na razie z naciskiem na obejrzałam , ale wydają się naprawdę całkiem przyjazne .
Reginko – i co tu z tobą zrobić? A jakiekolwiek stałe przerwy, takie powiedzmy co trzy godziny (wzorem chociażby Agnieszki)? Dziewczyny dużo dzisiaj napisały w temacie i nadal mam cichą nadzieję, że podobnie jak ty zmobilizowałaś Kasię, tak i te wpisy zmobilizują ciebie .
Krysiu
nie wiem dokładnie jak jest z wagą,bo poprzednia się zepsuła,a nowa (mam ją od wtorku) pokazała prawie kg więcej.Podobno stara niedoważała i znajomi bardzo lubili z niej korzystać
Z nową się zaprzyjaźniam ale na razie to szorstka przyjaźń.Będę coś wiedziała po tygodniu.Może to wina imprezowego weekendu i bezruchu.W pracy głównie siedzę, ostatnio po 10-12 godz,na rower nie mam czasu,na inny ruch też.
Ale już od niedzieli będę mnie pracować,więcej chodzić i oczywiście mój ukochany rower.Dlatego na razie na temat wagi nie mam nic do powiedzenia....
Coś jednak mam do powiedzeniaJeżeli to nie jest wina wagi tylko moja to i tak po raz pierwszy po takim tygodniu(dodatkowo 4-dniowe,codzienne żegnanie sie się z siostrą - czyt.wino,pizza i inne szaleństwa) waga urosła tak mało.
Ostatnio edytowane przez gruschka ; 19-08-2016 o 16:07
Nowa wiosna- nowe zadanie
Zaciskanie paska - na początek 6 cm.
Docelowo 20cm do zgubienia
http://www.jestemfit.pl/forum/tylko-...izacja-42.html