Witajcie, u mnie też wczoraj gonitwa, ale dzisiaj wzięłam dzień wolnego, więc trochę i tu nadgonię.
Maniusiu, o rety! Jak to chwilami nie widzisz?
Marti, zupełnie ale to zupełnie się z Tobą nie zgadzam. Jeżeli coś Cię boli, to boli, więc nie można tego położyć na szali: mniej ważne-bardziej ważne. Też wierzę, że nie dolega Ci nic poważnego, ale dolega i to długo i przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. A to wystarczy, żeby się nad tym pochylić i zrównać z innymi problemami.
Jak napisałaś o angielskim, to aż się chwyciłam za głowę. Tyle słówek, do tego wypracowania, a ja przy kilku słowach pękam. Ale się pięknie zawzięłaś. Ciekawe czy spodobałaby Ci się nauka francuskiego. Mój synu kiedyś się zapalił, ale szybko mu przeszło. I nie wiem dlaczego, bo z angielskim nigdy nie miał żadnego problemu.
Też mnie zastanawia, o co chodzi z Twoją dietką i cały czas mam nadzieję, że to tylko chwilowe zatrzymanie.
Sprawa książek to dla mnie łatwo-niełatwy temat. Od lat nie kupuje beletrystyki, tylko pożyczam. Jeżeli kupuję, to coś konkretnego, ale i to staram się ograniczać. Oddałam już ogromne ilości książek, a dalej ich pełno w całym domu i w piwnicy. A ciągle przybywają nowe, bo mój M nie potrafi sobie odmówić.
Na Latino pójdę chyba dopiero latem. Byłam się już tam pytać, czy mogę tak długo przetrzymać karnet. Teraz zupełnie nie dam rady.
Czemu akurat Moskwa?Wobec takiej perspektywy dlaczego nie również koń i plaża
.
Agnieszko, tak to faktycznie jakoś zabawnie ostatnio wyszło, że dziewczyny chcąc Ci bardzo podziękować za różne użyteczne rady, które pomagają im z czymś się uporać, niechcący wywołują inną reakcję od zamierzonej. Ach ta ułomność słowa pisanego. Jak to dobrze, że wszystko można potem na bieżąco wyjaśnić.
Napiszesz co tam Ci sie urodziło w głowie i czego będzie dotyczyć ta innowacja? Oj chyba się narażasz co poniektórym.
Kasiu, wprawdzie to rzeczywiście Agnieszka jest zazwyczaj tym pierwszym rannym ptaszkiem, ale w przypadku obrazka ten pierwszy wyjątkowo pasuje też do Ciebie. I tak a propos mam nadzieję, że palec już tak mocno nie dokucza?
Tereniu, coś faktycznie jest na rzeczy, jeżeli chodzi o nerwowe reagowanie na wyjazdy. Tez mi się czasami zdarza, chociaż może nie tak bardzo, jak wam. Cieszę się, że wzięłaś sobie tego pomocnika na działce. I jest dokładnie tak, jak napisałaś. Mniej stracisz na jego wynajęciu, niż zapracowując się sama i do upadłego. Gratuluję spadku!
„Ja najpierw rozedrę, a potem siedzę nad strzępami …” Wiem, że pisałaś to bardzo na serio, ale moja wyobraźnia zrobiła niestety swoje i niestety nie udało mi się tak całkiem opanować uśmiechu. A przy okazji niechcący okazało się, że jednak masz coś bardzo wspólnego z naszą kochaną Bratkową
.
Maniusiu, przy tym powiedzeniu Marty o koniu nie masz chyba już innego wyjścia. Musisz uwierzyć w to, co Ci piszemy. Więc po prostu kupuj w końcu to siodło
.
Sabinko, dużo przytulaków dla Ciebie, zwłaszcza, że jutro już sobie lecisz. I proszę trzymaj się jak najdalej od tego antybiotyku. Sądząc po tym, co napisałaś o nauce języka francuskiego dochodzę do wniosku, że tu jest albo albo. Albo łatwo idzie dobrze angielski albo francuski.